z jednej strony to niby dobrze, ze mieszkajac w domu, a nie w mieszkaniu,
clowiek nabywa tyle nowych wiadomosci - typy kotlow, marki mieszaczy,
producenci innych shitow - ale z drugiej strony, czy nie byloby milo miec to
wszystko gleboko w d... i po prostu mieszkac, niczym takim sie nie
przejmujac?
Ja na przyklad jestem w stanie przeprowadzic dosc gruntowny demontaz,
czyszczenie i ponowny montaz z uruchomieniem kotla kondensacyjnego Ulrich
(czyli Sakata, jesli dobrze kombinuje), od czasu, gdy w grudniu 2004 kociol
przestal dzialac, a serwis przez 3 tygodnie jakos nie potrafil rozwiazac
problemu. Temperatura w domu spadla do 6 stopni celsjusza, wizyt pana z
firmy, ktora mi kociol sprzedala (chetnie wymienie nazwe i adres) odbylo sie
2 sztuki. Zadna nie pomogla. Tyle sie naasystowalem i nagapilem w ten
otwarty kociol, ze jak pan powiedzial, ze nie przyjedzie, bo jutro wigilia,
jebnalem (przepraszam, ale tak wlasnie bylo) sluchawka i rozkrecilem kociol
wlasnorecznie. Pomoglo plukanie wymiennika plytowego (woda-woda) z
wykorzystaniem weza od prysznica. z wymiennika wyszlo ok. pol szklanki
czarnych platkow - kamienia kotlowego. Od tego czasu robilem tak jeszcze ze
3 razy... wie ktos moze (Piotr B?) jak uniknac odkladania sie kamienia we
wnetrzu obiegu wody, ktory ma stycznosc z plomieniami (przez scianki rurek
oczywiscie)?


MS