Data: 2006-05-27 22:50:19
Temat: Re: nadopiekuńczość rodziców
Od: Bremse <bremse{usun.to}@wp.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 24 May 2006 03:01:11 -0700, wrote:
>od urodzenia mieszkam z rodzicami pod jednym dachem. do pewnego czasu
>bylo w porzadku. jednak od dluzszego czasu, mam dosc tego. tego, ze nie
>wypelniam domowych obowaizkow,
Co rozumiesz przez obowiązki domowe? Bo nie za bardzo łapię.
>ze albo siedze i sie ucze (studiuje
>3.rok w miescie rodzinnym)
Gratuluję zacięcia. Poważnie, ja się muszę zmuszać.
>albo gdzies wychodze (nie jestem typem
>imprezowicza!),
A co jest złego w typie imprezowicza?
>ze wszystko zostawiam jak mi z rak spadnie, ze nawet z
>psem mi sie nie chce wychodzic. Gdy tymczasem, ja chce miec troche
>spokoju, nie chce sluchac wypytwania rodzicow jak tam studia, czy wsz
>zaliczone, keidy wreszcie oddam prace zaliczeniowe itp itd.
A skąd oni wiedzą o jakiś pracach zaliczeniowych? Przecież na uczelni
nikt im takich informacji nie udzieli :>
>nie pomagaja moje proby obrony zostawcie mnie w spokoju. dochodzi do tego
>jeszcze kwestia taka, ze szybko sie denerwuje. rodzice i rodzina to
>widzi i drazni mnie. a ja nie moge sobie z tym proadzic, i zawsze sie
>wkurzam, ku uciesze rodziny. Dodam ze w mojej rodzinie nie ma zadnych
>problemow alkoholowych, ani przemocy.
Jak nie ma jak jest. Z tej uciechy że Cię denerwują wynika że przemoc
istnieje.
>po prostu czasem chce sie wyniesc z domu, ale nie mam za co
Poszukaj jakiejś pracy.
>ani dokad...
Do akademika dla przykładu, lub wynajmij jakiś pokój ze znajomymi z
roku, do chłopaka jeśli masz takiego, albo poszukaj ogłoszeń.
>to takie uzaleznienie od rodzicow mnie przeraza. obawiam sie
>mojej przyszlosci, bo nawet ciuchow se kupic sama nie umiem,
Ja też nie umiem. Do tego celu służą właśnie kumpele lub inne kobiety,
które mają gust i powiedzą w co mam się ubrać. Zawsze też można spytać
sprzedawcę o radę.
>gotowac tez nie bardzo,
Też nie umiem. Większość znanych mi kobiet też nie za bardzo. To jest
kwestia pomijalna - zjeść można w jakimś barze mlecznym, u kumpeli w
akademiku, jak współlokator/ka umie gotować to z nim zagadać.
>na sprawach czynszowych, i takich codziennychtez za
>bardzo sie nie znam.
Czynsz się płaci do określonego dnia miesiąca. Nie bój żaby,
właściciel już o to zadba ;-)
>ale chce sie poznac. tylko ze rodzice mowili
>czesto : oj juz lepiej to zostaw, bo jak ja widze jak ty to robisz,
>to... no i wyreczali mnie w wielu sprawach...
To powiedz żeby nie patrzyli, to nie będą widzieć.
>odnosze czasem wrazenie ze
>jestem kaleka spoleczna...
Witaj w klubie (ale to już w inne spektrum wkraczamy)...
>bo jakos ciezko mi jest sobie wyobrazic, moje
>zycie z dala od rodziny...
A po co masz sobie wyobrażać? Nic sobie nie wyobrażaj, tylko weź się
do roboty.
>ale bardzo na tym mi zalezy ... wyjechac
>zagranice...
Popytaj na uczelni w dziale współpracy z zagranicą.
>mieszkac przez chocby pol roku z dala od tych wszystkich
>problemow...
No to się wyprowadź z domu.
>poradzcie mi co mam zrobic...
Zastanawia mnie jedno - z czego żyjesz? Tzn. jak wychodzisz ze
znajomymi na piwo, czy do kina, to przecież musisz mieć jakąś kasę :>
To samo tyczy się ciuchów, kosmetyków, urlopów, biletów na komunikację
miejską itp. itd.
--
pozdrawiam
Bremse
|