"Ania K." <ania-kwiecien(wywalto)@o2.pl> wrote in message
news:ccrh9r$ds5$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Masz rację i przeprosiłam za to TŻ.

Mhmmm, za co ty go przeprosilas?
( doczytalam sie historii z smsem ale nadal nie wiem,za co go
przepraszalas).

Probowalam przeczytac ten watek caly, ale w polowie zrezygnowalam z tego, bo
sie okropnie wydluzyl w co najmniej cztery inne tematy i kilka klotni.

Mysle, Aniu, ze niezaleznie do tego co i jak bedzie, jedno to musicie sobie
powiedziec juz dzis: zadnych "zakochan", zadnych bokow. Jezeli
zdecydowaliscie dac sobie (sic!) druga szanse, nie przetrwoncie jej . Twoj
maz musi miec jasna swiadomosc, ze trzeciej nie bedzie. To ma byc p o w i
e d z i a n e a nie "samo przez sie rozumiane".

Niedawno ogladalam program o ludziach, ktorzy wlasnie dali sobie taka druga
szanse i im sie udalo. Byli po kilka do kilkunastu lat po tym przezyciu i
umieli wybudowac dobry, czuly i partnerski zwiazek, mimo tych okropnych
wspomnien. Strony zdradzane twierdzily,ze zajelo im 2- 5 lat, zanim
calkowicie nie wyzbyly sie nieufnosci, a strona, ktora zdradzila, zdawala
sobie sprawe, ze mu sie sie b a r d z i e j s t a r a c.

Mysle,ze przydalby wam sie ktos trzeci do pomocy w pracy nad tym,
psychoterapeuta rodzinny, albo przynajmniej jakies dobre ksiazki.

Chyba zawsze, kiedy pojawia sie dziecko, zaczynaja sie klopoty pomiedzy
rodzicami. Dziecko przewraca do gory nogami zycie: czlowiek nie jest taki
wolny, jak kiedys, ma wieksze wydatki, takze swiadomosc odpowiedzialnosci za
te mala istotke bywa przytlaczajaca. Ponad czuloscia i miloscia, niekiedy
zawisa lek - czy bedzie zdrowe, czy wyrosnie na przyzwoitego czlowieka,
osiagnie cos w zyciu, czy pokonczy szkoly (a, w dodatku, robi sie to calkiem
nietanie i taniec, z pewnoscia, taniec nie bedzie).

Te mysli nie wcale nie musza byc nawet jasno w glowie wyartykulowane, ale
one sa. Taki nowy namolny krasnoludek, co od czasu do czasu postukuje w
srodku czaszki.

Osobiscie nie wierze w zaden "instynkt macierzynski", uwazam iz przekonanie,
ze kobieta lepiej wie jak i co robic, jest opinia kulturowa, zas mezczyzna
jest w stanie nauczyc sie byc tak samo dobrym opiekunem jak kobieta. Tak
wiec, kiedy pojawia sie dziecko o b o j e musza nauczyc sie czegos nowego
i to w biegu, bez zadnej "proby generalnej"! To nie jest latwe,ani dla
kobiety, ani dla mezczyzny - ale umowmy sie,ze jest to zupelnie inny temat,
niz ten, ktory poruszasz, choc, luzno moga byc one powiazane ze soba.

Czlowiek nie "zakochuje sie" niz tego niz owego, zwlaszcza czlowiek, ktory
juz ma jakas "polowke". Nie jest wielka filozofia zorientowac sie jakie
sytuacje moga spowodowac "zakochanie" - i takich u n i k a c. Tak postepuje
dorosly i odpowiedzialny czlowiek i tak musi sie nauczyc postepowac twoj
maz. Mam nadzieje,ze juz o tym wie.

A ty? Coz, ja postaralabym sie o zalatwienie formalnego tytulu wlasnosci
domu. Twoj maz nie ma prawa obruszac sie na to: jesli jemu p r z y t r a f
i l o sie, ze jakby zapomnial, ze zalozyl rodzine i jest za nia
odpowiedzialny, to ty musisz, przezornie, zadbac o to, aby miec pewnosc
dachu nad glowa dla siebie i coreczki.

Przedstawialam sie juz tu, ale moze nie zauwazylas. Mam blisko 50 lat i
wspanialy zwiazek, choc przez te 22 lata niejednokrotnie chodzilismy po
kolcach. Mysle, ze z czystym sumieniem moge czasami cos doradzac. Nie, nie
mam doswiadczenia ze zdrada, ale sprawe te stawialam od poczatku jasno, bez
cienia watpliwosci. Bo ja nie mam c z a s u na takie glupoty! W zwiazku
z czym zapowiedzialam: j e d e n krok w bok i mnie nie ma, a wszelkie
kandydatki na "zakochanie" to ja parasolka w lewej i walkiem w prawej
potraktuje:).

Wiesz, czasami, w tych dzisiejszych czasach "luzu i bluzu" trzeba jasno
sformulowac, nie zostawiajac cienia miejsca na watpliwosci. Moje
zastrzezenie wyniklo stad, iz moj nadrozszy raczyl zdradzic swoja pierwsza
zone, w czasie, jeszcze. narzeczenstwa, ale zawszec. Widac bylo, ze ma jakos
niezupelnie do konca ustawiona w glowie sprawe lojalnosci. No to mu pomoglam
ustawic!)

Zycze wam wiele energii i pomyslowosci oraz poczucia hunmoru (bardzo wazne!)
na pozbieranie porozrzucanych klockow z tej wiezyczki waszego Zamku:).
Pamietajcie - budowa Zamku nigdy sie nie konczy,czasem trzeba dziure w
plocie zalatac, czasem moze markizy na oknach wymienic, a aby bylo pieknie -
dbac o kazdy szczegol, kazda klepke na parkiecie. To, naprawde jest ciekawe
i fascynujace zajecie, jezeli sie tylko umie zrozumiec i docenic (sic!), ze
na tym wlasnie najbardziej polega sens zycia.

Powodzenia,
Kaska