Data: 2003-06-08 08:12:31
Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tez
Od: "Jacek" <j...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Z. Boczek" <z...@U...pl> napisał w wiadomości
news:bbtqql$h2q$1@news.onet.pl...
> Wprąciłem się, gdyż Jacek <j...@w...pl> i te mądrości wymagają
> stanowczej erekcji:
> Czyli ma zmienić w sobie poczucie, że chce być jedyną - odkryć nową
> siebie i pozwolić się tej drugiej wprowadzić do siebie? Dobrze
> rozumiem?
Zupełnie źle, zauważać więcej i w dojarzalszy sposób kochać,
do dotyczy obojga, inaczej ten układ nie ma sensu.
A to czy jest jeszcze ktos w tym momencie ma małe znaczenie.
> Rok temu sam opisywałeś swój problem - i jakoś nie brałeś pod uwagę,
> że Twoja Żona zgodzi się na Kochankę, ani tego nie wymagałeś od Niej?
> Zapomniał wół...?
Skąd wiesz o czym rozmawialiśmy.
Nic nie zapomniałem.
> O jakim odkrywaniu i wzbogacaniu się piszesz zatem, o jakiej
> tolerancji? Na współistnienie kochanki?
Nie, toleracji na nasze ułomności.
> >> A co na to żona, na owo odkrywanie? Też wspaniałomyślnie udziela
> >> połowę miejsca w Twoim sercu tej drugiej?
> > nie ma żadnej drugiej
>
> Czyli żona nie potrafiła się podzielić Tobą z Inną, być jedną z dwóch,
> tak?
Potrafi.
> To dlaczego Agati powinna znaleźć w sobie, zgodnie z Twoimi radami,
> pokłady takiej tolerancji, odrodzenia się na nowo i wybaczenia Mu,
> skoro On nie zamierza niczego zmienić - a jeśli już, to zostawić
> właśnie Agati??
> Bo to fajnie tak - mieć haremik?
Bzdura, aby coś sie udało oboje muszą się zmienić, i te zmainy są daleko
idące
choć pochodzące z drobnych spraw, z takich miniaturek nad którymi normalnie
przechodzimy do porządku dziennego. Zycie to nie tylko seks,
tak jak piszesz ciągle tej sferze życia.
Jacek
|