Data: 2006-03-08 10:35:06
Temat: Re: jak sobie poradzic z uczuciem?
Od: "quasi-biolog" <q...@N...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Aicha <b...@m...pl> napisał(a):
> Raczę.
Wdziecznym dozgonnie... :-)
> IMO częstsze zakochiwanie sie mężczyzn bierze się stąd, że to,
> co oni za zakochanie biorą, jest czystym popędem.
Jakim to znowu "popedem"? To co oni biora za zakochanie to w zadnym wypadku
nie samo ukierunkowanie popedu seksualnego (ktory ukierunkowuje sie zawsze i
automatycznie na widok kazdej odpowiednio urodziwej panienki), lecz pojawienie
sie obok tego mysli o charakterze obsesyjno-kompulsywnym (natretnych)
nastawionych na adorowanie (roznego rodzaju popisy) obiektu zakochania, opieke
(roznego rodzaju zachownia altruistyczne) i monopolizowanie jego czasu. Do
tego dochodzi paranoidalna zazdrosc. Tak wyglada to, co mezczyzna nazywa
"zakochaniem".
Przy zalozeniu (ktore, zdajesz sie stawiac), ze kobiety tez potrafia sie
zakochac w mezczyznach (i to nie w odpowiedzi na zaangazowanie sie faceta w
zwiazek) - jak Twoim zdaniem wyglada psychiczno-emocjonalny mechanizm owego
rzekomego "zakochania"?
> Sama miałam taki
> przypadek - ktoś mi napisał, że się zakochał po wymianie 10 maili. Toż
> to bzdura sakramencka!
Pudlo! W przypadku kobiety - jak najbardziej (zgodnie z moja koncepcja), ale w
przypadku mezczyzny - to standard.
> Nie uważam, że mechanizm miłości u kobiet jest
> inny.
Z takiej hipotezy zerowej nalezy wychodzic. Nie mniej jednak swiadectwa w
postaci (1) roznego behawioru seksualnego i (2) odpowiedzialnego za niego
roznego interesu ewolucyjnego silnie przemawiaja przeciwko tej hipotezie.
> A jeśli tak to wg Ciebie wygląda, to być może z powodu
> zakorzenionej wielowiekowej tradycji starania sie mężczyzny o kobietę.
A nie przyszlo Ci do glowy, ze relacja przyczynowo-skutkowa jest tu odwrotna:
to nie z powodu takiej a nie innej kultury mamy taki a nie inny behawior, lecz
z powodu takiego a nie innego behawioru mamy taka a nie inna kulture?!
> W efekcie, kiedy on ją już zdobędzie, wygląda to, jakby ona
> zakochiwała sie w nim dlatego, że on się w niej zakochał.
> A to wcale tak być nie musi.
I tu jest wlasnie roznica miedzy nami. Wg mnie (1) *generalnie* musi oraz (2)
mechanizm psychiczno-emocjonalny kobiecego "zakochania" jest inny niz w
przypadku mezczyzn [jaki? nie wiem - nie jestem kobieta; w kazdym razie
twierdze, ze ma on wymuszac na kobiecie dwa rodzaje zachowania: (1) sprawianie
wrazenia bezwzglednej wiernosci oraz (2) troska o bycie ciagle atrakcyjna dla
mezczyzny].
> No chyba, że zakładamy wzajemność jako
> kryterium powodzenia.
Nie.
> Ja nie zakładam.
I slusznie.
> Może dlatego, że swoją "misję
> biologiczną" już wypełniłam.
??? Tzn splodzilas syna, zbudowalas dom i posadzilas drzewo? ;-) Czyli w
zasadzie juz moglabys z czystym sumieniem umrzec... ;-)
> Czysta, bezinteresowna miłość
Milosc nie moze byc "bezinteresowna" - z definicji...
> bez
> podstekstu biologicznego (w sensie produkcji potomstwa, nie seksu jako
> takiego)
.. chyba, ze a posteriori jako "interes" uznamy reprodukcje.
> jest znacznie mniej obciążająca dla psychiki
Nie. Komponent psychiki odpowiedzialny z milosc nie odroznia milosci
nakierowanej na "interes" od tej na niego nie nakierowanej...
pozdrawiam
quasi-biolog
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|