Strona główna Grupy pl.sci.psychologia jak radzic sobie?

Grupy

Szukaj w grupach

 

jak radzic sobie?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-11-28 23:03:09

Temat: jak radzic sobie?
Od: "der das" <n...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Typ osobowosci introwertycznej i neurotycznej. Jakie wskazowki mozecie dac
by....zyc, a nie wegetowac?

Bardzo duzo rzeczy mi przeszkadza, bardzo wiele irytuje, niewielki stres
potrafi zaminic sie w potezna tragedie, ktora przytlacza. Najmniejsza
choroba (grypa na przyklad) potrafi sprawic, ze oprocz dolegliwosci
fizycznych popadam w depresje i okropnie zle postrzegam swoje zycie.

W rodzinie tez zle sie uklada.

Wlasciwie nie mam przyjaciol, nie moge sie odnalezc w rzeczywistosci. Jedyny
autorytet jaki posiadalem (wykladowca filozofii) okazal sie nagle despota,
ktory uwaza, ze ma monopol na Jedyna Sluszna Droge Zyciowa, ktora zaklada
brac od zycia jak najwiecej.

Udziela mi sie dekadentyzm i pogarda do wielu rzeczy. Nie bawia mnie wyjscia
na koncerty, do kina, teatru. Mam szacunek do nauki i sztuki, ale wiekszosc
czasu spedzam w domu. Wlasciwie jedynie raz w tygodniu spotykam sie z ludzmi
w klubie, gdzie upijam sie i jestem szczesliwy przez pare h, potem zas
przychodzi alkoholowa depresja i prawie z placzem wracam o 3 nad ranem do
domu.

Najchetniej lezalbym i nic nie robil. Od 3 lat nie bylem na zadnej randce.
Zamiast poderwac dziewczyne wole sie onanizowac.
Zamiast wyjsc na miasto wole posiedziec przed komputerem lub poczytac
ksiazke.
Z coraz mniejszym gronem osob potrafie rozmawiac. Coraz bardziej wszystko
mnie nuzy, coraz czesciej zamykam sie w sobie. Stracilem ochote do
tlumaczenia wszystkiego wszystkim, bo i tak nikt nie jest w stanie mnie
zrozumiec. a nawet jesli juz ktos rozumie to okazuje tego.

Moje zycie przypomina wegetacje. Czasem tylko ozywiam sie, gdy mam do
czynienia z intelektualizmem, swiezoscia, nowoscia - niezaleznie czy to
bedzie towarzysz do kufelka, kobieta, obraz czy film. Po paru tygodniach to
wszystko mi powszednieje tak bardzo, ze znowu popadam w marazm.

Na kozetce u wszelkiej masci specjalistow przesiedzialem setki godzin i
pomoglo mi jedynie tyle, ze zyje. Mialem probe samobojcza, spedzilem w
psychiatryku miesiac czasu. Zdiagnozowano mi problemy adaptacyjne. Bralem
dlugo psychotropy.

Mimo, ze zyje i nie mam ochoty na samobojstwo, to to jak to wszystko wyglada
coraz bardziej mnie odpycha.

Przestalem sprzatac w swoim pokoju, najprostsze obowiazki takie jak wyjscie
z psem staja sie najstraszliwszymi meczarniami. 4-5 razy do roku choruje na
grype lub zapalenie oskrzeli.
Raz w tygodniu wypijam 6 piw, udajac, ze sie znakomicie przy tym bawie i
nawiazujac znajomosci by miec do kogo gebe otworzyc.

Nie moge nawiazac zadnych glebszych relacji z nikim, bo szybko detale ktore
przeszkadzaja mi u innych ludzi zaczynaja przyslaniac cala ich osobe.

Nie lubie rozmawiac przez telefon, nie wiem dlaczego, boje sie tego.
Zalatwienie prostych formalnosci w urzedzie rowniez staje sie dla mnie
przerazajace.

Nic nie daje mi ukojenia. Nie mam marzen, wyzbylem sie wiary i nadziei.
Najczesciej towarzyszy mi obojetnosc i apatia.

Kiedys bylo inaczej- bylem krolem zycia, wszyscy uwazali, ze mam magnetyczna
osobowosc, ze jestem dowcipnym lekkoduchem, ktory ma powodzenie u dziewczyn
i bez ktorego zadna impreza odbyc sie nie moze. Tez w to wierzylem, ale wraz
z uplywem miesiecy, lat i coraz wieksza samoswiadomoscia wszystko zaczelo
sie pierdolic. Az jestem na tym etapie- krancowego zmeczenia, na ktore
nakladam automatyczna maske zadowolenia, tylko po to by skonczyc w
rynsztoku.

Co moge zrobic by bylo lepiej?

Jesli dysponujecie jedynie oklepanymi formulkami, ze jedynie ja sam musze
chciec zmienic swoje zycie, to nie piszcie tego. Nic nie piszcie. Musialem
gdzies to wszystko napisac, chociaz nie jest to nawet jedna setna tego, co
chcialbym powiedziec komus. Nie mam komu i mam nadzieje, ze ZROZUMIECIE.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2003-11-29 05:45:42

Temat: Re: jak radzic sobie?
Od: "- . j a c e k b. -" <kenton[USUN_TE_DUZE_LITERY]@op.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "der das" <n...@p...onet.pl> napisał w
wiadomości news:bq8k7b$24a$1@news.onet.pl...



> Jesli dysponujecie jedynie oklepanymi formulkami, ze jedynie ja sam musze
> chciec zmienic swoje zycie, to nie piszcie tego. Nic nie piszcie.

to moze troszkę szacunku do iinnych? - piszesz i dyktujesz warunki - skąd
wiesz kto i co chciałby ci przekazać. Kto ci coś powie, skoro stwierdzisz że
to regułka? Może spróbować przyjemności dawania, a nie tylko brania i
koncentrowania się na sobie - no, w końcu to introwertyzm jak móisz - ale
introwertyzm może też być fajny . Ludzi dobrze traktować jak rónych sobie i
godnych szacunku, a nie na zasadzie ja jestem najmadrzejszy a reszta nie
dorasyta mi do pięt. Każdy ma wady nawet ty - przecież je widzisz, skoro tu
piszesz - a więc niewiele sie roznisz od innych, no nie?


Musialem
> gdzies to wszystko napisac, chociaz nie jest to nawet jedna setna tego, co
> chcialbym powiedziec komus. Nie mam komu i mam nadzieje, ze ZROZUMIECIE.

No to pisz dalej w jakiejkolwiek formie i wyrzuć wszystko do końca, tak abyś
zostawił miejsce na nowe rzeczy.

Nawet najmądrzejszy czlowiek nie da ci recepty na zycie, bo każdy ma swoją
najlepszą receptę, a kopiowanie cudzych zachowań ma krókie nogi i męczy.




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-11-29 08:41:14

Temat: Re: jak radzic sobie?
Od: "oscar" <o...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "- . j a c e k b. -" <kenton[USUN_TE_DUZE_LITERY]@op.pl>
napisał w wiadomości news:bq9bo9$okk$1@atlantis.news.tpi.pl...

> to moze troszkę szacunku do iinnych? - piszesz i dyktujesz warunki -
skąd
> wiesz kto i co chciałby ci przekazać. Kto ci coś powie, skoro
stwierdzisz że
> to regułka? Może spróbować przyjemności dawania, a nie tylko brania
i
> koncentrowania się na sobie - no, w końcu to introwertyzm jak
móisz - ale
> introwertyzm może też być fajny . Ludzi dobrze traktować jak rónych
sobie i
> godnych szacunku, a nie na zasadzie ja jestem najmadrzejszy a reszta
nie
> dorasyta mi do pięt. Każdy ma wady nawet ty - przecież je widzisz,
skoro tu
> piszesz - a więc niewiele sie roznisz od innych, no nie?

hehe, nie ma to jak skopac lezacego(bez urazy der das- to tylko
porownanie do ekspansywnego tutaj ziomka cbneta). .. ciekawe czemu
typu uwag nie wyglosisz w kierunku czareczka, Turynskiego i innych
rewolucjonistow?
Robia to samo w skali 10 razy wiekszej
Boisz sie ze sa juz zaakceptowani i moze ci sie dostac od kogos
tutaj...?
Boisz sie ze cie ktos "bzidko nazwie"?
Najlepiej wsiasc na czlowieka ktory jest pierwszy raz tutaj...pewnie
jest niegrozny...

oscar







› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-11-29 11:19:51

Temat: Re: jak radzic sobie?
Od: "oscar" <o...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "der das" <n...@p...onet.pl> napisał w
wiadomości news:bq8k7b$24a$1@news.onet.pl...

> Najchetniej lezalbym i nic nie robil. Od 3 lat nie bylem na zadnej
randce.

No mysle ze zmuszenie sie do chodzenia na randki bedzie nawet
przyjemnym sposobem wyrwania sie " wegetacji"
Tym bardziej, ze szlo Ci to latwo..
Zacznij chodzic na randki... kto wie, moze poznasz kogos, dla ktorego
warto. :)
Potraktuj to jako zwenetrzny przymus...
Energia do innych dzialan, byc moze, pojawi sie pozniej...
Nie analizuj, tylko dzialaj... :)

> Moje zycie przypomina wegetacje. Czasem tylko ozywiam sie, gdy mam
do
> czynienia z intelektualizmem,

a co to kurwa takiego???? :-D

> Na kozetce u wszelkiej masci specjalistow przesiedzialem setki
godzin i
> pomoglo mi jedynie tyle, ze zyje.

no to jest duze osiagniecie... wiekszosc ludzi nie ma takiego
problemu. wiekszosc ludzi nie wie jak smakuje depresja, jesli to
przezyjesz, to napewno bedziesz od nich madrzejszy o to
doswiadczenie..
A tak przy okazji, zglas sie do kogos kto Cie zbada, i ewentualnie
przypisze jakies tabletki...dobra rzecz na start...dalej bedziesz
sobie musial rodzic sam...


> > gdzies to wszystko napisac, chociaz nie jest to nawet jedna setna
tego, co
> chcialbym powiedziec komus. Nie mam komu i mam nadzieje, ze
ZROZUMIECIE.

Rozumiemy..czujesz sie gowniano.. niektorzy tutaj pewnie kiedys czuli
sie podobnie...
ale to , jak wszystko, mija...kiedys MUSI byc lepiej...

> Mialem probe samobojcza, spedzilem w
> psychiatryku miesiac czasu. Zdiagnozowano mi problemy adaptacyjne.
Bralem
> dlugo psychotropy.

W szpitalch ROZNIE lecza...
uwierz mi bo tam pracowalem...
Pojdz do kogos, do kogo masz zaufanie...

oscar


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-11-29 11:43:58

Temat: Re: jak radzic sobie?
Od: "Joanna_Maria" <j...@g...pl_wytnij> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "der das" <n...@p...onet.pl> napisał:

Czesc i witaj :) Nie wiem czy Ci pomogę, ale przeczytalam uwaznie co
napisales i dobrze rozumiem jak sie czujesz. Znam te i inne problemy,

> W rodzinie tez zle sie uklada.

A kiedys jak sie ukladalo? Napisales duzo o sobie, a raczej swoich
"utrudnieniach" w zyciu, a rodzine zamknales w jednym zdaniu. Nie chce sie
wypytywac, tylko zwrocic na to uwage.

> autorytet jaki posiadalem (wykladowca filozofii) okazal sie nagle despota,
> ktory uwaza, ze ma monopol na Jedyna Sluszna Droge Zyciowa, ktora zaklada
> brac od zycia jak najwiecej.

Bierz od roznych ludzi rzeczy cenne i sam uloz swoj system wartosci. Trudno
znalezc takiego czlowieka, ktory bylby autorytetem 'od poczatku do konca',
zawsze cos nam nie podpasuje. Najlepsze jest gromadzenie wartosci :)

> (..) Nie bawia mnie wyjscia
> na koncerty, do kina, teatru. Mam szacunek do nauki i sztuki, ale
wiekszosc
> czasu spedzam w domu.

Nie bawia, bo nie potrafisz sie nimi cieszyc, byc tak naprawde w tym
miejscu, ze soba, wsrod ludzi...

> Wlasciwie jedynie raz w tygodniu spotykam sie z ludzmi
> w klubie, gdzie upijam sie i jestem szczesliwy przez pare h (..)

Jestes szczesliwy, bo.....? Co takiego daje ci alkohol czego nie masz na co
dzien?

> Zamiast wyjsc na miasto wole posiedziec przed komputerem lub poczytac
> ksiazke.

Nie chce byc zlym prorokiem, ale z czasem takiej wegetacji to i ksiazka nie
bedzie bawic...

> (..) Stracilem ochote do
> tlumaczenia wszystkiego wszystkim, bo i tak nikt nie jest w stanie mnie
> zrozumiec.

Nikt nie musi Cie rozumiec, nic nie musisz tlumaczyc. Wazne zebys Ty sam
siebie lepiej zrozumial (i poukladal).

> (..)Czasem tylko ozywiam sie, gdy mam do
> czynienia z intelektualizmem, swiezoscia, nowoscia (..)

Z czasem coraz trudniej bedzie ozywiac sie czymkolwiek... Albo coraz mniej
bedzie energii by dac okazje tym swiezościom...

> Na kozetce u wszelkiej masci specjalistow przesiedzialem setki godzin i
> pomoglo mi jedynie tyle, ze zyje.

O wlasnie. Wiesz... pomóc komus przewegetowac zycie, przeczolagac sie...
rozlozyc na raty pograzanie sie.... to srednia pomoc... Zgubna bardzo. Pomóc
WSTAĆ, poukladac sie w sobie, nabrac wiary i zmienic JAKOŚĆ ŻYCIA - to JEST
prawdziwa POMOC.

Do tego potrzeba naprawde dobrego fachowca. Nie wiem z jakimi miales do
czynienia, ale uwierz, ze wielu ludzi w podobnych satanach błąka sie od
lekarza do lekarza, od psychologa do psychiatry... i wegetuje. Czasem troche
latwiej przewegetowac na lekach, ale to nie jest trwale rozwiazanie (chyba
ze sa inne wskazania do farmakologii). Wielu ludzi dopiero po jakims czasie
prób znajduje prawdziwego fachowca, ktory potrafi ich WSKRZESIĆ, a nie tylko
podtrzymywac przy zyciu...

> Mialem probe samobojcza, spedzilem w psychiatryku miesiac czasu.
> Zdiagnozowano mi problemy adaptacyjne. Bralem dlugo psychotropy.

Psychotropy, tzn? Co brales?

> Mimo, ze zyje i nie mam ochoty na samobojstwo (..)

Jasne. Bo Ty c h c e s z zyc. Ale n i e t a k jak teraz...

> (..) 4-5 razy do roku choruje na grype lub zapalenie oskrzeli.

Twoj system odpornosciowy, jak i caly TY (nie rozdzelajac na cialo i
psychike) jest oslabiony. Jedno z drugim bardzo sie wiaze.

> Nie moge nawiazac zadnych glebszych relacji z nikim, bo szybko detale
ktore
> przeszkadzaja mi u innych ludzi zaczynaja przyslaniac cala ich osobe.

Bo tak latwiej sie wycofac, odciac... bezpieczniej.

> Nie lubie rozmawiac przez telefon, nie wiem dlaczego, boje sie tego.
> Zalatwienie prostych formalnosci w urzedzie rowniez staje sie dla mnie
> przerazajace.

W takim stanie "oslabienia" wegetacją wiele prozaicznych czynnosci przerasta
czlowieka.

Chciales opowiedziec o sobie, ja wysluchalam, rozumiem. Moge Cie jedynie
zapewnic, ze z takich stanow ludzie wychodza na prostą. Ale zazwyczaj nie
sami. Z rzetelnym fachowcem, np psychoterapeutą. Przesiedziec setki godzin u
specjalistow (jacy to byli specjalisci?) to nie to samo co p o d j ą ć pracę
terapeutyczną nad sobą. Wieeelka roznica.

Powodzenia
Joanna


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-11-29 11:47:55

Temat: Re: jak radzic sobie?
Od: "Wieslaw" <w...@5...it.pl> szukaj wiadomości tego autora


Czesc!


Nie czytaj tej grupy. Znajdz sobie cos co bedzie silniejsze od depresji.
Za ktoryms razem sie uda.

Wieslaw

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-11-29 18:54:33

Temat: Re: jak radzic sobie?
Od: "- . j a c e k b. -" <kenton[USUN_TE_DUZE_LITERY]@op.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "oscar" <o...@g...pl> napisał w wiadomości
news:bq9m3c$kg8$1@inews.gazeta.pl...

> hehe, nie ma to jak skopac lezacego(bez urazy der das- to tylko
> porownanie do ekspansywnego tutaj ziomka cbneta). .. ciekawe czemu
> typu uwag nie wyglosisz w kierunku czareczka, Turynskiego i innych
> rewolucjonistow?
> Robia to samo w skali 10 razy wiekszej

Nie strosz się jak indykk z wyleniałymi piórami chłopcze. A czy kupkę już
zrobiłeś? A czy nosek obsmarkany wytarłeś? Tak? To dobrze,
Rozumiem, że jestes w fazie tzw adolescencji która objawia się między
innymi pewną burzliwością - to naturalne chłopcze w twoim wieku - chce się
pokazać kogoś, kim się nie jest.
Swoich uwag nie wygłoszę w kierunku z CBNETA z prostych powodów -
1. nie odczuwam potrzeby - i to jest dla mnie najważniejsze
2. on nie pisze tego typu postów,
3. zaoferowałem mu coś, czego nie doczytałeś w wybranych postach, a więc
zanim zaczniesz mielić ozorkiem , doczytaj - czas na mielenie to późna
jesień
4. idż wreszcie do jakiejkolwiek roboty, a nie siedż na garnuszku u mamusi,
bo to wstyd, żeby taki stary koń nie był jeszcze samodzielny.

Co my tu jeszcze mamy...

> Boisz sie ze sa juz zaakceptowani i moze ci sie dostac od kogos
> tutaj...?

chłopcze drogi, co do "bojania się" w przypadku tej grupy - w
przeciwieństwie do ciebie, traktuję ją jako rodzaj rozrywki, i tuż po
zamknięciu komputera, zapominam, że taka grupa istnieje. No, ale w twojej
fazie - nierozróżnianie rzeczywistości od fikcji monitora to normale, także
nie przejmuj się zbytnio. To samo do pewnych zachowań jeśli chodzi o
wsparcie, niektóre przypadki nie potrzbują rozczulania sie nad nimi, tylko
silnego kopa, a to dla tego, że ich mamusie całe życie się nad nimi
rozczulały i dlatego dzisiaj jako dorośli nie potrafią sobie z soba
poradzić - potrzebują tzw. prądu. - oczywiście ty to doskonale wiesz.

> Boisz sie ze cie ktos "bzidko nazwie"?

patrz wyżej. szkołę asertywności już dawno temu skończyłem, a potwierdziłem
praktyką. nie ulegam osobom, z których nie czerpię satysfakcji
psychologicznych czy matrialnych.

> Najlepiej wsiasc na czlowieka ktory jest pierwszy raz tutaj...pewnie
> jest niegrozny...

właśnie dlatego, że jest pierwszy raz tutaj, daje mu kopa delikatnego
którego powinien przemysleć - proponuję ci chłopcze książeczkę Cudowna
Terapia słynnego już Eysneka, w której to ten słynny doktor opisuje sobie
swoje terapie - czasami wydaja sie makabryczne, ale większość z nich
poskutkowała.

Zastanawia mnie chłopcze, jedna rzcz, dlaczego po tych KOP-liwych postach,
po otwarciu skrzynki, otrzymuję sporo listów w łaśnie z grupy dyskusyjnej z
którymi często nie mogę sobie już poradzić (niektóre osoby z tej grupy to
wiedzą, czytały fragmenty).

> oscar

oskar - tak miał na imię piesek koleżanki mojej babki, no ale już nie żyje -
ta koleżanka, i piesek oczywiście też.
No, to siusiu chłopcze, paciorek, i spać - Życzę ci miłych snów o pieskach,
kotkach i wąglikach. Narazie.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-11-29 18:58:30

Temat: Re: jak radzic sobie?
Od: "- . j a c e k b. -" <kenton[USUN_TE_DUZE_LITERY]@op.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Wieslaw" <w...@5...it.pl> napisał w wiadomości
news:3789.0000006e.3fc8876b@newsgate.onet.pl...
>
> Czesc!
>
>
> Nie czytaj tej grupy. Znajdz sobie cos co bedzie silniejsze od depresji.

he he he , a nie mówiłem - niezła wiązka w jednbym zdaniu. Od depresji nie
ma nic silniejszego, chyba że leki z generacji I, II albo III! depresja to
choroba, którą trzeba leczyća nie stan! a w przypadku tego gościa, to nie
typaowa depresja, ale cos innego. Jeżeli już.... to w najlepszym przypadku
jakaś dystymia..

> Za ktoryms razem sie uda.
> Wieslaw

ABSOLUTNIE SIĘ ZGADZAM - tą grupę czytać jedynie dla relaksu, poprawienia
humoru! NIGDY NIE UŻYWAĆ TEJ GRUPY jako materiału do wsparcia!




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-11-30 08:13:25

Temat: Re: jak radzic sobie?
Od: "oscar" <o...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "- . j a c e k b. -" <kenton[USUN_TE_DUZE_LITERY]@op.pl>
napisał w wiadomości news:bqaq2q$l3i$1@atlantis.news.tpi.pl...

> oskar - tak miał na imię piesek koleżanki mojej babki, no ale już
nie żyje -
> ta koleżanka, i piesek oczywiście też.

> No, to siusiu chłopcze, paciorek, i spać - Życzę ci miłych snów o
pieskach,
> kotkach i wąglikach. Narazie.

BUEHEHEHHHEE.Jaki LOL...LOL...LOL... a masz jeszcze jeden... LOL :)
Post po prostu porazajacy...
Patrzcie panstwo, tak wlasnie wygladaja posty, jak komus puszcza
nerwy..
Istny amok..
nawet nie ma jednej linijki do ktorej moznaby sie odniesc..

oscar


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-11-30 09:44:30

Temat: Re: jak radzic sobie?
Od: "- . j a c e k b. -" <kenton[USUN_TE_DUZE_LITERY]@op.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "oscar" <o...@g...pl> napisał w wiadomości
news:bqc8r7$4qi$1@inews.gazeta.pl...


>
> BUEHEHEHHHEE.Jaki LOL...LOL...LOL... a masz jeszcze jeden... LOL :)
> Post po prostu porazajacy...
> Patrzcie panstwo, tak wlasnie wygladaja posty, jak komus puszcza
> nerwy..



> Istny amok..
> nawet nie ma jednej linijki do ktorej moznaby sie odniesc..
>
> oscar
>
chyba jednak nie zrozumiałeś - gdyby mi puściły nerwy, chlapnął bym ci
niezłą wiązanką, zgaza się ty z całą pewnością nie możesz się odnieść do
żadnej linijki.

WYjaśniam słowo AMOK, którego użyłeś:
AMOK - wg enc.wiem - psych. chorobliwy stan agresji, w której osoba dąży do
morderstwa.

:)


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

adaptacja w nowym świecie
Kateksje i poziomy energii...
(slow - raport)
uroda czy to wszystko ?
Po terapii grupowej - czy warto wydac wspomnienia - ankieta malutka

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »