« poprzedni wątek | następny wątek » |
111. Data: 2002-03-25 20:31:05
Temat: Re: iść czy nie iść (znowu ślub)>
> O, nie. Jedną Marynatkę mogę odpuścić, ale widzę, że to jest
> szersze zjawisko ;) Dziewczyny, dlaczego Wam tak zależy na tym
> teatrzyku? Bo na razie widzę scenariusz taki: młodzi nie chcą
> dzieci na weselu, ale zapraszają całą rodzinę, bo inaczej
> rodzice poczują się urażeni; rodzice świetnie wiedzą, że dzieci
> nie są mile widziane, więc od razu zaznaczają, że przyjdą bez
> nich, ale mimo tego nie zaproszenie dziecka (nie wyartykułowanie
> tego, bo przecież o prawdziwym zaproszeniu nie ma mowy) uznają
> za brak szacunku. Mnie się to kupy nie trzyma.
Po pierwsze u mnie na weselu dzieci byly mile widziane(i tak samo na weselu
kuzynki w lipcu , byli bardzo zawiedzeni ze nie bedzie dzieci i musialam
obiecac zebede na poprawinach) i z tego co wiem na moim weselu nie wszyscy
przyszli z dziecmi dla wlasnej wygody( zabawa bez stresu).
> No chyba, że chodzi o to, że "jest sensowniej i wygodniej dla
> mnie przyjść bez dzieci, więc ich nie zabiorę, ale nikt mi nie
> będzie dyktował, z kim mi wolno przyjść, a z kim nie". Nawiasem
> mówiąc też mi się nie trzyma kupy.
>
> Naprawdę się obrażacie o to, że ktoś ma ochotę spędzić czas w
> Waszym towarzystwie, ale niekoniecznie w towarzystwie Waszych
> dzieci? Naprawdę matkę z dzieckiem powinnam w każdych
> okolicznościach traktować jako jednostkę niepodzielną?
>
Tak matka z dziecmi sa niepodzielni , tak jak malzonkowie sa niepodzielni ,
dla mnie i mojego meza.To jest to samo jak by mnie zaproszono bez meza.Co
innego ze taka impreza nie jest najlepsza dla ich zdrowia( dym , podpite
osoby itp.)i ta decyzja powinna byc pozostawiona dla mnie.Juz pisalam , ze
rodzina jest rodzina i jesli jest ona zapraszana to albo w calosci albo
wogole.
> > [...]
> > Tylko plakac nad znajomymi , rodzina ktora jest tak
> niekulturalna.Jesli
> > wiec tak jest to czy waryo bawic sie i swietowac z nimi tak
> uroczysty
> > dzien?
>
> A teraz wracamy na ziemię. Własnej ciotki nie wychowasz, to raz,
> dwa, może rzeczona ciotka jest czarującą osobą, z którą miło
> spędza się czas, ale uważa, że dziecku wszystko wolno, bo to
> dziecko, więc zestaw "ciotka z dzieckiem" nie wchodzi w grę?
> Wbrew pozorom dzieci biegające z krzykiem po kościele nie należą
> do rzadkich zjawisk i nie wszyscy rodzice uświadamiają sobie, że
> w pewnych przypadkach jest to niestosowne. Przypuszczam, że
> facet z wiertarką udarową w zakrystii podczas składania
> przysięgi wzbudziłby jednoznaczne emocje, dlaczego zakłócenia
> akustyczne generowane przez dzieci mają być traktowane inaczej?
Tu sie z toba zgadzam. Dodam tylko ze jesli ciotki nie wychowam to nie
zapraszam.Tak bylo z matka mojego taty,nie byla zaproszona na wesele bo
wiedzalam czego sie moge po niej spodziewac, pozatym nie jest dlamnie
bliska osoba.
>
> Pozdrawiam
> Hanka
> --
> Hanka Skwarczyńska
> i kotek Behemotek
> a...@w...pl
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
112. Data: 2002-03-25 20:33:46
Temat: Re: iść czy nie iść (znowu ślub)
Użytkownik "Nea" <n...@w...pl> napisał w wiadomości
news:a7nmg4$cb5$1@news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "Lidka - Arfi" <l...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:a7nlvu$8qh$1@news.tpi.pl...
>
> >Widzisz, ja taka dziwna jestem że
> > nawet gościom w domu nie pozwalam palić, bo my niepalący jesteśmy :-)
>
> a dlaczego Ci przeszkadza palenie w domu? w koncu jak zapraszasz
czlowieka
> to go zapraszasz z jego nalogiem :)
> (nie atakuje ale widze duze podobienstwo do kwestii dzieci i wesela)
>
> Nea
>
Ja tez niepozwalam palic w moim domu.
Podobienstw niewidze.Od dzieci na moim weselu nie zachorowalam , od demu
wedychanego przez ojca ma alergie i czeste choroby.
Gosia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
113. Data: 2002-03-25 21:29:25
Temat: Re: iść czy nie iść (znowu ślub)
Użytkownik "MOLNARka" <g...@h...pl> napisał >
> Przyjmij do wiadomości, że obecność niechcianego dziecka na weselu także
> wpływa negatywnie na zdrowie organizatorów (ach te nerwy ;-))
W takim razie papieros jest podwojnie szkodliwy;
po pierwsze obecność niechcianego papierosa w moim domu ( ach, te nerwy i
ten smród :-)
a po drugie jego szkodliwość natury medycznej. A jeszcze mogę się przeziębić
jak będę potem intensywnie wietrzyć :-)
> Jak Ty zapraszasz gości (palaczy) to wymagasz od nich by nie palili w
Twoim
> domu ... jak Ciebie zapraszają bezdzietni znajomi i proszą żebyś przyszła
> bez dziecka ... Ty się obrażasz.
Dalszy ciąg kategorycznych stwierdzeń? Ty od razu WIESZ jak ktoś działa,
prawda?
Jeśli ktoś poprosi mnie żebym przyszła bez dziecka podając mi przy tym
argument typu " chcę pogadać o poważnych sprawach" ,"boli mnie głowa" czy
"mam kolekcję chińskiej porcelany o którą się boję" itp, przyjmuję do
wiadomości i dziecko zostaje w domu.
Jeśli ktoś by mi powiedział po prostu "nie chcę żebyś przyszła z dzieckiem"
to mam prawo dowiedzieć się o co chodzi. (Ty byś też w analogicznej sytuacji
gdyby chodziło np o Twojego TŻ spytała, prawda? A dziecko to tez człowiek)
Jeśli mówiłby ,powiedzmy, że mam przyjść bez dziecka bo nie lubi jak mu
dzieci łażą po domu, ślinią się, zżerają-coś-tam ...szanuję jego wybór. Nie
biorę dziecka, nie obrażam się, po prostu nie idę bo o czym mam gadać z
człowiekiem który nie widząc mojego dziecka z góry założył ze jest złe a ja
jestem kiepską matką nie umiejącą go wychowac. A jeśli je zna, to tym
bardziej mnie dziwi, bo nie wiem co on wygaduje. Bo- wyobraź sobie- moje
dziecko potrafi się zachować. Efekt mojej kilkuletniej nad tym pracy.
Ogolnie mówiąc, nie lubię kontaktow z osobami ktore zanim tak naprawdę kogos
poznaly juz mają stanowczo urobioną na jego temat opinię, bo z miejsca
wkładają go do szufladki-stereotypki. I tylko w obrębie tych wąziutkich
"gotowcow" potrafią postrzegać innego czlowieka.
> Moralność Kalego - nie da się ukryć !
Stawianie na równi niechęci do czegoś co zagraża zdrowiu (papieros w moim
domu) i zwyczajnej niechęci bo czegoś nie lubisz jest... zacytuję Ciebie
"Jakie to śmieszne:-/ I jakie głębokie:-("
Z mojej strony EOT. Nie mam zamiaru Cię przekonywać że dzieci to też istoty
ludzkie i mają takie samo prawo do poszanowania jak wszyscy inni., Ty masz
swoje życie i swoje wobec niego preferencje, ja swoje. Ani ja nie zmienię
Ciebie ani Ty mnie. Dyskusja miała sens dopóki argumenty miały ręce i nogi.
Stawiając znak równości między rzeczami o zupelnie innej "szkodliwości
społecznej" udowodnilaś że albo brak Ci racjonalnych argumentów i piszesz co
się da, żeby tylko miec ostatnie słowo
albo tak różnie pojmujemy świat że nie znajdziemy wspólnego jezyka.
Lidka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
114. Data: 2002-03-25 23:26:21
Temat: Re: iść czy nie iść (znowu ślub)Użytkownik "Lidka - Arfi" <l...@p...onet.pl> napisał
> W takim razie papieros jest podwojnie szkodliwy;
> po pierwsze obecność niechcianego papierosa w moim domu ( ach, te nerwy i
> ten smród :-)
> a po drugie jego szkodliwość natury medycznej. A jeszcze mogę się
przeziębić
> jak będę potem intensywnie wietrzyć :-)
Zgadza sie. Może być nawet pięciokrotnie szkodliwszy niż dziecko ;-)))
Wiesz, że chodzi o coś całkiem innego - o akceptację. Nie będę tego
tłumaczyć jeszcze raz - wierzę, że mnie zrozumiałaś.
> Dalszy ciąg kategorycznych stwierdzeń? Ty od razu WIESZ jak ktoś działa,
> prawda?
Czemu się tak strasznie irytujesz ? Nastąpiłam Ci na odcisk, czy co ?
Wyluzuj ... możemy przecież mieć inne zdania i się tak nie wkurzać ;-)
Nie wiem, czy _Ty_ konkretnie tak działasz. Swoje stwierdzenia opieram na
znajomości różnych ludzi, których sprawdziłam w podobnej sytuacji. A że
prezentują poglądy takie jak Ty w tym momencie ... stosuję więc pewną
analogię.
> Jeśli ktoś poprosi mnie żebym przyszła bez dziecka podając mi przy tym
> argument typu " chcę pogadać o poważnych sprawach" ,"boli mnie głowa" czy
> "mam kolekcję chińskiej porcelany o którą się boję" itp, przyjmuję do
> wiadomości i dziecko zostaje w domu.
Ale nie wszyscy tak robią !
Niektórzy nawet po takich argumentach przyprowadzają dzieci ..."bo to takie
grzeczne dziecko" i "było przecież zaproszone".
> Jeśli ktoś by mi powiedział po prostu "nie chcę żebyś przyszła z
dzieckiem"
> to mam prawo dowiedzieć się o co chodzi. (Ty byś też w analogicznej
sytuacji
> gdyby chodziło np o Twojego TŻ spytała, prawda? A dziecko to tez
człowiek)
Tak ... zgadzam sie - chciałabym wiedziec o co chodzi.
> Jeśli mówiłby ,powiedzmy, że mam przyjść bez dziecka bo nie lubi jak mu
> dzieci łażą po domu, ślinią się, zżerają-coś-tam ...szanuję jego wybór.
Nie
> biorę dziecka, nie obrażam się, po prostu nie idę
OK akceptuję to i rozumiem. I ja szanuję takich znajomych.
> bo o czym mam gadać z
> człowiekiem który nie widząc mojego dziecka z góry założył ze jest złe a
ja
> jestem kiepską matką nie umiejącą go wychowac.
Ale ja _znam_te_dzieci !!!
Przecież nie mówimy tu o Twoich bo Ciebie na swój ślub ani wesele nie
zaproszę ;-)
Mówimy o dzieciach, które znam, wiem jak się zachowują i IMHO nie są to
aniołki, które chcę widzieć na swojej imprezie.
Czy taki argument do Ciebie dociera (bo już naprawdę nie wiem co mam
napisać).
Nie odnoś tych ataków bezpośrednio do Ciebie (bo zawsze możesz odpowiedzić
"moje dzieci są inne' " u mnie jest inaczej" "nie znasz mnie"). Chodzi o
_postawę_ !!!!
> A jeśli je zna, to tym
> bardziej mnie dziwi, bo nie wiem co on wygaduje. Bo- wyobraź sobie- moje
> dziecko potrafi się zachować. Efekt mojej kilkuletniej nad tym pracy.
No i po tym zdaniu widzę, że jednak nie rozumiesz o czym jest mowa.
Może rzeczywiście skończymy bo jesteśmy z innych planet ... i języki u nas
... nie ten tego ;-)))
> Ogolnie mówiąc, nie lubię kontaktow z osobami ktore zanim tak naprawdę
kogos
> poznaly juz mają stanowczo urobioną na jego temat opinię, bo z miejsca
> wkładają go do szufladki-stereotypki. I tylko w obrębie tych wąziutkich
> "gotowcow" potrafią postrzegać innego czlowieka.
Ja ich znam ... doskonale. I rodziców i dzieci.
A że Twoje wypowiedzi ... no jakbym ich słyszała ... to i stereotyp
zadziałał ;-)
> Stawianie na równi niechęci do czegoś co zagraża zdrowiu (papieros w moim
> domu) i zwyczajnej niechęci bo czegoś nie lubisz jest... zacytuję Ciebie
> "Jakie to śmieszne:-/ I jakie głębokie:-("
Nadal mnie nie rozumiesz. To nie chodzi o równość podmiotów (papieros -
dziecko). Chodzi o równość postaw. Tylko (i aż) tyle. Pomyśl o tym.
> Z mojej strony EOT. Nie mam zamiaru Cię przekonywać że dzieci to też
istoty
> ludzkie i mają takie samo prawo do poszanowania jak wszyscy inni.,
Ale w tym wypadku wyznajesz zasadę, że _ważniejsze_ są czyjeś dzieci niż
organizatorzy (tu akurat para młoda). Szacunek należy się wszystkim ... a u
Ciebie tego nie ma ;-(((
> Stawiając znak równości między rzeczami o zupelnie innej "szkodliwości
> społecznej" udowodnilaś że albo brak Ci racjonalnych argumentów
Ty udowodniłas tylko jedną rzecz .... że nie zrozumiałaś przekazu. A szkoda
:-/
> i piszesz co
> się da, żeby tylko miec ostatnie słowo
> albo tak różnie pojmujemy świat że nie znajdziemy wspólnego jezyka.
Piszę bo chcę zrozumieć Twój punkt widzenia. Zdaję sobie sprawę, że w
najbliższym czasie mogę się spotkać z podobnymi reakcjami i chcę sie
przygotować.
Akurat w dyskusji z Toba nie zależy mi na 'ostatnim słowie' ;-))))) bo i po
co ? ;-))))
Pozdrówka
MOLNARka licząca, że jej znajomi okażą się jednak bardziej otwarci ;-)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
115. Data: 2002-03-25 23:38:38
Temat: Re: iść czy nie iść (znowu ślub)Użytkownik "Lidka - Arfi" <l...@p...onet.pl> napisał
> > Niestety nie mogę się z Tobą zgodzić. Matki patrzą na swoje pociechy
> inaczej
> > niż reszta (a tym bardziej niż 'nie dzieciata' reszta).
>
> Słuchaj, nic o mnie nie wiesz więc jakim prawem twierdzisz że znasz mnie
> lepiej niż ja sama? Wiesz lepiej jak ja myślę i jak postrzegam świat, tak?
A Ty jesteś _jedyną_matką_na_świecie_ ? Bo tak mozna zrozumieć Twoje
oburzenie.
Naprawdę matek jest miliony i wiele z nich reprezentuje taką postawę jak ja
opisałam. Nie mówię, że wszystkie - może Ty właśnie jesteś w tej reszcie
(choć osobiście wątpię czytając to co piszesz w tym wątku).
> Oj, arogancja aż bije po oczach.
Widzę, że musisz z kimś walczyć ;-) Tak normalnie podyskutować sie nie da ?
Zbyt mało wrażeń ?
> Czy już wspominałam że z Twoich postów wynika iż myślisz stereotypami?
Jeszcze nie ;-))) Jakaś nie byłaś skora do ocen - dobrze, że to nadrabiasz
;-///
Ale napisałas mi coś takiego :
>>>" Taaak, z Twoich postów wynika że ty wszystko widziałaś, nawet
>>>najbardziej nieprawdopodobne rzeczy :-)"
i jakoś się już później do tego nie odniosłaś. Czyżby arsenał argumentów Ci
się wyczerpał ?
Może masz cos jeszcze ?
> Fakt urodzenia dziecka nie
> czyni z kobiety bezmozgowia z klapkami na oczach.
Nie ze wszystkich ;-)))
Ale niestety (!) z niektórych. I o tych niektórych właśnie rozmawiamy.
Bo te mądre i kuturalne wiedzą dokładnie jak się powinny zachować.
Pozdrówka
MOLNARka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
116. Data: 2002-03-25 23:56:41
Temat: Re: i?ć czy nie i?ć (znowu ?lub)Użytkownik "Marzena Fenert" <m...@f...net> napisał
> Zreszta sama wiesz - bo nie raz jedna z druga CI dokopaly, ze jak nie
> masz dzieci to nie wiesz i siedz cicho - tu sie to nie zdarzylo -
> prawda ?:)
Och ... Kochana ;-) Tu także ! To przecież koronny argument (niezależnie od
grupy).
> Ale chcialabym aby na zaproszeniu widnialo i dziecko.
> Oczywiscie od razu czytajac zaproszenie - powiedzialbym, ze
> przyjdziemy bez dziecka, ale chcialabym aby ten dzieciak tam widnial i
> byl zaproszony - tyle.
No i teraz mi powiedz ... jak my bezdzietni mamy Was rozszyfrować ;-)))
Część mówi: ja bym chciała żeby na zaproszeniu była cała rodzina +
oczywiście dziecko. I od razu powiedziałabym organizatorom, że dziecka nie
biorę.
A druga część mówi: Jak na zaproszeniu jest dziecko to oczywiście je
zabieram bo to przecież też człowiek i nawet ma większe prawa (od młodych
;-))))))
Jak ja biedna mam rozpoznać jakich ludzi mam przed soba i co im powiedzieć,
żeby dobrze wyszło ? ;-)
> Nie - wtedy sie wkurzam i robie na zlosc :))))))))
Ach ... to Ty jesteś zawsze ta co się nie dostosuje ? :-)))))))
Zawsze wspak !
> Pozatym co innego bal przebierancow a wesele nie?:)
No nie zupełnie co innego - choć oczywiście tak ;-)
Jedno i drugie ktoś organizuje. I ma pewne wyobrażenie o tym. I chce
zrealizować tą wizję.
Więc _musi_narzucić pewne rzeczy ... i może to być 'strój pasterki' jak i
nieobecność dziecka.
Kultura gości świadczy jak się do tego dostosują.
Pozdrówka
MOLNARka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
117. Data: 2002-03-26 07:32:34
Temat: Re: i?ć czy nie i?ć (znowu ?lub)
Użytkownik Hanka Skwarczyńska <a...@w...pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:a7n4a6
> Nic się, laski, nie martwcie, jak będziemy miały własne dzieci,
> to zmienimy zdanie :)
> --
no dyć napisałam w jakimś poście, że się dzieci nie rozumie, dopóki się ich
nie ma. Ale czy to jakby nie naturalna kolej rzeczy? Że wszystko po kolei i
nic na siłę? Przeciez skoro teraz nie za bardzo podoba mi się impreza
sylwestrowa w gronie dzieci szalejących i trzaskających dzrwiami, a kiedyś
może mi się spodoba - to czy powinnam być aż tak pełan zrozumienia teraz?
Wszystko po kolei, wszystko się zmienia, tylko krowa i jej poglądy nie za
bardzo.
To, że kiedyś będę pewnie inaczej myślała, nie każe mi myśleć inaczej teraz.
Kiedyś nie sądziłam, że będę zakładała inne kolory ciuchów niż czarny.
Wszystko płynie - jak mawiał Heraklit - rzeka się zmienia.
pozdrawiam
satia, której tej nocy przez całą noc śniło się, że jest w ciąży i się
zastanawiała, czy się cieszy, czy nie.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
118. Data: 2002-03-26 07:33:44
Temat: Re: iść czy nie iść (znowu ślub)Użytkownik "Lidka - Arfi" <l...@p...onet.pl> napisał w
wiadomości news:a7nlvu$8qh$1@news.tpi.pl...
> [...]Dla mnie jasne jak slońce jest to że
> na takich imprezach zawsze są jakieś dzieci
Lidko, czytam Twoje posty w tym wątku i jasne jak słońce jest
dla mnie jedno: patrzysz na wszystko przez pryzmat własnych
poglądów na sprawę (to nie był zarzut!). Twoim zdaniem wesele
jest imprezą rodzinną i dziecku należy się na nim miejsce, bo
jest rodziną. Niby oczywiste, tylko zdaniem zapraszającej Cię
pary młodej wesele może być uroczystym bankietem dla przyjaciół
(również tych z rodziny)- i co wtedy? Oczywiście możesz
stwierdzić, że ten rodzaj imprez Cię nie interesuje, ale czy to
jest powód, żeby zaproszenie bez dziecka określać jako brak
szacunku?
> [...]ja taka dziwna jestem że
> nawet gościom w domu nie pozwalam palić, bo my niepalący
jesteśmy :-)
To jesteśmy dwie dziwne.
> To nieprawda że rodzice świetnie wiedzą że dzieci nie sa mile
widziane,
> ponieważ ponieważ często dzieci SĄ mile widziane.
Ale dyskusja o dzieciach na weselu zaczęła się (co prawda na
grupie dzieciowej, tu Kolorowa pytała o zaproszenie bez TŻ) od
postu osoby, która pytała, jak dać do zrozumienia, że dzieci
_nie_są_ mile widziane. I cały czas o takiej sytuacji
rozmawiamy, bo w innej chyba nie ma problemu, prawda?
> [...]Ja na swoje ciotki i ich potomstwo
> narzekać nie mogę. Całkiem dobre maniery mają :-)
Ale niektórzy nie mają tego szczęścia. I im właśnie potrzebna
jest informacja, co zrobić, żeby zaproszona bez dziecka ciotka
przyszła, a nie obraziła się do końca życia, i to przyszła
właśnie bez dziecka.
> [...]
> Bo dzieci działają ciszej i...chyba mają większe prawo do
poszanowania niż
> wiertarka.
Oczywiście. Co nie znaczy, że hałas przez nie generowany jest w
mniejszym stopniu irytujący. Rzecz w tym, że wiele osób (będę
złośliwą małpą i napiszę, że w większości tych posiadających
dzieci) nie widzi problemu, nawet jeśli się go pokazuje palcem.
Pozdrawiam
Hanka
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
a...@w...pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
119. Data: 2002-03-26 07:43:39
Temat: Re: iść czy nie iść (znowu ślub)Użytkownik "Gosia Rock-Błaszkiewicz" <g...@w...pl> napisał w
wiadomości news:a7o1e5$qki$1@news.tpi.pl...
> >
> [...]u mnie na weselu dzieci byly mile widziane[...]
> [...] Tak matka z dziecmi sa niepodzielni ,
> tak jak malzonkowie sa niepodzielni ,
> dla mnie i mojego meza.To jest to samo jak by mnie zaproszono
bez meza.
> [...]
> rodzina jest rodzina i jesli jest ona zapraszana to albo w
calosci albo
> wogole.
>
Chyba rozumiem. Wyląda na to, że całe nieporozumienie bierze się
stąd, że dla Was wesele jest z założenia imprezą rodzinną o
ustalonej formule, a ja dopuszczam "fanaberie" młodych dotyczące
tego, jak ich impreza ma wyglądać. Stąd moim zdaniem można
przeprowadzić analogię do "babskiego combru" (niekoniecznie ze
striptizem ;), a Waszym - analogia bez sensu, bo wesele to
wesele.
Dzięi za wyjaśnienia, pozdrawiam
Hanka
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
a...@w...pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
120. Data: 2002-03-26 08:57:19
Temat: Re: i?ć czy nie i?ć (znowu ?lub)
Użytkownik "AnieszkaP" <g...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:a7o3d6$c43$1@news.tpi.pl...
>
> >
> > Serio prosiłaś o potwierdzenie?
>
> Tak.
>
> I co dostałaś?
>
> Jasne nikogo to nie zdziwiło.
Sam fakt, że ni dziwi to, że ktoś jest proszony o potwierdzenie przyjścia,
jest normalny, a ze ludzie nie potwierdzają to już inna sprawa...
> Nie było tak, że cześć osób
> > potwierdziła i nie przyszła, albo nie potwierdziła i przyszła?
>
> Tylko jedna. Ale ja przypuszczałam ze nie przyjdzie.
To i tak miałaś dużo szczęścia, albo masz jakąś wyjątkową
rodzinkę/znajomych.
> Nie wiem Joanno czy to jest
> normalne gdy ktos cos obiecuje a potem nie dotrzymuje slowa- uwazam ze to
> jest niekulturalne
Niedotrzymywanie słowa nie jest normalne. Użyłam tego słowa w znaczeniu
powszechne.
> > > Ha ha - no własnie biznes i powinien dbac przede wszystkim o klienta.
> >
> > Nie... Powinien dbać o dobrych klientów, bo 80 % zysku przynosi firmie
20
> %
> > najlepszych klientów... Pozostali tylko generują koszta...
>
> A jezeli ten dobry klient chce wlasnie wejsc z wozkiem?
Dobry nie ma wózka... Hmm... od wózka zaczęła się dyskusja, ale teraz to
raczej przenośnia... jak ma "wózek" to ma np. inne wyższe ceny... itp.
bariery...
--
Joanna
http://jduszczynska.republika.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |