Data: 2010-11-17 19:54:29
Temat: Re: o różnicach w wychowaniu [cross]
Od: medea <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2010-11-17 16:59, Chiron pisze:
> faceci "wymiękali". Kiedy na kompie chrześnicy zainstalowałem grę "Lalka
> Barbi"- która polegała na ubieraniu Barbi i wysyłaniu jej na wybieg dla
> modelek- jej brat rozwalający każdą "strzelaninkę" prychnął pogardliwie
> i odszedł, a chrześnica wraz z koleżankami nie chciała odejść od kompa.
> Można tak długo- tylko po co? Jeśli nie widzisz różnicy między płciami-
> i to nie tylko kulturowej- to pewno ja Ci tego nie wytłumaczę.
Ale co Ty próbujesz udowodnić, Chiron? Że ojciec z córką nie ma nic do
roboty?
Mój ojciec chodził ze mną na sanki (np. robiliśmy kuligi z samochodem w
roli konia ;) ), uczył mnie jeździć na rowerze, chodziliśmy na długaśne
spacery z psem, w czasie których opowiadał mi np. o gwiazdach i
planetach, rozwiązywaliśmy razem zadania matematyczne, tłumaczył mi
fizykę. W ogóle pomagał mi czasem w odrabianiu lekcji. Może Cię to
zdziwi, ale uczył mnie też _lutować_ (fascynowało mnie, jak fajnie
wygina się cyna ;) ), pokazywał bebechy różnych urządzeń (często
naprawiał je sam). Majsterkowaliśmy - kiedyś był taki przedmiot jak
wychowanie techniczne i czasem trzeba było coś zmontować, ojciec mi
pomagał. Graliśmy też w różne gry, bawiliśmy w wilka i zająca (ja
uciekałam przed wilkiem), a lalkami bawiłam się z koleżankami lub
siostrą. A chyba najważniejsze, co dał mi ojciec, to poczucie
niesamowitego bezpieczeństwa. Ojciec był dla mnie w dzieciństwie
najważniejszą osobą. Mama zwykle zaganiała mnie do sprzątania i innych
domowych prac i na tym kończyła się jej rola w moim wczesnoszkolnym
dzieciństwie. Oczywiście ojciec też nie był ideałem, miał sporo wad, ale
uważam, że w swojej roli się sprawdził. Zresztą do teraz mamy dobry
kontakt, możemy powiedzieć sobie niemal wszystko. Wiem, że nawet w tej
chwili nie ma takiej rzeczy, której by dla mnie nie zrobił.
I wyobraź sobie, że ten ironiczny los (bo przecież nie przypadek ;) )
sprawił, że po wielu perypetiach wyszłam ni stąd ni zowąd za faceta,
który ma dokładnie tę samą datę urodzenia, co mój ojciec (oczywiście rok
jest znacznie późniejszy ;) ).
Ewa
|