« poprzedni wątek | następny wątek » |
191. Data: 2005-09-08 21:43:44
Temat: Re: no nie moge:-/Nixe wrote:
Elżbieta <w...@p...onet.pl> pisze:
>> Ja tam też z p[odstawówki pamiętam, co roku taką statystykę
>> pochodzeniową robili.
> Dziwne. I dzieci już w podstawówce wiedziały, co oznacza termin klasa
> społeczna i do jakiej klasy przynależą rodzice?
No pewnie, ze tak.
A kojarzysz ówczesne dzienniczki ucznia? Tam byly miejsca na wpisanie
wyksztalcenia obojga rodzicow/opieukunow i zawodow przez nich wykonywanych.
Zawsze mialam problem ze zmieszczeniem nazwy zawodu mojego ojca ;-)
--
Pozdrawiam,
Kasia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
192. Data: 2005-09-08 21:46:48
Temat: Re: no nie moge:-/Iwon(k)a wrote:
"Nieradek"
>> Dobrze mowisz. Religie wprowadzono do szkol jak bylam w IV klasie
>> liceum.
> ciekawe czy ja znow kiedys wycofaja, bo to beznadziejny pomysl.
Raczej niepredko. Ostatnio sie nawet nad tym zastanawialam i doszlam do
wniosku, ze mogloby sie zdarzyc, ze na religii w salkach katechetycznych
zjawialoby sie duzo mniej dzieci niz w klasach. I może sami księża sa tego
swiadomi.
--
Pozdrawiam,
Kasia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
193. Data: 2005-09-08 21:51:22
Temat: Re: no nie moge:-/W wiadomości <news:dfqbd5$apa$1@news.onet.pl>
Nieradek <n...@p...onet.pl> pisze:
> A kojarzysz ówczesne dzienniczki ucznia? Tam byly miejsca na wpisanie
> wyksztalcenia obojga rodzicow/opieukunow i zawodow przez nich
> wykonywanych.
Zawody pamiętam. Klas społecznych nie bardzo.
> Zawsze mialam problem ze zmieszczeniem nazwy zawodu mojego ojca ;-)
A cóż to za tasiemcowa nazwa? ;-) Ja z kolei pamiętam, że zawsze musiałam
się gęsto tłumaczyć, że pomimo tego, że ojciec był żołnierzem, to nie
pracował w żadnej jednostce wojskowej, tylko w ośrodku szkolenia nurków i
płetwonurków. Panie jednak co roku były uparte i za każdym żądały podania
numeru jednostki, bo takie mają wytyczne i nie mogą zostawić wolnego miejsca
w rybryczce ;-)
--
PozdrawiaM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
194. Data: 2005-09-08 22:02:46
Temat: Re: no nie moge:-/Użytkownik "Nixe" <n...@f...peel> napisał w wiadomości
news:dfqb79$1ovt$1@news.mm.pl...
> W wiadomości <news:4320aa23$0$6501$f69f905@mamut2.aster.pl>
> Agnieszka <a...@z...net> pisze:
>
> Nixe:
> >> Dziwne. I dzieci już w podstawówce wiedziały, co oznacza termin
klasa
> >> społeczna i do jakiej klasy przynależą rodzice?
>
> > Oczywiście. Tego na pewno uczono na WOSie, chyba od 6 czy 7 klasy.
A o
> > walce klas to już wcześniej na historii ;-)
>
> O rany, nie wiem skąd, ale ubzdurałam sobie, że cały czas w tej
dyskusji
> obracamy się w kręgach dzieci z pierwszych klas podstawówki ;-)
> [pewnie za bardzo się przejęłam tegoroczną inauguracją nauki mojej
córy ;-]
Przejmuj się, przejmuj, bedziesz miała czym. Szkoła widziana okiem
rodzica to zupełnie inna szkoła niż ta widziana okiem ucznia. I wcale
nie jest przyjaźniejsza ;-)
>
> > Ale "od zawsze" były rubryczki na pochodzenie społeczne w
dzienniku. I
> > pytano o to i wpisywano do dziennika. Razem z zawodem i miejscem
pracy
> > rodziców.
>
> Podawanie zawodów i miejsc pracy pamiętam jak dziś.
> Ale podawanie klasy społecznej dopiero z ogólniaka.
U mnie na pewno było to w podstawówce. I teksty "nie wiesz kim twój
tata jest??? no kim???", "kierowcą", "no to jak kierowcą, to robotnik
przecież, za biurkiem nie pracuje, to robotnik, jak można tego nie
wiedzieć!!!". I tak pewnie z 10 razy, bo coś koło 1/4 dzieci nie
wiedziało o co chodzi z tymi klasami... Ech, to też były ciekawe czasy
;-)
Pozdrawiam,
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
195. Data: 2005-09-08 22:19:16
Temat: Re: no nie moge:-/Nixe wrote:
Nieradek <n...@p...onet.pl> pisze:
>> A kojarzysz ówczesne dzienniczki ucznia? Tam byly miejsca na wpisanie
>> wyksztalcenia obojga rodzicow/opieukunow i zawodow przez nich
>> wykonywanych.
> Zawody pamiętam. Klas społecznych nie bardzo.
Ja natomiast tak.
>> Zawsze mialam problem ze zmieszczeniem nazwy zawodu mojego ojca ;-)
> A cóż to za tasiemcowa nazwa? ;-)
Starszy technik technolog do spraw przetwórstwa rybnego. Czyli po polsku ;-)
rybak. Z tym, ze w tamtych czasach co mozna bylo udziwnic to udziwniali (o
zwisie pionowym męskim, czyli krawacie pewnie slyszalas? ;-) ) W zwiazku z
czym z kolezankami zalowalysmy, ze zadna nie jest córką górnika albo
hutnika - pewnie byłby technikiem technologiem ds. wydobycia kopalin albo
dmuchania w szklane rurki ;-)
--
Pozdrawiam,
Kasia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
196. Data: 2005-09-09 05:26:29
Temat: Re: no nie moge:-/
Nieradek wrote:
> ktora uczy religii moje dziecko. A dlatego piszę, że "nie wiem", bo chcac
> nie chcac zakladam odgórnie, ze Marty katechetka moze sie interesowac tym
> czy rodzice dzieci, ktorych uczy maja ten slub koscielny czy nie.
Moim zdaniem w takim samym stopniu jak inne nauczycielki szukajace
sensacji ;-)
Ten o sasiadce panstwa X, ktora donosi katechetce, ze panstwo X nie maja
slubu koscielnego.
>
> Jak to współczuli Ci?
To bylo takie zielone i kasajace...
> A tą osobą postronną to niby jest hipotetyczna sasiadka, ktorej sie
> zwierzylo z tego i owego, a potem ona z tą wiescią leci do katechetki?
Nie wiem. Moj "problem" polega na tym, ze nie wiem i czekam, zeby ktos
mi powiedzial (argumet, ze samo dziecko zwierzylo sie katechetce
przyjmuje, ale sceptycznie).
> to wiedza ?". Odpowiedzi padly i na tym koniec z mojej strony. A na to czy
> Ty jestes w stanie sobie wyobrazic
Wyobrazic to sobie moge wszystko, ale mnie interesuja fakty, a nie
hipotetyczne sytuacje.
D.
--
Koniec kazdego nurkowania to sytuacja awaryjna. |
Inaczej kto by chcial wychodzic z wody ? | (c) Konrad Dubiel
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
197. Data: 2005-09-09 05:32:45
Temat: Re: no nie moge:-/
Asias wrote:
> sprawy na slowa nauczycielki i slowa rodzicow. Jezeli obie uznajemy, ze
> owe nauki nie sa zatem uniwersalne,
To jeszcze wyjasnij mi, co rozumiesz przez "uniwersalne" ?
Jesli to, ze jakakolwiek religia uwaza, ze to wlasnie jej system moralny
jest wlasciwy: to jest to praktycznie wpisane w sens religii jako takiej
i tu nie podejmuje sie dyskutowac. Mozna przyjac albo odrzucic, ale
ludzie wierza w to, co wierza chyba przede wszystkim dlatego, ze ich
zdaniem to jest uniwersalna prawda. Jesli taka by nie byla, rownie
dobrze mogliby chodzic raz do kosciola, innym razem do meczetu, a potem
odprawiac rytualy na Sobotce...
Jesli uniwersalne w znaczeniu "obowiazujace", to oczywiscie takim nie
jest, bo na szczescie jeszcze rodzice maja pierwszenstwo w edukacji
swoich dzieci.
D.
--
Koniec kazdego nurkowania to sytuacja awaryjna. |
Inaczej kto by chcial wychodzic z wody ? | (c) Konrad Dubiel
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
198. Data: 2005-09-09 05:39:19
Temat: Re: no nie moge:-/
Nieradek wrote:
> A dlaczego uwazasz, ze jak Ty chodzilas do szkoly (uscislam, ze mowimy tu o
> zerowkowiczach czy pierwszakach) to norma bylo niegadanie o rodzicach?
Po prostu chodzilam do dwoch roznych szkol, dwa razy do roku jezdzilam
na kolonie (z dziecmi z calego kraju) i naprawde nie pamietam
detalicznych rozmow o slubach swoich rodzicow. Przypuszczam, ze dla
dzieci rzeczy przed ich urodzeniem (a takim jest przewaznie slub
rodzicow) to raczej prehistoria. Owszem wiedzialam, kim sa rodzice
kolezanek z zawodu, ze matka jednej z kolezanek nie zyje itp ale bez
detali typu czy rodzice maja slub koscielny czy cywilny. Po prostu nie
mialo to znaczenia.
Ale jesli mi powiesz, ze teraz ma i ze dzieci o tym rozmawiaja, to
uwierze Ci na slowo, bo nie mam zadnego kontaktu z zerowkowiczami i w
zwiazku z tym brak mi jest wiedzy na ten temat.
> o nim to czy tamto. Stad domniemywam, ze moja corka tematu o swoich
> rodzicach tez nie omija. Sęk w tym, zeby wiedziała co moze mowic, a co
> powinna pominac milczeniem.
>
I wtedy niestraszne nam plotkujace katechetki :-)
D.
--
Koniec kazdego nurkowania to sytuacja awaryjna. |
Inaczej kto by chcial wychodzic z wody ? | (c) Konrad Dubiel
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
199. Data: 2005-09-09 05:44:51
Temat: Re: no nie moge:-/
Nixe wrote:
> W małych (i rozplotkowanych) skupiskach ludzkich jest to zupełnie normalne.
> Z mojego doświadczenia wynika, że jest to prawdopodobieństwo bardzo duże.
I tu sie nie zgadzamy, ale ciezko byloby udowodnic, kto ma racje.
> No jest. Dziecko na przykład.
> Które w rozmowie pochwali się koleżankom, te swoim rodzicom i ... fala
> rusza.
Zakladajac, ze dla dziecka to az taka wazna informacja, ze musi sie tym
dzielic z kolezankami. Tu mam wlasnie watpliwosci.
> Uwierz, że nikomu do niczego nie trzeba się przyznawać.
Zakladajac, ze kazdy zeni sie i plodzi dzieci w tej samej wiosce, w
ktorej sie urodzil - pewnie nie. Natomiast wspolczesna rzeczywstosc jest
troche bardziej skomplikowana :-)
> Nie tylko małe wioseczki? Chodzi również o osiedla całkiem dużych miast.
> Na jakim Ty świecie Dunia żyłaś? ;-)
>
No wlasnie na takim malym osiedlu spedzilam wieksza czesc mojego zycia.
Wiekszosc nawet nie wie, ze w ogole wzielam slub, pomijajac juz fakt,
gdzie i jak. A to dopiero bylaby wioskowa sensacja ;-)
D.
--
Koniec kazdego nurkowania to sytuacja awaryjna. |
Inaczej kto by chcial wychodzic z wody ? | (c) Konrad Dubiel
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
200. Data: 2005-09-09 06:11:24
Temat: Re: no nie moge:-/Nixe <n...@f...peel> napisał(a):
> Dziwne. I dzieci już w podstawówce wiedziały, co oznacza termin klasa
> społeczna i do jakiej klasy przynależą rodzice?
Myślę, że tak, ale dokładnie powiem Ci wieczorem, jak odpytam na
okoliczność.
W każdym razie moje dziecko słowo "plebs" zna i jeśli ów plebs się go
czepia (a jeden ostatnio się czepia regularnie) to umie sobie z tym
poradzić.
--
s i w a
i Bysiek w nowej, sportowej klasie.
mam syna łucznika...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |