Data: 2001-06-05 09:52:59
Temat: Re: kasztan jadalny
Od: "Anula" <a...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "krycha" <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:g23if9.iu7.ln@orion.at.sky...
>
> Wtedy, gdy stałam pod tym jadalnym kasztanem była wczesna jesień,
> ale pod drzewem nie znalazłam opadniętych owoców,
> a te które widziałam na drzewie były daleko poza zasięgiem mojej ręki.
> Tak, że nie spróbowałam. Pamiętam, że miały inną osłonkę od tych mi
znanych.
> Kolców było dużo gęściej i były cieńsze.
> Pozdrawiam Krystyna.
Rośnie sobie taki jeden kasztan przy trasie krakowskiej na wyjeździe z
Warszawy, stary, duuuży i "niczyji" i co roku ma owoce, w środku których są
po 2-3 nasiona, z których większość nie jest wykształcona. Zdarzają się
pełne nasiona, ale że kasztan rośnie przy samej trasie, nie próbowałam
gotować. Podobno trzeba przed obróbką termiczną naciąć łupinę nasienną, żeby
nie eksplodowała. W ubiegłym roku jakoś słabiej owocował, więc pewnie ma
swoje lata nasienne.
Trzymanie w ręku całych owoców jest rzeczywiście niezapomnianym wrażeniem:
da się porównać tylko z głaskaniem jeża (bez podtekstów). :-))))
Pozdrawiam, Anula
|