Data: 2002-11-12 09:06:28
Temat: Re: ojciec
Od: "Slawek" <f...@k...net.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Nigdy nie mialem takich problemów a konflikt z Ojcem byl typowym konfliktem
pokoleniowym. Ostym konfliktem - byly chwile, ze wydawalo sie, ze którys z
nas tego nie przezyje ;-)))) choc nigdy nie doszlo do rekoczynów (Ojciec
rozmawiajac ze mna zawsze trzymal rece gleboko wcisniete w kieszenie).
Wiem natomiast jedno - po wyprowadzeniu sie z domu i rozpoczeciu
samodzielnego zycia (pokazaniu, ze ja tez potrafie) stosunki te ulegly
natychmiastowej i znacznej poprawie. Najwiekszy komplement jaki uslyszalem
od mojego Ojca to bylo zdanie w trakcie sprzatania objetej przeze mnie
lesniczówki (zona w tym czasie w zaawansowanej ciazy mieszkala u moich
rodziców). Zdanie to brzmialo: " Wiesz móglbym z toba tu mieszkac". Nigdy
przedtem i nigdy potem nie bylem tak dumny z siebie i nigdy nie bylo mi tak
cieplo na sercu jak wtedy. Niestety trzy lata pózniej Ojciec zmarl. Mysle,
ze wyprowadzka to jedyna droga do zaprowadzenia przynajmniej czesciowego
spokoju. Wydaje mi sie, ze nie powinnas w tym momencie myslec o innych
(matce, bracie) tylko o sobie. Wbrew pozorom moze sie okazac, ze jestes
(Twój bunt) katalizatorem czesci konfliktów w domu i Twoje znikniecie moze
uspokoic atmosfere domowa (nie twierdze, ze tak jest ale moze tak byc).
Zycze duzo sily i wsparcia od TZ - bedzie potrzebne.
Pozdrawiam
Slawek
PS.
Do dzisiaj mam zal do siebie o zmarnowanie tylu lat na klótnie. Ludzie -
zwlaszcza ci najlepsi tak szybko odchodza (za ks.Twardowskim).
Trzeba o tym zawsze pamietac. :-(((((
|