Data: 2008-11-15 09:47:23
Temat: Re: ewangelia Tomasza
Od: "Redart" <r...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "medea" <e...@p...fm> napisał w wiadomości
news:gfi7mv$mo9$1@nemesis.news.neostrada.pl...
> Ja zwykle pięknie to ująłeś. Rzekłabym nawet - perfekcyjnie. ;)
Jestem perfekcjonistą wypalonym - czyli takim, u którego bierze górę
lenistwo ;) Bez innych ludzi ani rusz ;)
> Chociaż z tymi zmieniającymi regułami... to przynajmniej raz CB zagrał z
> Tobą nieuczciwie IMO, i zrobił to celowo. W dyskusji nt ambicji. Wprawdzie
> nie śledziłam jej dość dokładnie, więc mogę się mylić, ale odniosłam
> wrażenie, że dopiero pod sam koniec powiedział o tym, że rozpatruje
> kwestię na gruncie buddyjskim i niespodziewanie wprowadził pojęcie
> "aspiracji" przeciwstawiając je "ambicji". Nagle dyskusja nad treścią
> pojęć przerodziła się w dyskusję nad samą nomenklaturą, w wyniku której
> doszedł do przekonania, że jesteś "pseudobuddystą". ;) To było zagranie
> nie fair IMO.
Ja mocno przejaskrawiam oczywiście. Generalnie cebe używa religii
przedmiotowo, szuka w nich narzędzi do manipulacji - i sobą i innymi.
I jest przez to cyniczny, nawet jak nie do końca chce - bierze z religii
mało z rzeczy 'istotnych', ktre zmusiłyby go do poważnego podcięcia gałęzi,
na której siedzi jego 'ego'. Bierze tylko aspekty 'ochronne' i
'separatystyczne'.
I stąd wychodzą jakieś wojny o cytaty, znaczenia, definicje.
Buddyzmu nie rozumie. Bo tu jest mało do rozumienia. Buddyzm to w 80%
praktyka a nie studiowanie świętych tekstów. Praca z ciałem, mową, umysłem.
Reszta to komentarze naprowadzające, wyjaśniające. Budda za jedyną prawdę
'obiektywną' uznał istnienie cierpienia i w prostej linii przeniósł
odpowiedzialność
za to cierpienie na jednostkę go doświadczającą. To jest oczywiście
ograniczone
ujęcie - ale skutecznie 'odbija' wszelkie koncepcje, które w środek
wsadzają zamiast cierpienia np. 'władzę nad innymi', 'wyższość'.
>> Będzie miał problem z wydobyciem z ludzi ich potencjału
>> i będzie uciekał w fantazje 'o lepszych pracownikach'
>
> Dokładnie tak to widzę. I to wszystko gdzieś głęboko ma w podłożu ochronę
> samego siebie. Lepiej stwierdzić "inni są źli", niż "ja nie potrafię sobie
> z czymś poradzić" czy "do pewnych zadań się nie nadaję". Bo jakże nie może
> nadawać się do czegokolwiek ktoś obdarzony niebanalną inteligencją,
> natomiast "nie do końca kumający facet" świetnie radzi sobie z
> zarządzaniem grupą lub w ogóle w kontaktach z ludźmi? (myślę, że za
> takiego CB uważa Trenera i dlatego ten stał się jego głównym wrogiem). Z
> tym trzeba by umieć się zmierzyć, ze swoimi słabościami, być może
> pogodzić, a tymczasem "okazuje się" dużo łatwiej zdeprecjonować innych.
Ludzie kojarzą się cebe ze stadem rozgdakanych kaczek. Gadają, kwękają,
łażą w tę i nazad - jak wskazują granice ogrodzenia. Trener, jeśliby
potraktować go jako przywódcę tak zarysowanej grupy - nie stanowi dla
cebe żadnego autorytetu. Problem cebe jest to, że czuje potrzebę, aby
wszystkim dookoła udowadniać, że nie jest kaczką ;). Czuje głęboką
niezgodę na przyjęcie 'do siebie' prostej prawdy: 'wyżej własnej dupy
nie podskoczysz'. Buddysta by powiedział: "urodziłeś się w świecie ludzi.
To bardzo konkretna, karmiczna wizja, która nie powstała bez przyczyny.
Dlaczego udajesz/uważasz, że urodziłeś się gdzieś indziej ?"
Cebe nie potrafi znaleźć spokoju, przyjemności z przebywania
'na bliską' odległość ze stadem. Jako klucz do ucieczki z tego 'getta
kaczek'
widzi swoją inteligencję (i rozwój cywilizacji organizacyjno-technicznej -
co już stanowi lekką a niebezpieczną paranoję), a resztę swoich
'parametrów' intelektualno-emocjonalnych zarzuca.
Stara się jeszcze utrzymać skupienie na dzieciach. Reszta mu się
rozłazi. Stąd bardzo nierówny poziom jego zachowań w dyskusjach,
niekontrolowane ataki słowne (nie dba o taką kontrolę - wybrał
sobie 'ważniejsze' rzeczy) itp. Liczy na to, że klucze, których używa
otworzą drzwi do 'lepszego świata' nie tylko jemu, ale także jego dzieciom.
> W efekcie powstaje obrazek dziecka (nie bez znaczenia jest chyba też fakt,
> że CB bardzo ceni sobie "dziecięca niewinność postrzegania"). Od początku
> uważałam CB za dużo młodszego niż jest w rzeczywistości. Eh, ta kobieca
> intuicja. ;)
Ja się tu nie będę za dużo wypowiadał ;). Też uważam, że utknął w jakimś
miejscu rozwoju emocjonalnego, skręcając w jakąś egzotyczną bocznicę
i ukształtował się jako dorosły 'inaczej' ;). Taki ... idealistyczny. Jak
mówi
o swoich dzieciach, to w taki sposób, jakby ich w ogóle nie dotykał, tylko
obserwował.
|