Data: 2005-12-28 12:09:15
Temat: Re: o niesmialosci
Od: "Diana" <a...@a...net.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "anka_adso" <a...@w...pl> napisał w wiadomości
news:dotspk$i80$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Nieśmiałość mieści się w
> granicach normy, a fobia społeczna już nie. Nieśmiałości nie trzeba
> leczyć,
> a fobię tak.
A czy nie prościej przyjąć, że introwersja, nieśmiałość, fobia społeczna
rozciągają się na kontinuum tego samego wymiaru? To różne stadia natężenia
tej samej cechy. Nieco upraszczam, wiem. Z grubsza chodzi mi też o to, że
nie jest problemem to, co za problem nie uważam. Jeśli nie lubię wystąpień
publicznych, ale jakoś jednak sobie z nimi radzę, chociaż z drugiej strony
nie pchałabym się do Hyde Parku, to uznaję to za pewną stałą mojej osoby,
tak jak kolor oczu. Jeśli jednak za każdym razem, gdy mam np. podnieść
słuchawkę telefonu i załatwić coś w urzędzie, dostaję niemalże spazmów, co w
rezultacie uniemożliwia mi normalne funkcjonowanie, to jest to już dla mnie
problem. W tym sensie nieśmiałość jest problemem tam, gdzie ludziom
subiektywnie przeszkadza, staje się przyczyną negatywnych emocji, przeszkodą
w codziennym funkcjonowaniu.
Pozdrawiam,
Diana
|