Data: 2003-10-15 20:36:39
Temat: Re: odp.renty inwalidzkie
Od: "Marek" <m...@f...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> zadziwiona listem. Chorzy z RZS-em to najwspanialsi, najcieplejsi, choć
> bardzo doświadczeni przez los, ludzie.
Przeczytałem kiedyś Pani wypowiedź, i do dłuższego czasu przymierzam się do
wyrażenia swojej opinii- ale jak zwykle trudno znaleźć czas. Pozwolę sobie
więc odnieść się chociaż do tego wątku. Mam matkę w wieku 67 lat, emerytka.
RZS - oba stawy kolanowe do "wymiany" , ale ze względu na liczne choroby
współistniejące operacja jest odkładana. Widziałem zdjęcie jej kolan: Kości
wyglądają jakby były czymś ociosane. Matka porusza się o kulach. Stawała już
dwukrotnie przed orzecznikiem celem stwierdzenia 1 grupy /dodatek
pielęgnacyjny/. Zawsze padało pytanie: "Czy Pani pracuje ?" i "Kiedy
operacja ?" A orzeczenie na jeden rok. Co Pani sądzi o takim orzekaniu ? Czy
te nogi w ciągu roku odrosną ? Czy tylko jest taki "tryb" ?
Czy naprawdę nigdy orzecznik nie odrzucił Pani wniosku, lub nie orzekł
inaczej, niż na podstawie swojej wiedzy medycznej się Pani spodziewała?
Odnosze wrażenie (może mylne) że nie chce Pani wyrazić swojej opini o pracy
orzeczników- może w imię solidareności zawodowej... (Oczywiście nie
zakładam, że każdy związany z ZUS i poddany presji szkoleń lekarz niekiedy
jest nieuczciwy, ale nie zakładam, że wszyscy są "aniołami")
Czy Pani zdaniem nie byłoby właściwsze orzekanie komisyjne, które z jednej
strony ograniczyłoby/ wykluczyło korupcję, a z drugiej strony pozwoliło na
pełniejszą ocenę stanu chorego ? (Koleżanki brat poważnie chory na serce ->
orzekał neurolog).
Mam nieodparte wrażenie, że przyjmując zasadę jednoosobowego orzekania
ustawodawca chciał związać orzeczników z pracodawcą (tu:ZUS) i wprowadzić
bardziej ekonomiczne niz medyczne przesłanki do zasady (nie)przyznawania
rent.
Sam jestem rencistą i pan Hausner zarządził m. innymi na mnie polowanie.
Dlaczego uważam to za polowanie a nie za weryfikację? Dlatego, że odnosze
wrażenie, iż cała weryfikacja rent posłuży do mechanicznego ograniczenia ich
liczby. Ci, którzy sobie renty załatwili, będą załatwiać dalej, a naprawdę
chorzy w przeważającej większości ich nie dostaną. Komisji, konsultacji (ilu
orzeczników w razie wątpliwości kieruje pacjentów na dodatkowe, niezależne
badania ?), dodatkowych badań bym sie nie bał, choć wolałbym, by te wyniki
były lepsze- kto chce chorować w wieku 40 lat ?. Ale jestem prawie pewien,
że orzekanie będzie przebiegało według zupełnie innego scenariusza. Tym
bardziej, że mam kilka przykładów nie nastrajających optymistycznie.
Marek
|