Adam wrote:

> do statystyki? prowadze program profilaktyki prochnicy, obszar wiejski. tak
[ciach]
> powiedzialbym glowna - jest ograniczenie srodkow na leczenie dzieci przez
> kch i teraz nfz, druga sprawa, juz niezalezna od kasy - traktowanie
> gabinetu stom jak pogotowia - pacjent przychodzi jak zaczyna bolec. owszem,

a mnie to wcale nie dziwi, bo sprawa mnie osobiscie dopadla. mimo
tych wszystkich "reform" i innych bzdur, na wsi nic sie nie zmienilo.
zeby sie dokopac do dentysty, trzeba bylo sie naczekac jak dziki osiol.
wybacz ale nikt nie ma na to czasu. trzeba chyba z pol roku wczesniej
sie zapisac. z tego powodu w podstawowce, a glownie w szkole
sredniej "pozbylem" sie kilku zebow, i mam jeszcze jednego umarlaka.
poniewaz w domu bida piszczala, to zeby sobie poleczylem dopiero
pod koniec studiow jak zaczalem pracowac. co sie dalo mam uratowane.

tak wiec sytuacja na wsi jaka jest, kazdy widzi, tyle ze widziec
nie chce. nie dziw sie wiec, ze dentysta jest traktowany
jak sanitariusz z karetki.

co do materialow dentystycznych, to z ktorym dentysta bym nie gadal,
opinia byla jedna "refundowane sa takie materialy, ze szkoda
zeba rozwiercac". a z doplatami z chorych kas czy Nowych Zlodziejskich
Farmazonow do normalnych trwalych preparatow jest ciezko, nawet jak
pacjent mialby pokrywac roznice w cenie. gdzie tam.
"preparat nie jest na liscie refundowanej", dlatego trzeba zaplacic
za materialy w calosci.

czy to wszystko ma sens? szczerze watpie. osobiscie wolalbym nie dawac
zlamanego grosza na Nowe Zlodziejskie Farmazony, wolalbym sie gdzies
ubezpieczyc niezaleznie, lub jak sie nie da lokowac kase osobiscie
tam gdzie mi sie to oplaci, na przyszle koszty leczenia.
ale niestety polskie chore prawo na to nie pozwala.

znik.