Data: 2004-01-14 08:39:39
Temat: Re: grunt to zakupy...
Od: "Slawek [am-pm]" <sl_d[SPAM_BE]@gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Natalia" napisała
w wiadomości news:bu1n01$a4a$1@news.onet.pl...
> > Czasem jest tak, że ktoś spostrzega wszystko całkiem inaczej. I bardzo
> > ciężko przebić się przez to spostrzeganie.
>
> usiłuję to pojąć na przykładzie
> mojej niskiej samooceny
> bo inni mi mówią, że ona jest zaniżona
> a ja im nie wierzę
> i to jest strasznie trudne do zmiany
> to jest cały system myślenia do kitu
>
> podobnie jest gdy ja tłumaczę innym że nie warto się zabijać
> a oni mi nie wierzą
No widzisz, jakie to proste. To znaczy - jak strasznie trudne.
Emocje rządzą rozumem. Rozumiesz? Zawsze i wszędzie -
- u "normalnych" i "nienormalnych", mądrych czy głupich.
Nie tylko w powyżej opisanych sytuacjach, w których
zdiagnozowałaś "cały system myślenia do kitu".
Nie uzdrowisz zatem chorych emocji u innego człowieka
usiłując trafić do jego rozumu, co zresztą jest bardzo
łatwe - i zazwyczaj nadzwyczaj mało skuteczne (jak
zresztą sama zauważasz).
Do emocji można podobno się jakoś dokopać - okrężną
drogą i bez użycia środków farmakologicznych, o ile rzecz
jasna nie mamy do czynienia z problemem natury organicznej,
na przykład uszkodzeniem mózgu, zakłóceniem równowagi
hormonalnej czy potencjalnie całą masą innych czynników.
"My", laicy i amatorzy, usiłujemy trochę intuicyjnie, trochę
na chybił-trafił, a trochę na zasadzie znanych mądrości
ludowych pomagać innym ludziom w ich problemach
emocjonalnych. Wszyscy wiemy o tym, że niekiedy
wystarczy kogoś uważnie wysłuchać, wczuć się w jego
trudne położenie, aby w jakiś niewytłumaczalny na logikę
sposób (bo bez podsuwania jakichkolwiek rozwiązań
dotyczących owej trudnej sytuacji) rozproszyć czy
zneutralizować "niedobre myśli", zatruwające świadomość
owego kogoś. Niestety, intuicyjne, ludowo-rozsądkowe
recepty bywają skuteczne, ale głównie w przypadku
delikwentów o zdrowych podstawach emocjonalnych.
Gdy ktoś ma lekko popaprane owe podstawy,
sprawa robi się trudna i poważna. Czy naprawdę
sądzisz, że jesteś w stanie skutecznie pomóc w takich
sytuacjach? Czy masz blade pojęcie o mechanizmach
generowania emocji, umiesz w kontrolowany sposób
docierać do wciąż tajemniczego i tylko z grubsza
poznanego "mózgu emocjonalnego"? Zauważ zresztą,
że to nie ty masz docierać do owego "mózgu", bo tylko
chory delikwent ma jakikolwiek "wewnętrzny" dostęp
do swoich "zaklętych rewirów". Musisz więc przekazać
choremu sposób, w jaki ma się *sam* wyleczyć.
Czy wiesz, jak w ogóle się za to zabrać?
Nie zamierzam Cię odwodzić od udzielenia jakiejkolwiek
pomocy Twojej znajomej czy przyjaciółce. Jeśli już coś
jednak chcesz robić, to staraj się docierać swoimi
emocjami do jej emocji. Wytęż swoją intuicję i odgadnij
jakiś najlepszy sposób. Nie przekonuj jej, że jest kochana,
potrzebna innym, tylko spraw, żeby to *odczuła*. No i za
wszelką cenę - i przede wszystkim - postaraj się ją
zaciągnąć do dobrego fachowca (co zresztą Magda
obok również bez żadnych niedomówień podpowiada).
A tutaj, na grupie, możemy co najwyżej leczyć zdrowych
ludzi. ;-)
--
Sławek
P.S. Tak po cichu mówiąc nie sądzę, aby ktokolwiek na
świecie miał pojęcie o mechanizmach generowania emocji
w zakresie pozwalającym na pełne zrozumienie i wyleczenie
dowolnych przypadków (nawet zakładając te lżejsze,
"nieorganiczne" ich odmiany). Terapeuci też posługują się
głównie intuicją, rozwijaną przez lata nauki i praktyki,
a wspomaganą intuicją swoich nauczycieli czy prekursorów
danego nurtu. Jak dla mnie, to nic innego, tylko szarlataneria
i magia, chociaż będąca niekiedy całkiem skuteczna. ;-)))
|