Data: 2005-03-11 15:53:10
Temat: Re: "miły teść"
Od: "Radek" <r...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Basia Z." <bjz_@_(prosze_usun_podkreslenia)_poczta.onet.pl>
napisał w wiadomości news:d0rr22$ris$1@news2.ipartners.pl...
> Nie o to chodzi. Chodzi o postawę 50-latka wobec 20-latka wyrażaną w
sposób
> "ja _wszystko_ wiem lepiej".
Oczywiście, wiem o czym mówisz ;)
Problemem jest postawa i słowo "wszystko"... ale...
Ale w sprawach "życiowych" to zazwyczaj prawda :D
50-latek może nie umie kodować w C#, pewnie woli COBOLA,
ale komu można zaufać, ile dana osoba jest warta - to zazwyczaj
wie lepiej - po prostu :)
Oczywiście 20/30-latkowi (bywałem w takich sytuacjach często) wydaje się,
że starszy kolega, rodzic, dziadek truje głowę bez sensu... "nieznasię"...
;)
a fakt jest faktem - oni (starsi) zazwyczaj wiedzą lepiej :)
Tylko czy ich wiedza może/powinna być przeniesiona na młodego?...
... raczej nie... to temat do większej dyskusji ;)
> > Warto więc powalczyć, warto "wypalić gorącym żelazem" rzeczy, które
> > mogą to bycie rodziną uniemożliwić... trochę zaboli, trochę zapiecze,
> > ale warto.
>
> Moim skromnym zdaniem takich rzeczy się nie "wypali gorącym zelazem".
> A raczej spowoduje się ze samemu się zostanie z tej rodziny wykluczonym.
Może, ale ... zobacz dalej
> Własnie to co napisałes - w odosobnieniu.
> Ja na miejscu synowej się bym po prostu od tej rodziny (lub jej części)
> maksymalnie odcięła.
I nie uważasz, że może warto by się trochę poświęcić i spróbować?
Nawet z _taką_ rodziną?
Bo tak się przypadkiem składa, że jest to rodzina TZ i można domniemać,
że dobre z nią kontakty mogą być mu miłe...
Inaczej: oczekujesz od TZ (to już ustaliliśmy) poparcia w swojej sprawie,
natomiast ze swojej strony chcesz się po prostu odciąć - bo tak łatwiej...
Czy w obie strony relacja jest uczciwa (coś o dawaniu i braniu...)?
> I żadne święta, czy wesela nie zmusiłyby mnie do kontaktów z _taką_
rodziną.
Agnieszka kiedyś komuś wypominała nadużywanie kwantyfikatorów...
Z matematycznego punktu widzenia to jest tak:
"żadne" staje się kłamstwem w momencie znalezienia "przynajmniej" jednego
kontrprzykładu :)
I przykład:
Obraziłaś się na ojca TZ, u teścia lekarze wykrywają ostatnie stadium raka,
powiedzmy - umrze za dwa tygodnie...A ty? Zacytujmy raz jeszcze:
> I żadne święta, czy wesela nie zmusiłyby mnie do kontaktów z _taką_
rodziną.
TZ, żeby zachować się uczciwie wobec Ciebie, staje po Twojej stronie... i..?
> > Sorry - jeśli ktoś uważa, że może po kątach puszczać teksty o włażeniu
do
> > mojego łóżka - musi się liczyć z tym, że sprawa może zaistnieć
publicznie.
> > I pokazanie tego (ok, łopatologicznie bardzo) 50-letniemu facetowi
> > nie jest żadnym atakiem. Jest próbą przypomnienia mu, żeby zachowywał
się
> > jak 50-letni facet, nie gówniarz...
>
> Dla mnie to byłby atak. Piszę o swoich odczuciach.
Nawet jeśli :) To zasłużony.
A obiekt ataku nie jest dzieckiem, powinien to przewidzeć...
> Taki przykład zupełnie z innego podwórka:
> Totalnie zawaliłes coś w pracy.
> Czy lepszy rezultat oddniesie Twój szef, kiedy:
> a/ przed całym wydziałem publicznie Cię zbeszta i powie że dzięki Tobie
cały
> wydział nie dostanie premii.
> b/ wezwie Cię "na dywanik" i porozmawia z Tobą indywidualnie.
OK, tylko że niepotrzebnie mieszasz... wymyślasz...
> Totalnie zawaliłes coś w pracy.
To ma być adekwatne???
Przecież omawianą sytuację można przenieść wprost:
szef, młoda sekretarka, tekst:
"Co Pani zrobi jak zobaczy mnie Pani w swoim łóżku?"
albo przykład (podobno prawdziwy) z Gazety o pracy:
pytanie w rozmowie kwalifikacyjnej na asystentkę:
Co Pani zrobi w sytuacji, kiedy musimy pilnie pojechać
w zagraniczną delegację, a ja zamówiłem tylko jeden
dwuosobowy pokój?
W takich sytuacjach ta asystentka powinna rozmawiać z szefem??
Próbować wyjaśnić???
Czy może jednak przytrzasnąć mu jądra drzwiami i wezwać policję?
Myślę, że za bardzo potraktowałaś rozmowę osobiście.
Żarty o grubasach, a molestowanie to jednak dwie,
gatunkowo baaaaardzo odległe, sprawy ;)
Pozdrawiam,
Radek
|