Data: 2001-06-27 14:26:35
Temat: Re: kurde no, nie wytrzymam!
Od: "Duch" <a...@p...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
> > Rade mam tylko taka: badz "namolny", tam gdzie
>
> jeszcze się taki nie stałem, no chyba że tutaj ;)
> i nie wiem czy to jest najlepsza metoda.
> tak naprawdę sam się tym "brzydzę",
> nie znoszę marudzenia, rozdzielania włosa na czworo,
> chyba ze coś z tego wynika, dobrego.
> z nie wszystkimi tak można, nie wszyscy potrafią "pomarudzić
konstruktywnie"
> przynajmniej ja nie znam nikogo takiego (może tylko o tym nie wiem?)
Rozumiem chyba to co sie dzieje w Tobie, ale co mam powiedziec...
chec marudzenia jest ok, ale to sygnal,
ze nad czyms chcesz zamarudzic, ze cos Ci sie nie podoba,
np. ze czegos Ci moze brakuje albo ze cos Ci nie odpowiada...
pora to zauwazyc.
Teraz chyba nadchodzi czas,
w ktorem bedziesz musial sie zdecydowac czy zamarudzisz,
a gdy pozwolisz sobie na marudzenie,
to bedziesz wiedzial z jakiego powodu i co Ci w zyciu przeszkadza.
Problem w tym, ze marudzenie jest "obrzydliwe",
taki obrales sposob bycia kiedys-tam (moze slusznie?)
ale "marudzenie" domaga sie dojscia do glosu (zgoda?)
wiec za jakis czas bedziesz musial wybrac,
a jak wreszcie zamarudzisz to bedziesz mial wiele
"krwi na rekach" (symboliczne!),
to standard na tym ziemskim piekielku...
> Jeżeli czegoś nie mogę dostać? to mnie prowokuje to jeszcze większego
> wysiłku.
> tak właśnie działa ta machina. warunek jest jeden - silna motywacja na
> początku.
> najpiękniejsze chwile w życiu to te które wymagają pełnego zaangażowania.
> to jak z miłością: czy można "trochę kochać"?
> o nie, nie łatwo będzie mnie przekonać żebym z tego całkowicie
zrezygnował!
> chcę tylko nauczyć się z tym żyć, nie zaniedbywać szarej codzienności. nie
> nawidzę jej...
Cos sie kryje za tym Twoim "nakrecaniem" i sam bedziesz musial to odkryc.
Chyba czas u Ciebie na to... moze cos sugerujesz?
> > Najlepiej nadrobisz stracony czas pomalu.
>
> widzisz jak szybko rosną dzieci, za chwilę twoja pomoc może być już im nie
> potrzebna.
> czy to też będzie można nadrobić?
Wazne chyba jest przeczyna dla ktorej sie nakrecasz...
jezeli znajdziesz przyczyne, moze wreszce zajmiesz sie otoczniem.
A dzieci? Znajdziesz przyczyne nakrecania -> (byc moze) przestaniesz
sie nakrecac -> siadziesz wtedy spokojnie i obejrzyzs rzeczywistosc
nwymi oczyma -> zobaczysz czego nie dales dziecia ->
i mozesz prosic o przebaczenie i zrozumienie
> trafiłeś w dziesiątkę choć nie odkrykryłeś niczego nowego dla mnie.
> wtedy mój zegar zatrzymał się. następne lata to tylko jakieś śmieszne
> cyferki...
> i gdyby tylko mozna było przywrócic zdrowie fizyczne .......
> łatwiej było znowu ruszyć.
Moze cos sie stalo gdy miales 22 lata?
Jaka droge wtedy obrales?
Kurcze, po co ruszac? Przeciez ten Twoj ped powoduje,
ze tracisz z widoku inne rzeczy a widzisz tylko jakis-tam cel?
Czy tak?
> > zaczyna sie wyrywac. Robiles bledy i teraz za to placisz.
> > Inaczej byc nie moze. Moze zaakcepuj ta "kare" - tak ma byc.
>
> jedynym ~błędem do którego się poczuwam było nierobienie niczego.
To czesto potworny blad.
Jezeli matka nie przytrzyma dziecka ktore wbiega
na autostrade to jest tragedia.
> robienie czegokolwiek "długoterminowego" było niemożliwe dla mnie.
> czas nie istniał.
> fajny stan prawda? wiesz co wtedy cie dobija?
> chwilami dociera do ciebie świadomość że są inni i potrzebują cię a ciebie
> nie ma nawet dla siebie.
> starasz się pomagać za wszelką cenę, ale nic z tego nie wychodzi.
> i jeszcze może błędem było to że nie potrafiłem wykorzystać tych kilku
szans
> żeby zaufać ludziom,
> zregenerować szybko siły, - byłem tak podatny na kolejne uderzenia. nie
> nauczyłem się niczegoo
Tu przedstawiles mi "nowe elementy": z jednej strony mowisz, ze idzisz
do celu jak burza, z drugiej ze jest to tylko krotkoterminowo...
Czyli takie krotkie podskakiwania? Czyli jednak nic takiego nie robiles?
Bo myslalem, ze wlasnie duzo zrobiles ale tylko dla "celu glownego",
a ty ani nie robiles jakiegos "dlugeterminowego" celu glownego,
ani nie widziales "drobnestek". Tak?
> chwilami dociera do ciebie świadomość że są inni i potrzebują cię a ciebie
> nie ma nawet dla siebie.
Proste pytanie: poczuj instynktownie dlaczego tak sie nakrecales,
ze nie bylo Cie dla:
-bliskich,
-"drobnych spraw",
-siebie samego,
-"spraw dlugoterminowych"
czyli praktycznie niczego
> > Oj, chyba byles baaardzo namolny dla innych
> > (pewnie stosowales taka nieswiadoma gre) i zostales
> > odrzucony przez innych (slusznie! nie ma "rycia"!)
> > i dlatego tak przepraszasz. Tak jest?
>
> jeszcze raz nie.
ok, nie wszystko musze zgadnac...
> ukrywałem sie (też przed sobą). to co robię teraz jest dla mnie "nie
normalne".
Uchu
> chlip, chlip... och, proszę tylko nie opisuj jak wygłądam bo ludzie zaczną
> pokazywać mnie palcami na ulicy!!!
> c.
Wiem chyba co czujesz, boisz sie "zdemaskowania",
to standard, to wlasnie jeden z elementow tej "krwi na rekach"...
Zdrufka! Duch
|