Data: 2003-03-03 15:32:38
Temat: Re: jak ja namowic...
Od: Oleńka <o...@b...wroc.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> A w dodatku jeszcze przyjemnosc sprawienia komus frajdy za niewielka
> cene....
Tu sie zgodze, fajnie, że np. mój ukochany lubi mnie w jakiejś określonej
sukience i ja "dla niego" zakładam ją częściej. Albo, ze podkręce włosy bo
tak lubi, albo...itp.
ale jest to "frajda za niewielką cenę". Bez tej sukienki też "kręcę" mojego
ukochanego....w innej fryzurze - też itp.
Natomiast z wypowiedzi Marqza wynika raczej, że te przysłowiow niemal już
stringi i wysoki obcas to WYZNACZNIK KBIECOŚCI i bez tych atrybutów kobieta
jest mniej atrakcyjna.
A to już "inny kaliber" problemu.
> Mam wrazenie, ze niektórzy tu piszacy widza kwestie w bardzo
> czarno-bialych barwach. Na zasadzie: albo bede sie ubierac tylko tak jak
> zechce albo to juz napasc na moja osobowosc, styl, zdrowie.
Nie..... ja po prostu uważam, ze można pójść na rózne kompromisy (i
dziewczyna Marqza to chyba robi, co wynika z jego wypowiedzi) ale nie wolno
wywierać na kimś presji ciągłymi prosbami o te szpilki czy coś.....bo co
innego założyć tę "ulubioną" sukienkę ukochanego, a co innego coś, w czymś
naprawde się CZUJEMY ŻLE Ja na przykład nie zrobiłabym sobie tzw. "irokeza"
na głowie lub nie załozyła czarnej kurtki z pomarańczową podpinką dla
przyjemności mojego faceta. I paru innych rzeczy - pasa do pończoch
chociażby.
Ola
|