Strona główna Grupy pl.soc.rodzina o bruku piekielnym ;)

Grupy

Szukaj w grupach

 

o bruku piekielnym ;)

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 18


« poprzedni wątek następny wątek »

11. Data: 2003-05-30 11:01:33

Temat: Re: o bruku piekielnym ;)
Od: "Qwax" <...@...Q> szukaj wiadomości tego autora

> > [...]
> > No to teraz popatrz dalej
> > ....
> > ...
> > i po paru takich razach człowiek który chciał....i był...
> > przestanie chcieć ... i być... (bo i po cholerę użerać się z
> ....)
>
> Nie rozumiem. No nie rozumiem i już.
>

No dobra - jasno i prosto z mostu - zastanów się czy jak wajcha odbije
i 'pomagający' zrezygnuje z wszelakiej pomocy (a nawet wszelkich
kontaktów) to będzie to to co kotki w Twoim wieku lubią najbardziej?

> > [...] Prosić możesz
> > - możesz nawet otrzymać zwrot tylko co ty sama(!!!)
> > zrosisz ze swoim życiem.
> > I co ważniejsze czy chcesz z tym życiem być sama(!)?
>
> Dlaczego sama? W moim życiu nie uczestniczy przecież tylko ta
> jedna jedyna osoba. Ale to i tak teoria, nie przepadam za
> wyrzucaniem ludzi ze swojego życia.
>
> Ale czy naprawdę istnieją tylko te dwie możliwości -
> ubezwłasnowolnienie albo zignorowanie?

Nie! to zależy od stopnia Twoo poczucia 'wolności/niezawisłości' i
wytrzymałości partnera. W końcu różni są ludzie - są nawet tacy którzy
nic nie zrobią z własnej inicjatywy (nawet nie wyjmą dziecka z gorącej
wody)

> Udało mi się przeżyć
> całkiem pokaźną liczbę lat w przekonaniu, że pomoc to działanie
> mające na celu poprawę sytuacji osoby, której jest udzielana.
> Gdybym chciała komuś pomóc, a ten ktoś poinformował mnie, że
> wybrana przez mnie forma pomocy (albo sam fakt jej udzielania)
> mu nie odpowiada, to pewnie byłoby mi niewyraźnie, ale nie
> przyszłoby mi do głowy forsowanie swojej wizji pod groźbą
> odcięcia kontaktu.

Jestem podobnego do Ciebie zdania (wprost nie znoszę gdy ktoś mi
pomaga gdy o to nie proszę) ale tu nie chodzi o groźby tylko o efekt
'wajchy' - jak za każdym razem teagować będziesz alergią na próbę
pomocy to możliwe że ktoś ci nie pomoże gdy się będziesz dławić i nie
będziesz potrafić poprosić o pomoc.

> Twoja odpowiedź - na ile ją zrozumialam -
> zdaje się odbierać mi nadzieję, że inni funkcjonują w podobny
> sposób.
>

Ja funkcjonuję - ale znam tego niebezpieczeństwa. Co wcale nie
przeszkadza mi w niektórych przypadkach 'usiłować wmusić' swoją pomoc
(jak trzeba to trzeba ;-))) )

> > [...] Ps. Patrzę na to z drugiej strony: osoba pracująca
> > już dzisiaj ma nadzieję że nie dożyje do emerytury
> > (bo nie chce żebrać kładąc przed sobą odcinek emerytury)
> > a nie pozwala sobie pomóc - i co ja mam zrobić jak mi
> > na tej osobie zależy?
>
> Nie znając konkretnej sytuacji trudno rzecz jasna doradzać, jako
> osoba patrząca z pierwszej strony ;) mogę tylko zapytać, czy nie
> dałoby się wypracować wspólnie z tą osobą jakiejś formy pomocy,
> która byłaby dla niej do przyjęcia?

No to szczegóły:
pytanie które zadałem na grupe pl.soc.prawo:

====
Pod jaki paragraf podpadło by następujące działanie:

Za wiedzą lecz bez zgody (a nawet wbrew woli) osoby 'XX' prowadzącej
działalność gospodarczą została opracowana i umieszczona na serwerze
pod nazwiskiem 'XX' strona WWW reklamująca tę działalność. Wszelkie
dane do opracowania strony pobrane zostały z ogólnodostępnych źródeł
(książka adresowa, rejestry handlowe itp.) Za opracowanie i
umieszczenie strony na serwerze (i w wyszukiwarkach) nie została
pobrana żadna opłata i umieszczenie strony na serwerze jest bezpłatne.

Czy można osobę opracowującą stronę WWW pociągnąć do
odpowiedzialności, z jakiego paragrafu i z jakim zagrożeniem ?
(po odpuszczeniu sobie 'niskiej szkodliwości społecznej' ;-))) )

Proszę nie traktować tego jako trollowania - sytuacja jest autentyczna
i wystąpił spór (na razie słowny) z prawnikiem
====

Ona jest prawnikiem

> Jeśli nie, to pozostaje
> chyba tylko się z tym pogodzić - dorosła osoba ma prawo do
> decydowania o sobie, a dla niektórych samodzielność jest
> ważniejsza od masła do chleba.
>

Gdyby to była kwestia samodzielności - to byłaby bajka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


12. Data: 2003-05-30 11:55:38

Temat: Re: o bruku piekielnym ;)
Od: Hanka Skwarczyńska <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Qwax" <...@...Q> napisał w wiadomości
news:29511-1054292335@213.17.138.62...
> [...] zastanów się czy jak wajcha odbije
> i 'pomagający' zrezygnuje z wszelakiej pomocy
> (a nawet wszelkich kontaktów) to będzie to to
> co kotki w Twoim wieku lubią najbardziej?

Tak. I mówię to jako dorosła, odpowiedzialna osoba, świadoma
konieczności ponoszenia konsekwencji swoich decyzji. Tak, wolę
musieć sobie radzić sama, niż nie mieć nic do powiedzenia we
własnej sprawie. To tyle, jeśli chodzi o pomoc. Jeśli chodzi o
kontakty - byłoby mi przykro, szczególnie ze względu na TŻ (i
tak już wszyscy rozszyfrowali, że mowa o teściowej, muszę się
nauczyć lepiej kamuflować), ale jeśli to miałaby być cena
możliwości decydowania o swoim życiu - również tak. Przy czym
nie ukrywam, że z niepomiernym zdumieniem przyjęłabym fakt, że
dla dorosłej osoby prośba o ograniczenie pomocy jest powodem
zerwania kontaktów.

> [...] jak za każdym razem teagować będziesz alergią
> na próbę pomocy to możliwe że ktoś ci nie pomoże
> gdy się będziesz dławić i nie będziesz potrafić
> poprosić o pomoc.

Nie za każdym razem - choć czasem wydaje mi się to jedynym
wyjściem, tym bardziej, że zaczyna działać sprzężenie zwrotne.
Są rzeczy, z którymi się godzę, chociaż mi przeszkadzają
(starożytni Rosjanie ze swoim "pick your battles" mieli duzo
racji). Pytanie, czy w imię nie robienia przykrości mam się
godzić na wszystko.

> [...]
> Za wiedzą lecz bez zgody (a nawet wbrew woli)[...]

Moim zdaniem to rozstrzygające. W sytuacji bezpośredniego
zagrożenia zdrowia lub życia owszem, ale w Twoim opisie nic nie
wskazuje na to, żeby sytuacja była absolutnie krytyczna. Ja bym
się naprawdę wściekła.

> [...]
> Gdyby to była kwestia samodzielności - to byłaby bajka.

To jest kwestia samodzielności. Brutalnie a przesadnie rzecz
ujmując - prawa do samodzielnej decyzji o śmierci głodowej.

Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska ,-----------------.
i kotek Behemotek | =^..^=._ LMMnK |
KOTY. KOTY SĄ MIŁE | ^^^;;^^::^ 3 |
`-----------------'

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


13. Data: 2003-05-30 19:55:36

Temat: Re: o bruku piekielnym ;)
Od: Zygmunt Switala <z...@s...dynup.net> szukaj wiadomości tego autora

G...@p...onet.pl-----USUN-TO (Grzegorz Janoszka) wrote in
news:slrnbdebmd.812.Grzegorz.Janoszka@kier.icsr.agh.
edu.pl:

> Przypuszczam, że takie dylematy istnieją od zarania ludzkości, odkąd
> tylko powstała instytucja teściowej :)
> Chyba nikt na to rozsądnie jeszcze nie odpowiedział, poszukiwania
> złotego środka trwają...
>

:o)))

W sumie to tylko pozostaje tylko probowanie dogadania sie z
"dobroczyncami" (bardzo male prawdopodobienstwo sukcesu) albo proba
pocieszania samego siebie, ze mogloby byc gorzej.
Mi pomaga takie fajne, krotkie opowiadanko:

> Bylo mi zle i ciezko, bylem zalamany.
> nagle uslyszalem glos z niebios:
> "odprez sie i usmiechnij sie, moglo ci sie przytrafic cos gorszego".
> Odprezylem sie,
> usmiechnalem sie,
> ... i przytrafilo mi sie cos gorszego.

Pozdrowienia - Zygmunt Switala

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


14. Data: 2003-05-31 04:29:19

Temat: Re: o bruku piekielnym ;)
Od: "111" <c...@c...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora


Co ważniejsze:
> moja przykrość, związana z niemożnością postępowania zgodnie z
> własnymi chęciami, czy przykrość kogoś, kto "tylko niesie
> pomoc", która nie zostaje doceniona?
>
>
Ważniesza jest TWOJA przykrość, jeżeli nie chcesz samozniszczenia.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


15. Data: 2003-06-01 12:38:28

Temat: Re: o bruku piekielnym ;)
Od: "MOLNARka" <g...@h...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Dominika Widawska" <d...@m...szczecin.pl> napisał

> dopoki mi to nie wadzi, odpuszczam,
> kiedy przeszkadza, robie po swojemu
> i generalnie notorycznie uswiadamiam otoczenie, ze ja z tych, co MUSZA
> po swojemu (i zwalam na geny po przodkach, ale wcale wtedy nie
> klamie).

Dokładnie tak.
Dla poparcia swoich słów przyda się raz na jakiś czas (rzadko) niemiła
wymiana zdań (z warknięciem, stwierdzenim 'nie życzę sobie' itp) to pomaga
(trochę się osoby uczesticzące naburmuszą ale dłuuugo pamiętają i nie chcą
powtórki).

Pozdrawiam
MOLNARka ... warcząca jak coś idzie nie tak ... ale rzadko bo reszta już to
doskonale zna


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


16. Data: 2003-06-01 12:40:04

Temat: Re: o bruku piekielnym ;)
Od: "MOLNARka" <g...@h...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Madda" <m...@p...onet.pl> napisał

> W końcu po
> siedmiu latach powiedziałam co myślę. I z jednej strony żałuję bo
> atmosfera w rodzinie zrobiła się nieciekawa, a z drugiej mam satysfakcję
> jak cholera.

A cóż to za satysfakcja po 7 latach ? ;-/
Przełykałaś gładko ... a teraz nagle zaczęło uwierać ?

Pozdrawiam
MOLNARka


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


17. Data: 2003-06-01 15:14:38

Temat: Re: o bruku piekielnym ;)
Od: "Madda" <m...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


"MOLNARka" <g...@h...pl> wrote in message
news:3ed9f539$2@news.home.net.pl...
> Użytkownik "Madda" <m...@p...onet.pl> napisał
>
> > W końcu po
> > siedmiu latach powiedziałam co myślę. I z jednej strony żałuję bo
> > atmosfera w rodzinie zrobiła się nieciekawa, a z drugiej mam
satysfakcję
> > jak cholera.
>
> A cóż to za satysfakcja po 7 latach ? ;-/
> Przełykałaś gładko ... a teraz nagle zaczęło uwierać ?

Jak sama zauważyłaś trwało to dosyć długo, a moje podejście do sprawy
zmieniało się. Do drażliwych sytuacji dochodziło tylko dwa razy w roku i
w dodatku telefonicznie. Na początku zwyczajnie zatykało mnie w reakcji
na bezczelność rozmówcy i zapominałam języka w gębie. Potem doszłam do
wniosku że będę to olewać dla dobra kontaktów rodzinnych. I w dalszym
ciągu uważam że było by najlepiej gdybym przy tym postanowieniu
pozostała. Niestety mój dobroczyńca trafił na mój gorszy dzień, w
dodatku wyrwał mnie ze snu i... stało się. A satysfakcja jednak jest,
kiedy wyrzucisz z siebie coś co na siłę musiałaś utrzymywać na uwięzi.

Pozdrawiam
M.

p.s. mój post był odpowiedzią na bardzo ogólnikowy post Hanki
Skwarczyńskiej. Po przeczytaniu innych jej postów w tym wątku stwierdzam
że moja sytuacja jednak znacząco różni się od opisywanej przez nią.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


18. Data: 2003-06-03 05:51:32

Temat: Re: o bruku piekielnym ;)
Od: "Ania K." <ania-kwiecien(wywalto)@o2.pl> szukaj wiadomości tego autora



Użytkownik "Hanka Skwarczyńska" <a...@w...pl> napisał w
wiadomości news:bb79ab$9tp$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Tak mnie jakoś naszło, w sumie teoretycznie i filozoficznie. Na
> ile ważkim argumentem są przysłowiowe dobre intencje? Załóżmy,
> że czyjeś postępowanie mi zdecydowanie nie odpowiada, nie
> dlatego, że robi mi jakąś realną krzywdę, ale z powodu mojego
> innego poglądu na sprawę, ambicji i wrodzonej wredności
> charakteru ;), przy czym zdaję sobie sprawę (no dobra,
> uściślijmy: jak już nagła cholera odpuści, to próbuję sama sobie
> wytłumaczyć :), że postępowanie to wynika ze szlachetnych
> pobudek, a nie z chęci zrobienia mi na złość. Stawiać na swoim
> czy ćwiczyć uroczy uśmiech z zaciśniętymi zębami?

IMO - stawiać na swoim jeżeli to jest ważne dla Ciebie. W mniej ważnych
sytuacjach można odpuścić.
Ja zwykle słucham co dana osoba ma do powiedzenia, ale i tak robię po
swojemu.
Np. wczoraj mieliśmy z TŻ dylemat gdzie posadzić krzaczek, który
sprezentowali mi Teściowie. Ja wymyśliłam gdzie (w końcu to mój krzaczek),
ale Teściowa, Teść i Mama Teściowej - każde uważało, że powinno być w innym
miejscu, a to które ja wybrałam jest złe, bo pies skacząc będzie łamał
gałązki. I co? I tak jest posadzony tam gdziej ja chciałam :) i tak jest
zawsze - no chyba, że ewidentnie ten ktoś drugi ma rację.
Czasem śmiejemy się z TŻ i pytamy Teściów (Jego rodziców) czy my tak
rzeczywiście chcemy, bo nic przecież takiego nie mówiliśmy, ale pewnie Oni
wiedzą lepiej. Oczywiście jest to w formi żartu przyjętego przez nich i się
nie obrażają.

> Co ważniejsze:
> moja przykrość, związana z niemożnością postępowania zgodnie z
> własnymi chęciami, czy przykrość kogoś, kto "tylko niesie
> pomoc", która nie zostaje doceniona?
>
> Pozdrawiam
> "czy mogę poprosić o zwrot mojego życia?" Hanka

Nie masz co prosić. Twoje zycie należy do Ciebie i tylko do Ciebie.


--
Pozdrawiam serdeczniasto
Ania >:-)<O<
gg. 1355764
z adresu (wywalto)


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

[OT] Do 'nowych' - Blagam tnijcie posty !!!
Mam juz dosc.. problemy z bratem...
dziadkowie
Wszystkim Magdalenom
dlaczego oni to robia?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »