Data: 2006-03-08 11:31:48
Temat: Re: jak sobie poradzic z uczuciem?
Od: "Aicha" <b...@m...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "quasi-biolog" napisał:
> To co oni biora za zakochanie to w zadnym wypadku nie samo
> ukierunkowanie popedu seksualnego (ktory ukierunkowuje sie zawsze i
> automatycznie na widok kazdej odpowiednio urodziwej panienki),
Nawet jak "widok" nie istnieje? To znaczy bez udziału bodźców
wzrokowych? Mnie się zdarzyło dwa razy zakochać w kimś, kogo nie
widziałam na oczy, wyłącznie na podstawie wygenerowanych przez mózg
wyobrażeń i odbioru tej osoby na podstawie rozmowy z nią przez net.
> pojawienie sie obok tego mysli o charakterze obsesyjno-kompulsywnym
> (natretnych) nastawionych na adorowanie (roznego rodzaju popisy)
> obiektu zakochania, opieke (roznego rodzaju zachownia altruistyczne)
> i monopolizowanie jego czasu. Do tego dochodzi paranoidalna
> zazdrosc. Tak wyglada to, co mezczyzna nazywa "zakochaniem".
To - to już jest "miłość" :)
> jak Twoim zdaniem wyglada psychiczno-emocjonalny mechanizm owego
> rzekomego "zakochania"?
Hormony i endogenne psychotropy, a raczej spadek ich stęzenia we krwi
"domagający" się kompensacji ;)
>> ktoś mi napisał, że się zakochał po wymianie 10 maili. Toż to
>> bzdura sakramencka!
> Pudlo! W przypadku kobiety - jak najbardziej (zgodnie z moja
> koncepcja), ale w przypadku mezczyzny - to standard.
W świetle tego, co napisałam powyżej - raczej odwrotnie ;)
>> Nie uważam, że mechanizm miłości u kobiet jest inny.
> Z takiej hipotezy zerowej nalezy wychodzic. Nie mniej jednak
> swiadectwa w postaci (1) roznego behawioru seksualnego i (2)
> odpowiedzialnego za niego roznego interesu ewolucyjnego silnie
> przemawiaja przeciwko tej hipotezie.
No tak, hormony też mamy inne ;)
>> A jeśli tak to wg Ciebie wygląda, to być może z powodu
>> zakorzenionej wielowiekowej tradycji starania sie mężczyzny o
>> kobietę.
> A nie przyszlo Ci do glowy, ze relacja przyczynowo-skutkowa jest tu
> odwrotna: to nie z powodu takiej a nie innej kultury mamy taki a nie
> inny behawior, lecz z powodu takiego a nie innego behawioru mamy
> taka a nie inna kulture?!
Ale skoro behawior jest od pradziejów taki sam, co sprawia, że w
zależności od epoki sposoby ekspresji "kulturalnej" zdobywania się
zmieniają?
> (1) sprawianie wrazenia bezwzglednej wiernosci oraz (2) troska o
> bycie ciagle atrakcyjna dla mezczyzny].
Generalizujesz. I to mocno.
>> swoją "misję biologiczną" już wypełniłam.
> ??? Tzn splodzilas syna, zbudowalas dom i posadzilas drzewo? ;-)
Nie, "tylko" urodziłam córkę. Wiem, powinnam się bardziej postarać, bo
nawet prostej zastępowalności pokoleń w ten sposób nie zapewnię, ale
wolę mieć jedną udaną sztukę niż stado z dziedzicznym bezrobociem ;)
> Czyli w zasadzie juz moglabys z czystym sumieniem umrzec... ;-)
No nie, misja biologiczna obejmuje jeszcze opiekę nad wnukami. Potem
już trzeba umierać, bo szkoda kasy na leczenie neurodegeneracji i
innych pochodnych przedłużania życia ponad konieczność.
>> Czysta, bezinteresowna miłość
> Milosc nie moze byc "bezinteresowna" - z definicji...
Poproszę o nią w takim razie.
>> jest znacznie mniej obciążająca dla psychiki
> Nie. Komponent psychiki odpowiedzialny z milosc nie odroznia milosci
> nakierowanej na "interes" od tej na niego nie nakierowanej...
To jak w takim razie wyjaśnić tak wielkie rozczarowania w przypadku
odrzucenia oraz niespełnienia docelowej funkcji, czyli "żyli razem
długo i szczęśliwie" -> w domyśle: wychowując gromadkę uroczych,
słodziutkich maleństw (a fuj!;)) ? Albo inaczej - co oprócz zdobycia
kobiety, jest takim "interesem" dla mężczyzny?
Pozdrawiam - Aicha
--
Gdyby kobieta przestała być zagadką,
świat stałby sie nudny,
a miłość przestałaby istnieć.
|