Data: 2005-06-02 13:05:15
Temat: Re: ?lub.
Od: Kruszyzna <k...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia 6/2/2005 1:38 PM,Użytkownik Katarzyna Kulpa usiadł wygodnie i napisał:
> swietny scenariusz. u nas byl obiad dla tesciow i rodzicow
> w knajpie, a nastepnie mala impra dla znajomych w domu. i
> nie rozumiem osob, ktore nie biora slubu z powodu "bo to jest
> takie bueeee, rodzina, wesele, wóda i w ogole" - jak ktos
> nie umie przeprowadzic wlasnego slubu tak, jak sam chce, to w ogole
> trudno go uznac za samodzielna jednostke ludzka zdolna do
> zakladania podstawowej komorki spolecznej :)
Święta racja.
Na moim "weselu pocywilnym" poszliśmy kupą (kupa liczyła 11 osób razem z
nami i roczną pociechą płci żeńskiej) do naszej wynajmowanej kawalerki,
gdzie już wcześniej przynieśliśmy składkowe ciasto, sałatki i winko też
składkowe, po czym bardzo miło spędziliśmy czas, rechocząc często i
gęsto. Od uczestników tej "bibki" doszły mnie głosy, że to było
najlepsze wesele, na jakim byli :)
Na "pokościelnym" poszliśmy na obiad do knajpki. Z przyczyn oczywistych
było nas więcej. Zjedliśmy obiad, wypiliśmy to i owo i było bardzo miło.
Jeśli ktoś mi powie, że na weselu _musi_ być granie i bal, żeby było
fajnie, to walę w pysk i nie patrzę, kto mówi :)
Krusz.
--
Kruszyna
GG 3084947
"Primum non stresere..."
|