Data: 2010-11-18 21:16:37
Temat: Re: o różnicach w wychowaniu [cross]
Od: zażółcony <r...@x...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Paweł" <z...@...ll> napisał w wiadomości
news:ic3h4j$1mq$1@news.onet.pl...
> Użytkownik "Lolalny Lemur" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
> news:4ce5475e$0$22812$65785112@news.neostrada.pl...
>>W dniu 2010-11-17 23:19, Chiron pisze:
>>
>>> ====================================================
=============
>>> DOKŁADNIE. Czy córki by wybiegały z domu, bo widzą mamę dźwigającą
>>> zakupy? Czy córka by powiedziała, jaka ty mamusiu jesteś śliczna?
>>
>> Od córki często słyszę komplementy, kiedy się "odstawię" (teraz to już z
>> nutką zazdrości), od syna rzadko. I zakupy oczywiście też córka pomoże
>> przynieść. Znów bajki Ci się bają...
>
> Może w jego kulturze nie można się stykać z dziewczynkami?
A to wcale nie jest bezpodstawny trop. Wydaje mi się, że zagubienie
meżczyzny
wobec wizji wychowania córki może być ściśle związana z 'niezręcznością',
niepewnością w kontaktach emocjonalnych, w szczególności jeśli dochodzi
do tego kontakt fizyczny - uściski, całowanie w czoło, policzki itp itd.
Wydaje mi się, że przy wychowywaniu syna facetowi łatwiej się wymigać
od tych czynności czy też traktować kontakt cielesny czysto fizjologicznie
(przytrzymać siusiaka nad ustępem itp). W zamian tego mamy
zachowania zastępcze: dyscyplinowanie, wpajanie zasad, reguł lub
zarzucanie gadżetami, zabawkami mechanicznymi i tym wszyskim,
"co prawdziwi mężczyźni lubią najbardziej". Przerzucają sięz działań
emocjonalnych w działania intelektualne. W przypadku córki
'brak pomysłu' o którym mówi Chiron wynika właśnie z tego,
że te zachowania zastępcze wydają się im zupełnie do dziewczynki
nie pasować.
Myślę, że dla wielu świeżo upieczonych tatusiów odkryciem
na skalę życiową staje się fakt, że to jest w sumie takie proste:
że punkt wyjścia jest dla córek i synów ten sam: całować,
przytulać, głaskać, myć, pluskać - a potem już samo leci :)
Gorzej, że jak widywałem, niektórzy tatowie wydają się tak sztywni,
że nigdy do tej prostej konkluzji nie dojrzewają - i rzeczywiście
męczą się ze swoimi dziećmi (i wcale nie tylko z córkami).
***
A moja córka 8l sama sobie ostatnio wynalazła, że istnieje
kostka rubika, poleciała sobie kupić i się nią bawi :) Zdziwiłem się,
ale czemu nie :)
|