Strona główna Grupy pl.sci.medycyna guz w lub na jajniku

Grupy

Szukaj w grupach

 

guz w lub na jajniku

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 16


« poprzedni wątek następny wątek »

11. Data: 2006-04-14 07:38:31

Temat: Re: guz w lub na jajniku
Od: "Wiolka" <w...@r...skasuj_to.net> szukaj wiadomości tego autora


> Piotr Kasztelowicz napisał:
>> Pozdrowienia Świąteczne
> Dobrze że przypomniałeś!

Jeszcze raz dziekuje i zycze wszystkiego dobrego.

Pozdrawiam. Wiolka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


12. Data: 2006-04-15 09:07:12

Temat: Re: guz w lub na jajniku
Od: "maggieblue" <m...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Wiolka trzymaj się i jeśli trzeba idź nawet do 100 lekarzy! Mam 23 lata, 3
lata temu trafiłam pod nóż chirurgów z podejrzeniem dużej torbieli jajnika.
Podczas operacji okazało się że to potworniak, "wielki jak główka
niemowlęcia". Twierdzili że musieli usunąć razem z całym jajnikiem. No to
usunęli. Pogrzebali coś też przy drugim jajniku i usunęli...ciałko
żółte...tak na wszelki wypadek. Potem chodziłam do pani ginekolog, która
przepisała mi Diane. No i po 6 miesiącach po odstawieniu, na wizycie
kontrolnej "coś" pojawiło się na USG. No to pani "doktor" już prawie
przygotowała salę operacyjną, miałam się zgłosić 5 dni później na zabieg. Ale
na szczęście postanowiłam to skonsultować z innym lekarzem. No i pani
profesor przepisała Duphaston, bo według niej to była zmiana czynnościowa. No
i faktycznie,po lekach zmiana ustapiła.
Moja rada jest taka...poszukaj najlepszego lekarza, chociaż byś miała
zapłacić majątek za wizytę, ale jeśli trzeba to decyduj się na zabieg. Nie ma
na co czekać.
Życzę zdrowia
Maggie
>
--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


13. Data: 2006-04-16 19:49:45

Temat: Re: guz w lub na jajniku
Od: "AllA" <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Wycieli mi potworniaka w październiku..Był taki sam jak twój, 7cm.
Pierwszy kontakt ze szpitalem, i do tego w ostatnim kwartale
roku...hehe ;) Ogólnie jak najbardziej do przeżycia....byłam
najmłodsza i wszystkie babki mnie bardzo wspierały (większość to
dorosłe kobiety, często przyjechały na wyciecie macicy...) Więc nie
miałam prawa pomstować nad swym losem. Lekarz powiedział mi wprost:
"ktoś musiał miec pecha". Nie mam mu tego za złe. Taka jest prawda
najprawdziwsza, jeśli chodzi o ten nowotwór. Jeśli życie składa
się z takich przypadków, to wiemy dobrze, że mogło być o wiele
gorzej. Wszyscy mówili, że takie nowotwory to tylko jedna operacja i
szybki powrót do normalnego życia. Tylko, że nie mam okresu już 3
miesiąc...I w chwili obecnej nikt nie jest mi w stanie powiedzieć,
czy zostawienie jajnika było dobre, czy nie, zwłaszcza, że jeden z
najlepszych w moim mieście ginekologów uświadomił mi, że jest to
nowotwór, który może się odnawiać, a mimo operacji i usunięciu
potworniaka, jajnik jest tak zmasakrowany, że ciężko go odnaleźć
przy badaniu. Nie chcę cie absolutnie straszyć Wiolu, jestem
przekonana, że w twoim przypadku będzie na bank wszystko OK! Tak jak
u wszystkich kobiet z potworniaczkami ;) Pisze tu, ponieważ nurtuje
mnie nieprzerwanie jedno pytanie: Jak to możliwe, że ginekolodzy z
najlepszym sprzętem nie są w stanie podać mi jednoznacznej i
spójnej diagnozy? Odpowiedzi, na pytania, co mam robić i co się
DOKŁADNIE dzieje w moim organiźmie? Pomijam już fakt, że na badaniu
w szpitalu przed operacjom ginekolog darł się, że to guz na
jelicie...hehe, dobrze, że miałam komplet badań jak tam poszłam, bo
by mnie na jelito pocięli!!

Takie życie, heh ;|

pzdr!!!!

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


14. Data: 2006-04-16 19:50:12

Temat: Re: guz w lub na jajniku
Od: "AllA" <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Wycieli mi potworniaka w październiku..Był taki sam jak twój, 7cm.
Pierwszy kontakt ze szpitalem, i do tego w ostatnim kwartale
roku...hehe ;) Ogólnie jak najbardziej do przeżycia....byłam
najmłodsza i wszystkie babki mnie bardzo wspierały (większość to
dorosłe kobiety, często przyjechały na wyciecie macicy...) Więc nie
miałam prawa pomstować nad swym losem. Lekarz powiedział mi wprost:
"ktoś musiał miec pecha". Nie mam mu tego za złe. Taka jest prawda
najprawdziwsza, jeśli chodzi o ten nowotwór. Jeśli życie składa
się z takich przypadków, to wiemy dobrze, że mogło być o wiele
gorzej. Wszyscy mówili, że takie nowotwory to tylko jedna operacja i
szybki powrót do normalnego życia. Tylko, że nie mam okresu już 3
miesiąc...I w chwili obecnej nikt nie jest mi w stanie powiedzieć,
czy zostawienie jajnika było dobre, czy nie, zwłaszcza, że jeden z
najlepszych w moim mieście ginekologów uświadomił mi, że jest to
nowotwór, który może się odnawiać, a mimo operacji i usunięciu
potworniaka, jajnik jest tak zmasakrowany, że ciężko go odnaleźć
przy badaniu. Nie chcę cie absolutnie straszyć Wiolu, jestem
przekonana, że w twoim przypadku będzie na bank wszystko OK! Tak jak
u wszystkich kobiet z potworniaczkami ;) Pisze tu, ponieważ nurtuje
mnie nieprzerwanie jedno pytanie: Jak to możliwe, że ginekolodzy z
najlepszym sprzętem nie są w stanie podać mi jednoznacznej i
spójnej diagnozy? Odpowiedzi, na pytania, co mam robić i co się
DOKŁADNIE dzieje w moim organiźmie? Pomijam już fakt, że na badaniu
w szpitalu przed operacjom ginekolog darł się, że to guz na
jelicie...hehe, dobrze, że miałam komplet badań jak tam poszłam, bo
by mnie na jelito pocięli!!

Takie życie, heh ;|

pzdr!!!!

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


15. Data: 2006-04-16 19:50:28

Temat: Re: guz w lub na jajniku
Od: "AllA" <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Wycieli mi potworniaka w październiku..Był taki sam jak twój, 7cm.
Pierwszy kontakt ze szpitalem, i do tego w ostatnim kwartale
roku...hehe ;) Ogólnie jak najbardziej do przeżycia....byłam
najmłodsza i wszystkie babki mnie bardzo wspierały (większość to
dorosłe kobiety, często przyjechały na wyciecie macicy...) Więc nie
miałam prawa pomstować nad swym losem. Lekarz powiedział mi wprost:
"ktoś musiał miec pecha". Nie mam mu tego za złe. Taka jest prawda
najprawdziwsza, jeśli chodzi o ten nowotwór. Jeśli życie składa
się z takich przypadków, to wiemy dobrze, że mogło być o wiele
gorzej. Wszyscy mówili, że takie nowotwory to tylko jedna operacja i
szybki powrót do normalnego życia. Tylko, że nie mam okresu już 3
miesiąc...I w chwili obecnej nikt nie jest mi w stanie powiedzieć,
czy zostawienie jajnika było dobre, czy nie, zwłaszcza, że jeden z
najlepszych w moim mieście ginekologów uświadomił mi, że jest to
nowotwór, który może się odnawiać, a mimo operacji i usunięciu
potworniaka, jajnik jest tak zmasakrowany, że ciężko go odnaleźć
przy badaniu. Nie chcę cie absolutnie straszyć Wiolu, jestem
przekonana, że w twoim przypadku będzie na bank wszystko OK! Tak jak
u wszystkich kobiet z potworniaczkami ;) Pisze tu, ponieważ nurtuje
mnie nieprzerwanie jedno pytanie: Jak to możliwe, że ginekolodzy z
najlepszym sprzętem nie są w stanie podać mi jednoznacznej i
spójnej diagnozy? Odpowiedzi, na pytania, co mam robić i co się
DOKŁADNIE dzieje w moim organiźmie? Pomijam już fakt, że na badaniu
w szpitalu przed operacjom ginekolog darł się, że to guz na
jelicie...hehe, dobrze, że miałam komplet badań jak tam poszłam, bo
by mnie na jelito pocięli!!

Takie życie, heh ;|

pzdr!!!!

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


16. Data: 2006-04-16 19:52:32

Temat: Re: guz w lub na jajniku
Od: "AllA" <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

troszke poklikalam za bardzo, upssss
Przepraszam! ;)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

OT sól
Przebarwienie skóry
Czy to jest kawałek zęba?
"Stopa konska" - pomocy!
oczy

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Demokracja antyludowa?
Semaglutyd
Czym w uk zastąpić Enterol ?
Robot da Vinci
Re: Serce - które z badań zrobić ?

zobacz wszyskie »