Data: 2008-09-18 18:43:01
Temat: Re: jak powstała "nowa rasa"?
Od: "Redart" <r...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Redart" <r...@o...pl> napisał w wiadomości
news:gappro$746$1@news.onet.pl...
> obszarach - a buddyzm za istotny cel (pośredni) w medytacji
> stawia tzw. kontemplację pustki, czyli obserwację rzeczywistości
> z pomocą umysłu 'uspokojonego', który niczym się nie zajmuje
> - nie rozprasza się, nie podąża za myślami, nie lgnie do
> obrazów(emocji, ...), które sam cały czas generuje. A to
> co generuje i jego skłonność do lgnięcia, utykania - jest
> w bezpośrednim związku z tym, jak przepływają energie.
Generalnie jest baaardzo dużo zamieszania wokół tematu
pustki, jest to wieczny punkt zapalny między buddyzmem
a religiami monoteistycznymi, w szczególności
z chrześcijaństwem. Ogrom nieporozumień jest tu naprawdę
wielki i sięga jeszcze czasów XIX wieku, kiedy zachód pierwszy
raz szerzej analizował myśl buddyjską i robił to od strony
bardzo intelektualnej (znów nie ta czakra ; - wszystko głową,
a serce gdzieś umknęło). Buddyzm został już na samym początku
wykreowany jako jakaś opozycja do chrześcijaństwa i pokutuje
to do dziś.
Warto jednak wspomnieć o czyms takim jak 'hezychia', 'hezychazm'
- pojęciach silnie ugruntowanych w prawosławiu. Prawdę mówiac spotkałem
się z tym niedawno (wspominano mi o tym wcześniej, ale dopiero dziś
zobaczyłem to na własne oczy). Analizując tekst:
http://www.psd.edu.pl/txt/wplywhezychazmu.htm
widzę wprost zadziwiające podobieństwa z tym, co od lat jest mi
znane z buddyzmu - zarówno w sutrach, tantrze jak i tzw. naukach
dzogczen. Choćby i z tego, co można wychwycić w powyższym tekście
mamy opis przygotowań, środków medytacyjnych i celu, które niemal
dokładnie odpowiadają definicjom buddyjskim.
"W duchowości hezychazmu podkreśla się rolę nieustannej modlitwy
wewnętrznej, przy zastosowaniu określonych ćwiczeń ascetycznych (agnonia) i
praktyk psychosomatycznych, prowadzącej do stanu wyciszenia. Takie działanie
(praxis) umożliwia przyjęcie daru Bożej Światłości utożsamianego ze Światłem
Toboru (theoria) i partycypacji człowieka w Bogu (theologia)."
"Aby osiągnąć "czystą modlitwę" wymagane jest najpierw całkowite wyzbycie
się wyobrażeń, jakie podsuwają nam zmysły i fantazja, a ponadto rozum musi
odrzucić wielość pojęć racjonalnych. Rozum ma się stać bez formy,
oczyszczony, prosty a wówczas obiektem jego kontemplacji będzie "czyste
światło""
Mamy więc powyżej opis tego, o czym wspomniałem wcześniej: poprzez
stosowanie specjalnych technik przygotowujemy umysł
do 'widzenia w stanie nagiej uwagi' (termin buddyjski), czyli stanu 'bez
lgnięcia', 'pusty' a jednocześnie
mówi się o kontemplacji światła, jako czymś, co jest krokiem kolejnym. Dość
dokładnie odpowiada to w buddyzmie
praktykom dzogczen zwanym tregczo i thogal
http://encyklopedia.budda.pl/Dodatki/artyku%C5%82y/K
r%C3%B3tko%20na%20temat%20tregczo%20i%20thogal.html
"Hezychaści mówią o trzech stopniach w praktykowaniu modlitwy Jezusowej.
Modlitwa ustna (słowna) ma miejsce wówczas kiedy asceta kieruje swój wysiłek
na ciągłe posiadanie modlitwy Jezusowej w ustach i w umyśle. Modlitwa
rozumna (duchowa) charakteryzuje się tym, że umysł zajęty czynieniem ciągłej
modlitwy skupia się na imieniu Jezusa i dzięki temu uwalnia się od ciągłego
błądzenia, a zaczyna rozmyślać o Bogu. Modlitwa serca, będąca najdoskonalszą
formą modlitwy, ma miejsce wówczas, gdy przenika wewnętrzną naturę człowieka
i dzięki niej imię Jezusa Chrystusa przebywa stale w sercu człowieka.
Praktyka tej ostatniej modlitwy była mocno związana z zasadniczą żywotną
funkcją człowieka - z oddychaniem. Poprzez nieustanną modlitwę i pamięć
Jezusową mnisi - hezychaści doświadczali prawdziwej obecności Chrystusa
wewnątrz swojej natury; obecności, której realność jest doświadczana w życiu
sakramentalnym. Nie może tu być mowy o żadnym wyobrażeniu, Chrystus jest
udzielany niezależnie od jakichkolwiek wyobrażeń. Nie może być tu też mowy o
żadnym symbolizmie. Według hezychastów widzenie światłości, które może stać
się udziałem człowieka nie jest żadnym symbolem, żadnym wizjonerstwem czy
też wyobrażeniem, ale Objawieniem Boga, tak prawdziwym jak prawdziwe było
objawienie Boskości, przebóstwionego ciała Chrystusa podczas Przemienienia
na górze Tabor."
Bardzo podobną wielostopniowość medytacji widać w buddyjskich naukach
dzogczen, który mówi o praktykach wstępnych, medytacji
z podporą i medytacji bez podpory. Różnice są w zasadzie jedynie
terminologiczne. Mamy zarówno odpowiedniki modlitwy ustnej,
'rozumowej' służące stopniowemu skupianiu umysłu do postaci 'niebłądzącej',
jak i charakterystyczne skupienie na sercu,
zwrócenie uwagi na oddech i wejscie w stan naturalnej kontemplacji, czyli
'modlitwy bez modlitwy' - kiedy skupienie jest
samiostne i bezwysiłkowe. Jednocześnie też używane 'narzędzia' nie mają
charakteru czysto technicznego, ale podobnie
jak wyżej Chrystus, tak w buddyzmie różne bóstwa, różne manifestacje czystej
natury Buddy(podobnie jak wyżej w praktyce
oczyszczania i skupiania umysłu używa się ich imion bądź wizualizacji)
trudno zamykać li tylko w definicji
symboli i wyobrażeń religijnych.
Charakteryzstyczne w hezychii jest pojęcie 'przebóstwienia'. Zaś cały
buddyzm tantryczny nie zajmuje się niczym
innym, jak 'przekształceniem w bóstwo'. Paradoksalnie, ta możliwość
osobistej realizacji, przekształcenia
w czyste bóstwo często jest wytykane buddyzmowi jako praktyka pogańska, czy
kult własnego ego,
czy też czyni się zarzut 'autosoteriologii' jako niewłaściwej drodze 'bez
Boga'. A tymczasem Św. Grzegorz Teolog
mówi: ""stałeś się synem Bożym, współdziedzicem Chrystusa, a nawet odważę
się powiedzieć samym Bogiem"".
Inna sprawa, że tego typu stwierdzenia wyniesione poza mury klasztorów,
wyrwane z kontekstu całej
otoczki zaawansowanej medytacji i rzucone w tłum przeciętnych ludzi -
wywołują mnóstwo zamieszania
i pomyłek. Np. zarzuty do budyzmu o relatywizm moralny mają także źródło w
niewłaściwych, pozbawionych
dojrzałego komantarza interpretacjach tekstów buddyjskich. Dlatego np. nauki
dzogczen w buddyzmie do niedawna
były trzymane w ścisłej tajemnicy, dopiero inwazja chińska na Tybet skłoniła
emigrujących mnichów, by wydobyć
je na światło dzienne - w celu uchronienia przed zaginięciem.
Dalej analizując tekst o hezychii: jest mowa o rozróżnieniu na Istotę Boga i
energie, przez które się manifestuje,
jako bóstwo i w ten sposób jest dostępny człowiekowi. W buddyzmie istnieje
znów dokładny odpowiednik tego
opisu znany jako 'nierozdzielność pustki i formy' a także jest mowa o Trzech
Ciałach Buddy, gdzie
dwa z nich, Dharmakaja i Sambogakaja są dokładnymi odpowiednikami Istoty i
energii. Jak mówią
hezachiści, Istota Boga pozostaje prosta i niezakłócona przez energie, które
znowóż wykazują nieskończony
potencjał manifestacji. I to jest dokładnie definicja 'pustki' w buddyzmie -
nienaruszalnej, prostej, nienazwanej,
niedotykalnej, podstawy nie mającej immanentnych cech. Porównuje się ją do
nieba, przez które nieustanie
przepływają chmury. Są od nieba nieoderwalne, z nicgo pochodzą i w nim
sięrozpływają, ale w żaden sposób
go nie naruszają. Jeśli można mówić o jakimś atrybucie Istoty Boga, to jest
nim ten związek z manifestacją
energii.
Przepraszam vB za to, że zawracam Ci głowę takimi tekstami ;)
|