« poprzedni wątek | następny wątek » |
21. Data: 2005-11-26 08:53:20
Temat: Re: jakie żarcie w pracyAre pisze:
>>Nie. Ale co to ma do rzeczy? Właśnie mój mąż wrócił z pracy i dopiero
>>teraz będzie jadł obiad. A poza domem już nie podjada, tak jak bywało to
>>kiedyś.
>>Wystarcza mu optymalne śniadanie. Podobnie jest z synem i synową.
Moze po prostu nie chca Ci robic przykrosci widzac, jak bardzo w diete
Kwasniewskiego wierzysz? Moze nie mowia Ci, ze jednak cos w trakcie
pracy przegryzaja? Zreszta przypadki twojego meza, syna i synowej to
chyba jeszcze troche za malo, zeby w sposob dosc autorytatywny
formulowac stwierdzenia typu "Optymalne śniadania zaspokajają głód do
późnych godzin popołudniowych, a 8 godzin pracy bez posiłku nie sprawia
trudności.". Bo nie wiesz, czy u wszystkich, nie wiesz rowniez, czy w
przypadku kazdego rodzaju pracy. Tez zazwyczaj nie przekaszam miedzy
sniadaniem a obiadokolacja (jadam dwa razy dziennie), ale nie pisze
rzeczy w stylu "Wegetarianskie sniadania zaspokajaja glod do poznych
godzin popoludniowych...". Takie pisanie nazbyt kojarzy mi sie z tym, co
dawno temu powiedzial niejaki Bill Gates: "640 kilobajtow pamieci
operacyjnej powinno wystarczyc kazdemu." Nie musze chyba dodawac, ze
wyszedl na idiote?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
22. Data: 2005-11-26 10:39:36
Temat: Re: jakie żarcie w pracy
Użytkownik "jurek" <j...@g...pl> napisał w wiadomości
news:dm80bc$4qv$1@inews.gazeta.pl...
> troche uwagi przy czytaniu: jak pracuje w systemie 2*4, jem 2 lub 3
> posilki,
> jak wyjezdzam w daleka trase to: przed wyjazdem sniadanie, DRUGI POSILEK w
> drodze - robie przerwy co 2-3 godziny jazdy i ten posilek wypada po +- 5-
> 6
> godzinach jazdy, pozniej juz tylko plyny, woda, kawa, i smietana 40% w
> plynie. Po bardzo dlugiej jezdzie nie ma 3 posilku (smietany nie licze ;)
To jak ja zjem sałatkę wieczorem, to tez mogę nie liczyć i utrzymywać że
jadam 2 razy dziennie? ;)
>> Bo jednak myślałam że jadasz bardziej zróżnicowanie, a w takim układzie
>> naprawdę staje się dla mnie jasne, czemu na forum optymalnych ciągle jak
>> bumerang wracał temat konieczności suplementacji diety.
>
> szybko wysuniete wnioski: na sniadania nie jem TYLKO jajek na masle, a
> sernik jaki piecze zona zawiera owoce swieze i suszone. Zapewniam Cie ze w
> moim jadlospisie jest bardzo dluga lista produktow :)
>
>> I teraz myślę sobie tak - albo celowo wprowadzacie ludzi tu pisujących i
>> czytujących w błąd, albo naprawdę ŻO w Waszym wykonaniu, bez urazy, ale
> jest
>> makabrycznie monotonne. To jak jest, tak naprawdę. Skąd czerpiesz np wit
>> C - bo raczej nie z usmażonych/upieczonych jaj?
>
> nie czytasz uwaznie(nieuwaga czy premedytacja?)
Całkowita premedytacja. Zresztą juz kiedyś o tym było - jakby ktoś wziął za
dobra monetę to jak przedstawaicie ZO, i zastosował się do rad z pmd, to by
sie chyba przekręcił w bardzo szybkim czasie bo mają sie one na ogół nijak
do stanu rzeczywistego. Część posiłków się nie liczy bo coś tam, o części
rzeczy jakie zjada nie wspomina bo nie psują do przyjętej tu formułki że
rośliny , mąka itd. sa "trujące" . :>
tego co pisza inni, a
> pozwalasz sobie na wyciaganie daleko idacych wnioskow. Tylko na podstawie
> TWOICH wyobrazen o moim jadlospisie pozwalasz sobie na stwierdzenia w
> stylu
> "celowe wprowadzanie w blad", "makabrycznie monotonne" , zwracam Ci uwage
> ze
> sa to stwierdzenia obrazliwe.
Jurek, nie rozśmieszaj mnie. jesteś jedną z najbardziej obraźliwie
pisujących osób tu i na wegetarianizmie, więc nie jęcz przynajmniej, że ja
pisze obraźliwie.
Ale to absolutnie jasne dla kazdego to chociaz
> troche sledzi "dzialalnosc" tej grupy, ze wyznawcy MM moga opowiadac co im
> slina na jezyk przyniesie i dyzurni poprawiacze (Sowa, Are, Cooler- to ci
> aktualnie aktywni) ani sie "nie zajakna" nawet jednym postem. Ale
> wystarczy
> jeden maly post opty i juz sie zaczyna, dyzurni ruszaja do szturmu :) A co
> do "monotonnosci" DO, to tylkoci co uwiezyli porawiaczom z grupy
> Trojanowski-Ponomarenko dali sie wpuscic w ten "kanal"
"Różnorodność" DO znam z wiekopomnego dzieła o kosmitach i jabłkach w Raju
pt "Dieta optymalna" i jeszce z "Kuchnia optymalna" :> I z tekstów z byłego
forum optymalnych typu /parafrazuję/: Czy mogę jeść na Zo awokado, skoro
lubię? A po co masz jeść śmieci?
Od tamtego czasu nie chce mi sie najzwyczajniej czytać tego, co różne Wasze
odłamy mniej czy bardziej słuszne, ludziom wypisują na forach.
> A na marginesie: mozesz nie martwic sie o "moja" witamine C, jem jarzyny
> i
> owoce(tylko sezonowe i lokalne) i jakos nie mam szkorbutu ;)
Znów kręcisz - skoro sa sezonowe, to kiedy zdążyły zostać wysuszone? I po
co? Każde owoce sa sezonowe w sezonie, ale np morela suszona w listopadzie
juz nie jest owocem sezonowym. A po jaką cholerę jeść suszone morele w
sezonie na morele?
--
Edyta Czyż
>>Sowa<<
// varium et mutabile semper femina // Wergiliusz
A ja jadam co mi sie podoba i ciągle nie mam anemii ani chorób różnorakich,
ani nadmiarowych kilogramów jakie miały mnie dopaść na tym strasznym
wegetarianizmie . I nie będę wytykać któregoz to "ugrupowania" dietetycznego
przedstawiciele obiecywali mi takie atrakcje. Na pewno nie z MM. :)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
23. Data: 2005-11-26 13:21:27
Temat: Re: jakie żarcie w pracy
Użytkownik "Marcin 'Cooler' Kuliński" <m...@p...gazeta.blah> napisał w
wiadomości news:dm97lv$2q6$1@inews.gazeta.pl...
> Are pisze:
>
>>>Nie. Ale co to ma do rzeczy? Właśnie mój mąż wrócił z pracy i dopiero teraz
>>>będzie jadł obiad. A poza domem już nie podjada, tak jak bywało to kiedyś.
>>>Wystarcza mu optymalne śniadanie. Podobnie jest z synem i synową.
>
> Moze po prostu nie chca Ci robic przykrosci widzac, jak bardzo w diete
> Kwasniewskiego wierzysz? Moze nie mowia Ci, ze jednak cos w trakcie pracy
> przegryzaja?
Znowu mi się każesz tłumaczyć... a potem ktoś napisze, że ja piszę zbyt wiele
postów... ;]
No tak, i teraz będziesz mi na siłę wciskał każdy swój wymysł, bo przyjąłeś
założenie, że "8 godzin na DO bez jedzenia jest nie do wytrzymania z powodu
głodu". Błędne założenie - to i błędne wnioski.
A przypadek tego hinduskiego chłopca (uważanego za reinkarnacje Buddy),
który podobno nie je od pół roku, to według Ciebie jest OK. czy nie jest?
I jak to się ma do tych nawet ośmiu godzin niejedzenia?
Moja rodzina zbyt dobrze odczuła moje perypetie ze zdrowiem na wcześniejszej
piramidalnej diecie i zbyt dobrze pamięta te różnice w porównaniu ze stanem
obecnym.
A nie dziwi Cię, że np. dzikie koty jedzą o wiele rzadziej, bo tylko raz na
kilka dni, mogą nie jeść nawet 5 dni i nie jest to u nich sytuacja ekstremalna,
i że z roślinożercami już tak dobrze nie jest... Muszą notorycznie pobierać
pokarm i przeżuwać. Że nie można ich odstawić od koryta, bo szybko wyczerpuje
się ich energetyczny zapas. Ale na takie żywienie one też CZAS! DUUUŻO CZASU...
Zapracowani współcześni ludzie - wręcz odwrotnie.
Nasza współczesna dietetyka dąży do nakłaniania ludzi do coraz większej ilości
posiłków (oczywiście coraz bardziej roślinnych i coraz mniej mięsnych). To
komercja i rynek napędzają ten trend. Ale w obecnym zagonionym świecie taki
pomysł prowadzi na manowce. Człowiek nie ma ani czasu ani możliwości spożywania
wartościowych posiłków i trawienia ich bez zakłóceń. Stołówkowe jadłospisy są
ustalone według dietetycznych, doktrynalnych, oczywiście nisko tłuszczowych
wysoko węglowodanowych norm. Z konieczności każdy zjada więc to, co mu pod nos
podsunięto we wszystkich możliwych placówkach zbiorowego żywienia.
A czas goni... kolejki w stołówkach, szybki posiłek w przerwie "na lunch"...
W dodatku wmawia się wszystkim, że nasza światowa znormalizowana i
pobłogosławiona przez naukę dieta jest lekko strawna, i że za trudności w
trawieniu obwinić należy tłuszcz i mięso, co jest zwykłym kłamstwem, i obawiam
się, że jednak świadomym... Za dużo już w nauce było, i nadal jest, dowodów,
że dieta wysokotłuszczowa nie jest szkodliwa.
A przy późniejszych objawach niestrawności naszego nieświadomego stołówkowicza
podsuwa mu się "leki". Takie "leki" świetnie współgrają z tą... de facto
trudno strawną dietą. Ale czy ktoś to widzi? Nie. Bo najpierw trzeba poznać
reakcje własnego organizmu na tej odmiennej, wysoko tłuszczowej diecie, czyli
zwyczajnie doświadczyć DO.
Tak jest z każdym lękiem, trzeba doświadczyć przedmiotu lęku i z nim się
oswoić, wtedy lęk znika... Wie o tym każdy psychoterapeuta i na tym opiera
terapie.
W świecie zwierząt roślinożercy mają w swej naturze mnóstwo lęków, ale w ich
świecie jest to uzasadnione i wypracowane naturalnie.
Natomiast aktualny nadmierny rozkwit ludzkich fobii często nie znajduje
żadnego uzasadnienia, religie indyjskie tłumaczą je doświadczeniami z
poprzednich wcieleń, a wg mnie jedynym sensownym uzasadnieniem jest właśnie
wysoko węglowodanowe żywnienie takich osób.
Zreszta przypadki twojego meza, syna i synowej to
> chyba jeszcze troche za malo, zeby w sposob dosc autorytatywny formulowac
> stwierdzenia typu "Optymalne śniadania zaspokajają głód do późnych godzin
> popołudniowych, a 8 godzin pracy bez posiłku nie sprawia
> trudności.".
Takie jest nasze codzienne doświadczenie od lat. Nie widzę powodu, żeby ubierać
je w zastrzeżenia, że są tylko moje, i że może nawet są wyjątkowe...
Ja mówię o doświadczeniach moich i mojej rodziny i przedstawiam swoje wnioski.
Poza tym, nie przedstawiam siebie jako eksperta, absolwenta wyższej uczelni o
dietetycznym profilu, więc skąd te obawy? Obawiasz się pojawiania się takich
"przypadków" jak mój? Każdej ekstremie (np. homoseksualistom) dajesz prawo do
manify, a mi sugerujesz, że optymalni powinni siedzieć cicho?
Bo nie wiesz, czy u wszystkich, nie wiesz rowniez, czy w
> przypadku kazdego rodzaju pracy.
A czy ja użyłam takich sformulowań, że u wszystkich i w przypadku każdej pracy?
Wyraziłam się dość jasno, więc nie przypisuj mi, jak zwykle, swoich domysłów.
Tez zazwyczaj nie przekaszam miedzy
> sniadaniem a obiadokolacja (jadam dwa razy dziennie),
No proszę.
ale nie pisze rzeczy w
> stylu "Wegetarianskie sniadania zaspokajaja glod do poznych godzin
> popoludniowych...".
Czyli uważasz, że jednak nie zaspokajają? Wnioskuję, że takie są właśnie TWOJE
doświadczenia, że wprawdzie jesz tylko 2 x dziennie, ale bywasz głodny. (?)
Nie przyszłoby mi do głowy domagać się od Ciebie podobnych zastrzeżeń jakie
Ty masz do mnie.
Takie pisanie nazbyt kojarzy mi sie z tym, co dawno temu
> powiedzial niejaki Bill Gates: "640 kilobajtow pamieci operacyjnej powinno
> wystarczyc kazdemu." Nie musze chyba dodawac, ze wyszedl na idiote?
:) Chyba zapomniał, że "Apetyt rośnie w miarę jedzenia...
[węglowodanów - dop. mój]"... ;)
Krystyna
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
24. Data: 2005-11-26 18:03:06
Temat: Re: jakie żarcie w pracyPrzeglądam pl.misc.dieta
a tam użytkownik Sowa pisze:
> A Ty jestes na jakiejś diecie tak? To ma to być raczej posiłek białkowy,
> tłuszczowy, czy wsio rawno?
Aktualnie jestem na diecie mniej kalorycznej niż wcześniej
gdyż mam kontuzję biodra i nie trenuję. Na szczęście
problem przechodzi i już się powoli przygotowuję na styczniowe narty.
Posiłek pracowy ma być wartościowy i zawierać jakieś fajne białka.
--
"(...) aby uzyskać pełnię wolności, ( . '">
trzeba żyć tak, jakby twoje ciało ) L_
było już martwe" ( /[__
(c)Yamamoto Tsunetomo "Hagakure" <^ |mj
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
25. Data: 2005-11-26 18:06:06
Temat: Re: jakie żarcie w pracyPrzeglądam pl.misc.dieta
a tam użytkownik Krystyna*Opty* pisze:
> A nie dziwi Cię, że np. dzikie koty jedzą o wiele rzadziej, bo tylko raz na
> kilka dni, mogą nie jeść nawet 5 dni i nie jest to u nich sytuacja ekstremalna,
A moja kocica jak mieszkała w mieście to potrafiła jeść 4 razy dziennie.
A jak zaczęła żyć na wsi to jadła jednego dużego szczura dziennie aż do
zakończenia zapasów. I czego to dowodzi?
--
mj
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
26. Data: 2005-11-26 19:10:28
Temat: Re: jakie żarcie w pracy
Użytkownik "jaszczur" <m...@c...op.pl> napisał w wiadomości
news:slrndoh90i.7nq.mija.szybko@r.a.pl...
> Przeglądam pl.misc.dieta
> a tam użytkownik Krystyna*Opty* pisze:
>
>> A nie dziwi Cię, że np. dzikie koty jedzą o wiele rzadziej, bo tylko raz na
>> kilka dni, mogą nie jeść nawet 5 dni i nie jest to u nich sytuacja
>> ekstremalna,
> A moja kocica jak mieszkała w mieście to potrafiła jeść 4 razy dziennie.
> A jak zaczęła żyć na wsi to jadła jednego dużego szczura dziennie aż do
> zakończenia zapasów. I czego to dowodzi?
Tego, że Twoje info jest nieścisłe. Czy w mieście jadła 4 x dziennie szczury?
Jesli kot je 4 x dziennie to już nie jest to "po kociemu". Jeśli dostaje
bardziej węglowodanowe żarcie, to będzie jadł i 6 x dziennie. I nie będzie to
dziwne. Ale niech wtedy właściciela nie zdziwi cukrzyca u kota.
Krystyna
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
27. Data: 2005-11-28 21:03:04
Temat: Re: jakie żarcie w pracy
"Sowa"
> To jak ja zjem sałatkę wieczorem, to tez mogę nie liczyć i utrzymywać że
> jadam 2 razy dziennie? ;)
jezeli butelka 25cl smietanki 40% to posilek, a wiec mam 3 posilki . Teraz
dobrze? :)
> Całkowita premedytacja. Zresztą juz kiedyś o tym było - jakby ktoś wziął
za
> dobra monetę to jak przedstawaicie ZO, i zastosował się do rad z pmd, to
by
> sie chyba przekręcił w bardzo szybkim czasie bo mają sie one na ogół nijak
> do stanu rzeczywistego.
o jakim stanie rzeczywistym mowisz? czy to ten w jakim Ty , Are czy Cooler
"odmalowujecie DO? A wiec rzeczywiscie jezeli ktos chce stosowac DO i bierze
"do serca" to co w/w osoby wypisuja o DO, to lepiej niech sobie odpusci!
>Część posiłków się nie liczy bo coś tam, o części
> rzeczy jakie zjada nie wspomina bo nie psują do przyjętej tu formułki że
> rośliny , mąka itd. sa "trujące" . :>
trujace!? arszenik tez jest trujacy, ale stosuje sie go jako lekarstwo :)
DO jest NA PEWNO dla ludzi ktorzy rozumieja roznice miedzy : dodatek do
potrawy a "obzeranie sie" np maka - a dokladniej przetworami z maki.
> Jurek, nie rozśmieszaj mnie. jesteś jedną z najbardziej obraźliwie
> pisujących osób tu i na wegetarianizmie,
co Ty nie powiesz!? obsmialem sie jak norka :)))
>więc nie jęcz przynajmniej,
i oczywiscie jak odpowiem Ci w twoim stylu , to Ty zaczniesz "jeczec" ze ja
obrazam?
> "Różnorodność" DO znam z wiekopomnego dzieła o kosmitach i jabłkach w Raju
> pt "Dieta optymalna" i jeszce z "Kuchnia optymalna" :> I z tekstów z
byłego
> forum optymalnych typu /parafrazuję/: Czy mogę jeść na Zo awokado, skoro
> lubię? A po co masz jeść śmieci?
widzisz co chcesz widziec, czy mam przytoczyc fragmenty "swiatlej" dyskusji
o wege mydle, wege butach, wege rosole i innych cudach "wege-diety"?. Czy
moze wykladnikiem "poziomu" dyskusji, sa epitety jakimi obrzuca nie-wege
Cooler?
> Od tamtego czasu nie chce mi sie najzwyczajniej czytać tego, co różne
Wasze
> odłamy mniej czy bardziej słuszne, ludziom wypisują na forach.
Czyli bardzo lubisz .... jednomyslnosc! Wszyscy "po lini i na bazie" , MM
cos mi sie zdaje ze cos takiego proponuje, wszystko scisle okreslone i
wyliczone, ale to Optymalnym zarzuca sie ze wszystkim HH chca narzucic jeden
model :)
> Znów kręcisz - skoro sa sezonowe, to kiedy zdążyły zostać wysuszone?
a to juz jest klasyczne "zawracanie kijem wisly" czyli NACIAGASZ i
KOMBINUJESZ (cel uswieca srodki ;) ale to jest super pudlo!! Z dwoch
roznych fragmentow wyciagnelas co Ci pasuje i MIESZASZ. Owoce suszone do
dodatki do sernika(poczatek postu), a owoce swieze i lokalne to o
witaminach (koniec postu). Dla twojej wiadomosci suszenie owocow to praktyka
prawie tak stara jak swiat. Owoce swieze maja to do siebie ze sa krotko, i
te ktore mozna zasuszyc zastepuja(na ile tp mozliwe) owoce swieze w okresie
zimy/wczesnej wiosny. Nawet tu gdzie mieszkam jest przerwa 4-o miesieczna,
"ostatnie" owoce to kaki (grudzien) i pierwsze to truskawki (kwiecien)
> I po
> co?
czy Ty nie mowilas czegos na temat urozmaicenia "jadlospisu" ? :)
>Każde owoce sa sezonowe w sezonie, ale np morela suszona w listopadzie
> juz nie jest owocem sezonowym. A po jaką cholerę jeść suszone morele w
> sezonie na morele?
a jakie owoce jadasz od grudnia do maja?
> A ja jadam co mi sie podoba i ciągle nie mam anemii ani chorób
różnorakich,
> ani nadmiarowych kilogramów jakie miały mnie dopaść na tym strasznym
> wegetarianizmie . I nie będę wytykać któregoz to "ugrupowania"
dietetycznego
> przedstawiciele obiecywali mi takie atrakcje.
ale nerwy wykazuja pewne "napiecie" :)))
>Na pewno nie z MM. :)
alez oni nic nikomu nie obiecuja, tylko zdjeciami "bija" po oczach :)))
Jurek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
28. Data: 2005-12-05 12:13:32
Temat: Re: jakie żarcie w pracyPrzeglądam pl.misc.dieta
a tam użytkownik jaszczur pisze:
> Jakie żarcie w pracy spożywać - już skończyły mi się pomysły.
Sałatka serowa:
4 rodzaje sera, pomidor, oliwki, ogórek, przyprawy, oliwa z oliwek,
cytryna, orzechy włoskie, kapusta pekińksa. mlask ;-)
--
"(...) aby uzyskać pełnię wolności, ( . '">
trzeba żyć tak, jakby twoje ciało ) L_
było już martwe" ( /[__
(c)Yamamoto Tsunetomo "Hagakure" <^ |mj
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
29. Data: 2005-12-05 15:51:58
Temat: Re: jakie żarcie w pracy
Użytkownik "Are" <b...@a...pl> napisał w wiadomości
news:dm7j5f$3tj$1@inews.gazeta.pl...
>
> Tlusta dieta powduje zaburzenia laknienia. So razy juz to bylo
> walkowane.
Zaburzenia, dobre :)))))))
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |