> wlasnie chodzi o to aby TV nie ogladac!
> (zreszta wspolnie tez nie ogladamy bez przerwy)

no dobrze... ze sie powtorze... co robiliscie razem zanim zostaliscie
malzenstwem? Nie wierze ze kompletnie nic poza trzymaniem sie za rece i cos
wiecej (hihi :)

> autko jest
> tylko z czasem roznie aby wlasnie tak pojechac - teraz skoczymy do
krakowa,
> ale to nie jest tak ze codziennie mozna gdzies pojechac... a mi ciagle
> chodzi o to co mozna kiedy nie mozna :-)

mhm... wcale nie trzeba wyjezdzac daleko... znalezc w odleglosci 10-20 km
male miesciny z przytulnym pubem...pokrecic sie po okolicy po prostu...
pojechac gdzie oczy poniosą...
Wiesz... musialbys doprecyzowac co to oznacza "co mozna kiedy nie mozna".
Ogladanie tv jak leci to wg mnie oznacza kilkugodzinne siedzenie.... czyli
pytanie raczej brzmialoby co robic kiedy nic sie nie chce... a to juz
calkiem inny kaliber dyskusji. Tez mi sie czesto nic nie chce robic i jęcze
slubnemu zeby cos wymyslil...po czym dochodzimy do wniosku ze nawet jesli
jest ciemno zimno i leje to trzeba sie wyniesc z mieszkania bo nam sie mole
w mózgu lęgną...

> zaskocze cie :-)
> juz tak mialem (2 prace + studia (dzienne, 3 rok, dosc ciezki kierunek) +
> praca "jak sie trafi" ;-)

nie zaskoczysz mnie :) Ja cie tylko ostrzegam zebys sie sam nie zaskoczyl
tym ze po zakonczeniu studiow wcale nie musi byc lepiej i luzniej...

> juz testowane :) wiem ze nie o to chodzi, ale mimo wszystko to nie jest
> ten komfort jaki by byl jakby byla troszke wieksza :-)

wiesz... największa umiejestnoscia jaka cenię u ludzi jest cieszenie się z
tzw "małych szczęść". Znajdujesz to u siebie?

Pzdr
Iwcia