Data: 2005-02-20 13:28:42
Temat: Re: napiszcie coś :(
Od: "=sve@na=" <s...@h...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
pogubiona wrote:
> piszesz tak bo nie jesteś w takiej sytuacji i pewnie sobie nawet tego nie
> wyobrażasz
Piszę tak, bo wiem, o czym piszę. Nie trzeba być w danej sytuacji akurat
w czasie pisania, można mieć doświadczenie.
> powiedz mi co i jak mam naprawiać ? jeśli ktoś mnie nie kocha to w jaki
> sposób mam tę miłość mu wlać ? obwinianie siebie samej wpędzi mnie w
> depresję i tyle
"Nie kocha" to bardzo ogólne stwierdzenie, wszystko się tam może
zmieścić. A naprawa wymaga dwóch stron, widzisz, na rozwód musisz i Ty
sobie zasłużyć, zwykłe trzaśnięcie drzwiami to nie jest wyczerpanie
wszystkich możliwości. Ja Ci nie podam recepty, od tego są terapeuci.
Tylko trzeba do nich pójść.
> on nie chce pójść na żadne terapie, nie interesują go żadne zmiany jak się
> wyraził jest mu dobrze tak jak jest.
Tobie też?
> Już od dawana domyślałam się że on mnie nie kocha tylko teraz moje domysły
> się potwierdziły.
> Tak sobie wspominam moją matkę walczącą o miłość ojca, całe życie, i te jej
> starania, spazmy kiedy tego nie zauważał, gotowa była poświecić wszystko aby
> tylko on ją docenił, poświęcała by nawet mnie - to było żałosne. Ja nie będę
> tego robić i nie będę się obwiniać.
Czy Twój mąż to ta sama osoba, co Twój ojciec? Czy to jest to samo
małżeństwo? Chyba chcesz się usprawiedliwić, nadając mu akurat taką
etykietkę. Ani Ty nie jesteś Twoją mamą, ani twój mąż nie jest Twoim
ojcem. Fakt, podświadomie wybieramy sobie partnerów o cechach podobnych
do rodzica płci przeciwnej, ale nie tłumaczmy tym wszystkich swoich
niepowodzeń.
> Nie chce się z nim rozstawać ponieważ z mojej strony jest do niego uczucie
> ale teraz nie będzie już takie zaślepione.
Taki masochizm uczuciowy? Wystarczy Ci taka połówka życia?
> Próbuję sobie to wszystko jakoś
> poukładać i na razie nie mam jakiś konkretnych planów. Muszę zmienić front i
> nauczyć się cieszyć z małych rzeczy i tego co daje mi dzisiejszy dzień. Tak
> sobie myślę że wiele kobiet jest w podobnej sytuacji inaczej nie było by
> sytuacji kiedy to mężczyzna zostawia żonę po 20 latach dla jakiejś
> studentki - zostawia bo tak na prawdę nigdy jej nie kochał.
Zagalopowałaś się chyba nieco.
> Niektórzy
> znajdują miłość inni nie ale to nie znaczy że teraz mam się z tego powodu
> zadręczać. Myślę że powinnam wyciągnąć wnioski ze swojego życia i już po
> woli dochodzę dlaczego? Byłam wychowywana w atmosferze że o mężczyznę trzeba
> walczyć, zabiegać, że należy być grzeczną dziewczynką, ładną i zadbaną,
> dobrze gotować itd... aby mąż mnie kochał i tu chyba był błąd.
Nie napisałaś, jak długo już jesteście małżenstwem, czy macie dzieci...
Dosyć to byłoby istotne.
Idz sama na terapię, przynajmniej dowiesz się sporo o Twojej roli w tym
zamieszaniu.
--
sveana
|