Data: 2003-05-09 17:11:03
Temat: Re: macierzyństwo lesbijek
Od: "Sowa" <m...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "AsiaS" <a...@n...onet.pl> napisał w wiadomości
news:b9ggdq$bdl$1@news.onet.pl...
> Użytkownik "Sowa"
> > Wiesz Jakub, jest coś obrzydliwego w tym co napisałeś, i jak sobie ja
> > (hetero) wyobrażam poświęcanie się i odbywanie 1, 2, kilku... nastu
> > stosunków homo, to jest wtym coś wręcz przerażającego.
> Dla mnie dużo bardziej przerażające są zabiegi in vitro, zarodki które
> zamrożone czekają na swoją kolejkę albo są wyrzucane itd., ale..
>
> > Człowiek ma wiele wymiarów i może się realizować na różne sposoby - nie
> > każdy musi być rodzicem za wszelką cenę.
> ..jako ktoś kto wbrew swoim i nie tylko planom, poglądom na życie itd.
> z czystego egoizmu zdecydował się na drugie dziecko -
> uznaję że instynkty, w tym macierzyńskie to coś, czemu niekoniecznie
> powinno się ukręcać głowę tylko z powodów obrzydliwości samego "zajścia"
> czy dotychczasowych planów.
Chyba nie zwróciłaś uwagi na to, co najważniejsze w moim poście i poparte
istniejącą sytuacją.
Czasami ludzie potrafią "ukręcić łeb macierzyństwu", _pomimo_ że mają szanse
na zdrowe, fizycznie i psychicznie dziecko (jakieś +/- 50%), ale _mimo_ to
nie podejmuja ryzyka.
Bo nie są pewne na 100%, tak samo nie można być pewnym na 100% że dziecko
poczęte w tak atrakcyjne sposoby jak sztuczne zapłodnieni, strzykawka, czy
"wynajęty" partner rozpłodowy zaakceptuje ten fakt bez uszczerbku na
psychice.
Dzieci adoptowane i kochane nie zawsze potrafią się z tym pogodzić - pomimo,
że nie musza stawiać czoła społeczeństwu w takim wymiarze, jak musiały by to
robić dzieci pary gejów ( rozumiem że kobiet, bo faceci sobie nie urodzą - a
sytuacja że rodzi wynajęta matka - jest chyba możliwa lecz jeszcze
trudniejsza) i pomimo faktu, że gdyby nie zostały adoptowane to spędziły by
dzieciństwo w placówkach opiekuńczych.
Instynkt macierzyński jest wielki, lecz być może jego dojrzałą formą, według
mnie, jest pełna odpowiedzialność za dziecko - czasami będąca _nie
posiadaniem dzieci_.
Wiele ludzi walczy o dziecko całymi latami, inni godzą się że nie mogą ich
mieć - nie wiem która sytuacja jest "normalniejsza" - ale jest dla mnie
wątpliwe (reportażu nie oglądałam, ale czytałam duży artykuł pisany przez
jego twórcę, z opisaną sytuacją i jego komentażami o powstawaniu filmu,
jakieś 1- 1/2 roku temu) czy dziecko tej kobiety będzie tak szczęśliwe z
istniejącej sytuacji.
Ojciec jakiś dochodzący, mama związana z inną mamą i starszy brat, nie
brat - i jeszcze ten reportaż na dokładkę z mamą trąbiącą wszem i wobec o
swych wiekopomnych działaniach.
Gdzieś w całym tym kotle, gubi się człowieczeństwo dziecka i ojca a zostaje
matki determinacja, chęć postawienia na swoim, pokazania światu,
posiadania......
Czy "normalnie" robi sie takie szopki z poczęcia i urodzenia?
Czy wiesz jak to wpłynie na dziecko?
Ja nie wiem, dla tego nie odważyłabym się.
Sowa
|