« poprzedni wątek | następny wątek » |
141. Data: 2002-03-26 10:48:35
Temat: Re: i?ć czy nie i?ć (znowu ?lub)
> > [...]oczywiście dopuszczalne są
> > wyjątki - przecież można wcale nie robic wesela,
> > [...] małe przyjęcie dla kilku osób,
> >[...] Ale traktowanie tak
> > samo wesela jak kolacji służbowej to chyba przesada.
>
> Ależ naturalnie. Dlatego właśnie nie rozumiem, dlaczego
> zaproszenie na wesele bez dzieci ma być brakiem szacunku. (....)
> (jej) tradycji imprezę. Ale jeżeli przekonania organizatorów nie
> obejmują dzieci na weselu, to już skandal i obraza ;)
>
Mi chodzi o to, że mam wrażenie, że osoby z góry zakładajace nieobecność
jakichkolwiek dzieci na weselu, traktują je trochę jak osobników piatej
kategorii. Przytaczane sa kuriozalne przykłady - może zniszczyć dekoracje
tortu (w tym przypadku dekorację zniszczyła niewychowana mamusia),
poprzewraca świece w kościele, z mniej drastycznych - będzie się puszczać
smerfne hity ( a mydełko fa dla wujków to może lepsze), trzeba płacić za nie
pełna stawkę ( może jeszcze za wódkę?) itp. A chodzi chyba o to, ze traktuje
sie każde dziecko jak zarazę i wszystkie plagi. To po co cała szopka ze
ślubem kościelnym - w końcu jednym z celów małżeństwa jest posiadanie
dzieci?? Ja naprawdę rozumiem, ze np. rózni znajomi przychodzą bez dzieci -
ale nie rozumiem, że trzeba to specjalnie zaznaczać. Rozumem, że np. panna
młoda nie życzy sobie obecności konkretnego dziecka - bo nie umie się
zachować - tak samo jak może nie życzyć sobie obecności konkretnego wujka z
takich samych powodów - i nie wie jak to powiedzieć, zeby nikogo nie
obrazić. No i przykłady podane wyżej. Ale zakładanie - na ślubie nie będzie
żadnych dzieci, bo nie, więc np. bratanka TŻ - młodego kulturalnego
mężczyzny lat 10 również, to dla mnie jakaś pomyłka.
Pozdrawiam - Ula
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
142. Data: 2002-03-26 10:51:53
Temat: Re: i?ć czy nie i?ć (znowu ?lub)Dnia Tue, 26 Mar 2002 11:40:35 +0100, podpisując się jako "Joanna
Duszczyńska" <j...@p...onet.pl>, napisałeś (aś) :
>podaję za słownikiem języka polskiego
>szacunek - cześć, poważanie, poszanowanie, uznanie
>obraza - zachowanie uchybiające czyjejś godności osobistej
>obrazić się - mieć do kogoś urazę, żal
>
>Jeśli okazanie przez kogoś braku szacunku nie powoduje żalu, to faktycznie
>dziwna jakaś jesteś.
No właśnie wkońcu po 70 postach docieramy do sedna - jestem dziwna - w
moim słowniku nie istnieje słowo obraza, nie stosuję czegoś takiego i
nie rozumiem ludzi którzy mogą o coś tam obrazić się na kogoś innego.
Jeśli ktoś mnie nie szanuje - to jego sprawa - niech sobie nie szanuje
- mam ważniejsze rzeczy na głowie niżby martwić się tym, że ktoś mnie
nie szanuje - nie on pierwszy i nie ostatni.
Marzena
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
143. Data: 2002-03-26 10:56:11
Temat: Re: i?ć czy nie i?ć (znowu ?lub)
> > Nie było tak, że cześć osób
> > > potwierdziła i nie przyszła, albo nie potwierdziła i przyszła?
> >
> > Tylko jedna. Ale ja przypuszczałam ze nie przyjdzie.
>
> To i tak miałaś dużo szczęścia, albo masz jakąś wyjątkową
> rodzinkę/znajomych.
Dlaczego wyjatkowa? Dla mnie to oczywiste ze jezeli ktos mowi ze przyjedzie
(wie ze uwzgledniam jego osobe w kosztach) to przyjezdza.
> > A jezeli ten dobry klient chce wlasnie wejsc z wozkiem?
>
> Dobry nie ma wózka...
A dlaczego nie ma? Nie rozumiem o co Ci chodzi.
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
144. Data: 2002-03-26 11:01:00
Temat: Re: i?ć czy nie i?ć (znowu ?lub)
Może się zdarzyć, że się ciężko rozchorujesz i po
> prostu nie będziesz mogła sama dźwigać... Wtedy docenisz to, że ktoś może
> iść z tobą na zakupy... docenisz rodzinne zakupy.
A dlaczego ma te zakupy sama dźwigać? U mnie duze/ciezkie zakupy zawsze robi
maz.
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
145. Data: 2002-03-26 11:05:11
Temat: Re: i?ć czy nie i?ć (znowu ?lub)
Użytkownik "Marzena Fenert" <m...@f...net> napisał w wiadomości
news:c27u9ukvs72us2e5eoc8h48fcoc4ad4rde@4ax.com...
> Nie generalizuj - mówimy cały czas o MAŁYCH DZIECIACH.
> A nie już rozmnożonych moich dzieciach.
Ale przecież ja zapytałam się pisząc pierwszy raz czy Twoje zdanie dotyczy
sytuacji obecnej - masz małe dziecko czy całego życia czyli, że uważasz że
Ty masz być zapraszana i z dorastającymi, dorosłymi dziećmi. Dla jasności
zapytałam się i odpowiedziałaś: "Zasady to zasady - obowiązują przezcałe
życie.
Przynajmniej u mnie - ja mam pewne zasady których nie łąmię, nie
naginam itp.
, że jak zasada to na całe życie". Dlatego zdziwiłam się i pytałam dalej jak
to widzisz.Chyba się niezrozumiałyśmy. Ja sama mam małe dziecko - 2 lata,
pracuję poza domem na cały etat i dlatego niechętnie zostawiam córcię w
pozostałym czasie. Rozumiem więc Twój punkt widzenia co do zapraszania z
małymi dziećmi, ale w tym momencie pytam jakie jest Twoje zdanie co do
dorastających dzieci, dorosłych, z którymi niekoniecznie jesteśmy związani.
>
> Posłuchaj - ja napisałam jak ja się czuję, co ja myślę - i nie bardzo
> rozumiem dlaczego tak razi Was moje zdanie?
Nie razi, tylko budzi zainteresowanie, a po to jest taka grupa żeby poznawać
zdania i punkt widzenia innych osób, także tych myślących odmiennie :-))
> A teraz pobujajmy w oblokach:
> wiesz jakie mam zasady (ktore mimo wszystko uwazasz za idiotyczne),
> jestes moja bliska przyjaciolka, taka od serca.....nawet moje zasady
> którymi kierujęsięw życiu nie przeszkadzają CI kochaćmnie jak siostrę
> i co?
> zaposisz mnie na wesele bez dziecka wiedzac ze neguje takie
> "zapraszanie" i pomimo tego ze pragniesz mojej obecnosci na tak waznej
> dla CIebie uroczystosci - mnie nie bedzie bo ....wiadomo. Czy tez moze
> nie zaprosisz mnie wiedzac i znajac nie swietnie i te moje zasady?
Jeżeli byłabyś moją przyjaciółką to zapraszam Ciebie wraz z całą Twoją
rodziną (nawet z piątką dzieci :-)) i to nie dlatego, że wiem że chodzisz
tylko z dziećmi lub wcale, ale dlatego, że ja tak uważam tzn. że rodzina to
rodzina i ona powinna decydować w jakim składzie wystąpi. Ale jeżeli byłabyś
moją ciocią, z Twoimi dziećmi nie mam wiele wspólnego to kieruję zaproszenie
do Ciebie, nie obejmując zaproszeniem dzieci i nie martwię się, że nie
przyjdziesz, bo jeżeli Ty wolisz stroić fochy to znaczy, że nie masz do mnie
zbyt dobrego stosunku. A w ogóle to ja na siłę nikogo nie zapraszałam, bo
sama też nie lubię się tłumaczyć dlaczego nie przyjdę na wesele.
pozdrawiam
EWa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
146. Data: 2002-03-26 11:12:33
Temat: Re: i?ć czy nie i?ć (znowu ?lub)
> > Jakos nie wyobrazam sobie sytuacji ze siedze z moim dzieckiem i nie
> zauwazam
> > ze ono przecholowuje z alkoholem.
>
> Ty tańczysz z mężem - ono zostało samo przy stoliku...
Wiesz co Joanno ja abstynentka nie jestem i w mlodosci zdazaly mi sie
burzliwe imprezy- ale nigdy nie upilabym sie przy moim ojcu a przy moich
ukochanych dziadkach to nawet alkoholu nie wezme do ust. Malo tego dopuki
bylam dzieckiem nigdy nie widzialam moich rodzicow w stanie wskazujacym na
spozycie alkoholu pomimo ze chodzilam z nimi na imieniny, urodziny, wesela,
pogrzeby.
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
147. Data: 2002-03-26 11:18:53
Temat: Re: i?ć czy nie i?ć (znowu ?lub)
Użytkownik "Marzena Fenert" <m...@f...net> napisał w wiadomości
news:iek0au8mk4kntca2or6vs7r0r6uobturji@4ax.com...
>
> No właśnie wkońcu po 70 postach docieramy do sedna - jestem dziwna - w
> moim słowniku nie istnieje słowo obraza, nie stosuję czegoś takiego i
> nie rozumiem ludzi którzy mogą o coś tam obrazić się na kogoś innego.
> Jeśli ktoś mnie nie szanuje - to jego sprawa - niech sobie nie szanuje
> - mam ważniejsze rzeczy na głowie niżby martwić się tym, że ktoś mnie
> nie szanuje - nie on pierwszy i nie ostatni.
Świetnie. To jest bardzo zdrowe podejście do życia. Nie szanuje mnie to mam
go w nosie. Masz rację. Też tak robię.
Tylko w zaproszeniu samych dorosłych na wesele nie ma braku szacunku...
A nie pójście na wesele jako odwet za niezaproszenie też dziecka to jest
obrażanie się bez powodu... dziecinada.
Hmm... A jak wytłumaczysz swoją nieobecność na weselu, przecież serdecznie
zapraszali Ciebie i Twojego TŻ. A jeśli to będzie zaproszenie dla męża, od
jego kolegi z pracy? Zaprasza Twojego TŻ z żoną. Na zaproszeniu nie ma
wpisanych dzieci... i mąż już przyjął zaproszenie?
--
Joanna
http://jduszczynska.republika.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
148. Data: 2002-03-26 11:21:00
Temat: Re: i?ć czy nie i?ć (znowu ?lub)
Użytkownik "toporek" <s...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:a7pkje$3hh$1@h1.uw.edu.pl...
>
> Użytkownik "Marzena Fenert" <m...@f...net> napisał w wiadomości
> news:c27u9ukvs72us2e5eoc8h48fcoc4ad4rde@4ax.com...
> > Nie generalizuj - mówimy cały czas o MAŁYCH DZIECIACH.
> > A nie już rozmnożonych moich dzieciach.
>
> Ale przecież ja zapytałam się pisząc pierwszy raz czy Twoje zdanie dotyczy
> sytuacji obecnej - masz małe dziecko czy całego życia czyli, że uważasz że
> Ty masz być zapraszana i z dorastającymi, dorosłymi dziećmi
W Marzenki życiu nic nigdy się nie zmieni. Zawsze będzie miała _małe_
dziecko i męża, będzie młoda i zdrowa.
--
Joanna
http://jduszczynska.republika.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
149. Data: 2002-03-26 11:21:43
Temat: Re: i?ć czy nie i?ć (znowu ?lub)
> > Jak sie dobrze wychowa dziecko to sie nie bedzie upijalo w sposob
> > niekontrolowany.
>
> Hmm... Właściwie to masz racje, ale...
> Nie każde dziecko potrafi odmówić, jak kuzyn/kolega ciut starszy podejdzie
i
> naleje.
Chyba zartujesz? Co to znaczy ze nie potrafi odmowic- jak podejdzie do niego
dealer w szkole to tez nie bedzie umialo odmowic?
Dziecko nie wie ile może wypić - szczególnie takie dobrze wychowane,
> dla którego jest to pierwszy kontakt z alkoholem.
Dlaczego zakladasz ze jezeli jest dobrze wychowane to to jest dla niego
pierwszy kontakt z alkoholem? Jak ja mialam jakies 13-14 lat to moglam
poprubowac wina w domu z okazji jakis przyjec czy szampana na Sylwestra, i
nie rzucalam sie na alkohol w sposob niekontrolowany.
Nie wie gdzie jest
> granica, od której zaczyna być pijany...
Tego to nawet wiekszosc doroslych nie wie.
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
150. Data: 2002-03-26 11:30:10
Temat: Re: i?ć czy nie i?ć (znowu ?lub)
> > No, mysle ze jak wykrzyczalam to zdanie to wkoncu do Ciebie dotrze ze
> > wesele to co innego a kolacja z szefem insza inszosc.
>
> Ale mają jedną wspólną cechę - są dla dorosłych.
A pogrzeby Joanno tez sa dla doroslych?
A co do spotkan sluzbowych, to po smierci mojej mamy czesto chodzilam z moim
ojcem na obiady sluzbowe, gdy nie mial mnie z kim zostawic (glownie chodzilo
o to ze nie ma w domu obiadu a dziecko zjesc musi).
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |