Data: 2003-11-27 19:32:54
Temat: Re: faceci na wymarciu. Chore?
Od: "EvaTM" <e...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "ksRobak" <e...@g...pl> napisał w wiadomości
news:bq5iok$ehh$1@inews.gazeta.pl...
> Szczerze mówiąc, to wolał bym rozmawiać z Tobą niż tekstami
> pustelnika który kobietę widział na obrazku a swoje przemyślenia
> opiera na wyimaginowanym wizerunku używając "dziwnie
> podejrzanych" przenośni. Ja taż kiedyś myślałem, że kobiety
> mają po trzy piersi i do dzisiaj nie wiem czy to prawda. ;)))
> \|/ re:
Wydawało mi się, że rozmawiasz ce mną ;)
a to, że moje przemyślenia odnajduję również w myślach innych ludzi, to moze jedynie
cieszyć.
No i nie taki znów pustelnik.. ;)
_____
Prentice Mulford
Dawno nie rekomendowałam lektury godnej przeczytania.
Do napisania o książkach Prentice Mulforda sposobiłam się już dawno, ale zawsze było
coś innego do
omówienia.
Mam przy biurku regał, gdzie o wyciągnięcie ręki stoją książki najmilsze memu sercu.
Te, do których
chce się wracać nieskończoną ilość razy. "Przeciw śmierci", "Moc ducha", "Moc życia",
Możliwe
niemożliwego", to właśnie takie książki.
Gdy wiele lat temu sięgnęłam po nie pierwszy raz, wniosły do mego niezbyt
optymistycznego wówczas
życia niecodzienny powiew świeżości i inności. Natchnęły mnie tak dobrą i ożywczą
myślą, że uczucie
to pamiętam do dzisiaj.
Mulford nazwał mi wtedy dokładnie uczucia, które plątały się po mnie nie nazwane.
O czym właściwie są te książki? Czy ja wiem? O wszystkim. O nas, o innych ludziach, o
relacjach
międzyludzkich, o świecie i o tym, co zrobić, żeby się tego świata nie bać. Kiedy
uczestniczyć w
życiu innych ludzi, a kiedy powiedzieć stop. Co to jest rodzina i kto jest naprawdę
naszym bliskim.
Spróbujmy przytoczyć parę zdań:
"Nie potrzebuję dwóch teorii do jednej rzeczy - ani dwóch pokrywek do jednego garnka.
Nie mogę też
nosić trzech par spodni na raz, jakkolwiek pożyteczna to część garderoby."
"Moc życia"
"Unikaj ludzi, którzy są zależni i tchórzliwi i przez swe ciągłe oczekiwanie
nieszczęścia
sprowadzają w końcu nieszczęście. W ich towarzystwie - kimkolwiek by byli - będziesz
wchłaniał w
siebie ich ducha i nieświadomie inaczej działał, niż byś chciał - przestaniesz być
sobą."
"Przeciw śmierci"
"Sympatia jest siłą. Istnieje przysłuchiwanie się czynne temu, co ktoś mówi, które na
mówiącego
działa zapładniająco; a życzliwość jednego jedynego człowieka bez cienia szyderstwa
ni zazdrości
jest prądem, niepowstrzymanie naprzód pchającym naszą sprawę, a którego wartości na
pieniądze
określić się nie da."
"Moc ducha"
"Medycyna i środki popadające pod zmysły powinny tylko dopomagać czynności
otrząśnięcia się z
niemocy. Biegły i współczujący lekarz jakiejkolwiek szkoły może stać się wielce
pomocny. Wszystko
zależy od umysłu i wiary, z jaką przyjmujemy lekarstwo i wskazówki doktora."
"Możliwe niemożliwego"
Kim był Prentice Mulford? Amerykaninem. Urodził się w 1834r. Bardzo barwna postać.
Był żeglarzem, łowcą wielorybów, poszukiwaczem złota, kaznodzieją, dziennikarzem,
wydawcą,
nauczycielem.
Gdy zmęczyło go puste miejskie życie, zaszył się na moczarach w New Jersey i
postanowił zbudować
sobie własnoręcznie dom, bez żadnej wiedzy na ten temat. Zaczął oryginalnie, acz
logicznie - od
podłogi. Historia budowy tego domu jest treścią jego "Mocy życia". Naprawdę niewiele
książek ma tyle
wdzięku i humoru.
Wielbicielem Mulforda był Bolesław Prus, który pisał: "Istnieje w polskim tłumaczeniu
Stanisława
Michalskiego dziwna książka Amerykanina Mulforda pt. 'Przeciw śmierci', którą
radziłbym parę razy
odczytać."
Inny wielki orędownik Mulforda - Stanisław Hadyna - napisał przedmowy do tych
książek. W przedmowie
do "Mocy ducha" wspomina:
"A kiedy na wieczornych spotkaniach z młodzieżą 'Zespołu' (*1) czytałem im te bliskie
sercu
fragmenty "Mocy ducha" - słuchali, jak zaczarowani. Oczy świecące, policzki
zarumienione ... potem
nagle ktoś zaklaskał, reszta uważała, że powinna pójść za nim. Najlepsze było jednak
zakończenie
jednego ze spotkań z Mulfordem: kiedy powiedziałem im już 'dobranoc' i wszyscy wyszli
z kominkowej
sali, zostałem jeszcze, aby pogasić światła. Wtedy z ciemnego korytarza doleciały do
mnie dwa głosy.
Poznałem je. Należały do dwóch młodych górników, obaj basy. Komentowali zebranie ...
i Mulforda oraz
mnie. Należeli chyba do tej kategorii, którą Gustaw Morcinek określił jako 'złoto pod
pyłem'. Całe
moje przemówienie wraz ze słowami Mulforda podsumowali w dwóch kapitalnych zdaniach.
Oszczędnie i
zwięźle.
Pierwszy: '- Chopie! Ja ci padóm: Ón ma ptoka!'
Drugi: '- Ja, tak wyglóndo, Paulku, ale to je pieróńsko piekny ptok' " (*2)
Nic dodać, nic ująć.
Życzę wszystkim przyjemnej lektury.
IRENA ABRAMSKA
http://gdansk.idn.org.pl/ptsr/Html/20-prent.htm
|