Data: 2005-07-06 15:22:57
Temat: Re: [ot] poszkujemy osoby, ktora zna sie na kosmetykach
Od: Lia <L...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia 2005-07-06 17:07:29 w sprzyjających i niepowtarzalnych okolicznościach
przyrody grupowicz *Nixe* skreślił te oto słowa:
>> Ale to tylko Twoja sprawa... bo mnie nie bawi jak pracodawca obiecuje
>> zatrudnienie, a do podpisu daje umowę o dzieło.
>
> I między tą obietnicą, a podpisaniem umowy nie ma już żadnych rozmów
> dotyczących szczegółów?
A nie wiem, dawno nie byłam w sytuacji podpisywania umowy ;]
Ale dość często czytam o zawiedzionych ludziach, którzy przez cały cykl
rekrutacji słyszeli o zatrudnieniu w firmie, na tej podstawie się
wyceniali, a na koniec dowiadywali się, że to wcale nie będzie umowa o
pracę.
Mnie by wkurzyło marnowanie mojego czasu i wprowadzanie w błąd.
>> To jest tak sformalizowana sfera, że dobrze byłoby używać konkretnych
>> wyrażeń
>> obrazujących rzeczywisty stan rzeczy.
>
> Dlatego słowo "zatrudnić" konkretyzuje się dodając do niego rodzaj umowy.
> Tym bardziej, że samo "zatrudnić" oznacza dać komuś pracę/posadę, przyjąć
> kogoś do pracy, a nie tylko i wyłącznie - przyjąć kogoś do pracy na etat.
No pomyśl jaką umową powinny zakończyć się rozmowy o "dawaniu posady",
"przyjmowaniu do pracy" itd. Bo ostatnio coraz częściej kończą się
koniecznością założenia przez "pracownika" działalności gospodarczej. Cosik
trochę na głowie to postawione ostatnio IMO.
>> I może też wtedy ludzie
>> pracujący jak na umowę o pracę nie dostawaliby co miesiąc do podpisu
>> umowy cywilno-prawnej, która jest dla nich niekorzystna często gęsto.
>
> Chcesz powiedzieć, że dzieje się tak tylko dlatego, że pracodawca
> powiedział, że ich zatrudni, a oni zrozumieli, że będzie to zawarcie umowy o
> pracę? I nie dopytali się o żadne szczegóły? Jeśli tak, to siłą rzeczy płacą
> gapowe.
Nie, nie, nie :) To był mocny skrót myślowy. Chodzi raczej o sytuację,
kiedy to ze względu na sytuację jaką mamy na rynku pracy "pracownik", który
wykonuje pracę w sposób i w warunkach, które powinny być unormowane umową o
pracę ma umowę cywilno-prawną. Jest to szkodliwe, bo nie jest chroniony i
nie ma przywilejów takich jak kolega przy biurku o bok, pracujący w ten sam
sposób, na tych samych zasadach itd, ale mający umowe o pracę. Jest to
wygodne dla pracodawcy pod wieloma względami - niestety de facto niezgodne
z prawem.
I osobiście wkurza mnie taki układ na rynku pracy. Umowy zlecenia i umowy o
dzieło są fajne, nie powiem, ale nie w sytuacji gdy de facto jest się
zwykłym, szeregowym misiem, a dziełem jest przerzucanie piasku na budowie
czy obsługa sekretariatu firmy.
>> Ale to moje, małe prywatne zboczenie, i w tej tematyce zawsze będę
>> optować za jasnością określeń i konsekwencji z tego wynikających.
> Ale określenia "zatrudnić na umowę zlecenie" używa się nie tylko potocznie.
Hmmm, tzn że takie określenie pojawia się w jakiś kodeksach? Możliwe, że
coś się zmieniło, a ja nie jestem na bieżąco.
>> I chyba EOT, bo to bardziej na pl.praca.dyskusje się nadaje.
> A bo to pierwszy wątek OT? ;-)
Ale wątki OT mają być miłe, a mi się ciśnienie podnosi jak sobie analizuję
wyczyny niektórych pracodawców ;]
Zboczenie takie mam, i już - i lubię jak w tych kwestiach nie ma mydlenia
oczu, i wykłada się kawę na stół, i nie mówi, że to capuccino jak się wie,
że to espresso, no :)
--
Lia
|