Data: 2006-03-08 12:10:24
Temat: Re: jak sobie poradzic z uczuciem?
Od: "quasi-biolog" <q...@N...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Aicha <b...@m...pl> napisał(a):
> > To co oni biora za zakochanie to w zadnym wypadku nie samo
> > ukierunkowanie popedu seksualnego (ktory ukierunkowuje sie zawsze i
> > automatycznie na widok kazdej odpowiednio urodziwej panienki),
> Nawet jak "widok" nie istnieje? To znaczy bez udziału bodźców
> wzrokowych?
A co to za problem? Wprawdzie tych Twoich porno-opowiadanek jeszcze nie
czytalem, ale jesli nie odwalilas partaczyzny, jestem przekonany ze kazdy
normalny czlowiek moglby sie podczas ich lektury autentycznie podniecic.
> Mnie się zdarzyło dwa razy zakochać w kimś,
Skad wiesz? Tj. czym jest ow pakiet emocjonalny, ktory nazywasz "zakochaniem"?
> kogo nie
> widziałam na oczy, wyłącznie na podstawie wygenerowanych przez mózg
> wyobrażeń i odbioru tej osoby na podstawie rozmowy z nią przez net.
A coz w tym wyjatkowego?
> > pojawienie sie obok tego mysli o charakterze obsesyjno-kompulsywnym
> > (natretnych) nastawionych na adorowanie (roznego rodzaju popisy)
> > obiektu zakochania, opieke (roznego rodzaju zachownia altruistyczne)
> > i monopolizowanie jego czasu. Do tego dochodzi paranoidalna
> > zazdrosc. Tak wyglada to, co mezczyzna nazywa "zakochaniem".
> To - to już jest "miłość" :)
A co, wg Ciebie "zakochanie" =/= "milosc"?
> > jak Twoim zdaniem wyglada psychiczno-emocjonalny mechanizm owego
> > rzekomego "zakochania"?
> Hormony i endogenne psychotropy, a raczej spadek ich stęzenia we krwi
> "domagający" się kompensacji ;)
"Jak zbudowany jest samochod? Blacha, srobki, lozyska, kable."...
Konkrety poprosze - nie pogardliwy sarkazm.
> >> ktoś mi napisał, że się zakochał po wymianie 10 maili. Toż to
> >> bzdura sakramencka!
> > Pudlo! W przypadku kobiety - jak najbardziej (zgodnie z moja
> > koncepcja), ale w przypadku mezczyzny - to standard.
> W świetle tego, co napisałam powyżej - raczej odwrotnie ;)
Niby dlaczego?
> >> Nie uważam, że mechanizm miłości u kobiet jest inny.
> > Z takiej hipotezy zerowej nalezy wychodzic. Nie mniej jednak
> > swiadectwa w postaci (1) roznego behawioru seksualnego i (2)
> > odpowiedzialnego za niego roznego interesu ewolucyjnego silnie
> > przemawiaja przeciwko tej hipotezie.
> No tak, hormony też mamy inne ;)
Truizm.
> >> A jeśli tak to wg Ciebie wygląda, to być może z powodu
> >> zakorzenionej wielowiekowej tradycji starania sie mężczyzny o
> >> kobietę.
> > A nie przyszlo Ci do glowy, ze relacja przyczynowo-skutkowa jest tu
> > odwrotna: to nie z powodu takiej a nie innej kultury mamy taki a nie
> > inny behawior, lecz z powodu takiego a nie innego behawioru mamy
> > taka a nie inna kulture?!
> Ale skoro behawior jest od pradziejów taki sam, co sprawia, że w
> zależności od epoki sposoby ekspresji "kulturalnej" zdobywania się
> zmieniają?
Zmieniaja sie tylko w szczegolach - w istocie rzeczy sa niezmienne.
> > (1) sprawianie wrazenia bezwzglednej wiernosci oraz (2) troska o
> > bycie ciagle atrakcyjna dla mezczyzny].
> Generalizujesz. I to mocno.
Tzn?
> > Czyli w zasadzie juz moglabys z czystym sumieniem umrzec... ;-)
> No nie, misja biologiczna obejmuje jeszcze opiekę nad wnukami.
Fakt.
> Potem
> już trzeba umierać,
A duzo Ci jeszcze czasu zostalo - jesli wolno spytac? ;-)
> >> Czysta, bezinteresowna miłość
> > Milosc nie moze byc "bezinteresowna" - z definicji...
> Poproszę o nią w takim razie.
No podalem - definicje "milosci meskiej" - w poprzednim poscie w pierszym
akapicie. Jak w przypadku kazdego mechanizmu psychicznego "interesem" jest
generowanie szczescia: dostarczenie przyjemnosci i unikanie nieprzyjemnosci
(tu: mozliwosc zaspokajania wspomnianych obsesji i kompulsji oraz popedu
seksualnego).
> >> jest znacznie mniej obciążająca dla psychiki
> > Nie. Komponent psychiki odpowiedzialny z milosc nie odroznia milosci
> > nakierowanej na "interes" od tej na niego nie nakierowanej...
> To jak w takim razie wyjaśnić tak wielkie rozczarowania w przypadku
> odrzucenia oraz niespełnienia docelowej funkcji, czyli "żyli razem
> długo i szczęśliwie" -> w domyśle: wychowując gromadkę uroczych,
> słodziutkich maleństw (a fuj!;))? Albo inaczej - co oprócz zdobycia
> kobiety, jest takim "interesem" dla mężczyzny?
W czym problem? Mechanizmy psychiczne kieruja sie *interesem emocjonalnym*,
nie *interesem ewolucyjnym*. Ewolucja tak to zmajstrowalo, by generalnie obie
pieczenie piekly sie na jednym ogniu, ale nie zawsze to sie udaje...
pozdrawiam
quasi-biolog
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|