Data: 2006-08-10 16:15:17
Temat: Re: pocalunek mezatki
Od: "Redart" <r...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Immon" <"po_kropce_i_bez cyfr.immon999priv"@wp.pl> napisał w wiadomości
news:1pwpiwbmmizlg.s3vdwmbub9jl$.dlg@40tude.net...
> Dnia Thu, 10 Aug 2006 15:12:45 +0200, Redart napisał(a):
> Przecież wątek nie dotyczy całowania się żony z mężem tylko z obcym
> facetem. Z mężem to można nie tylko się całować, ale i seks uprawiać nie
> naruszając żadnych norm.
A ściślej to dotyczy "z obcym facetem w kontekście istnienia męża"
(patrz tytuł). Chyba gdzieś wcześniej wyraziłem się niejasno i stąd
te pytania.
Sporo czasu spędziłem na dyskusjach o tzw. otwartych związkach
i po prostu twierdzę, że:
Skoro istnieje stały partner - maż, to powinien on być dla nas
zasadniczo najważniejszym wyznacznikiem tego, co można, a czego nie
w kwestiach "bliskości" z innymi facetami. Powiem więcej:
nawet, kiedy to my mamy poglądy bardziej zbieżne z "poglądami
ogólnymi" to nie jest to jeszcze dobry powód, by je automatycznie
przyjąć w obliczu konfliktu owych poglądów z poglądami małżonka.
A tak na marginesie to my tu sobie mówimy o sprawach w sumie bardzo
prostych i jaskrawych. Każdy związek zaś po iluś tam latach istnienia
wychodzi ze sfery problemów "tak oczywistych" w świetle "poglądów
społecznych" i zasadniczo wszystko w nim jest "szczegółową umową
indywidualną z dużą sferą niedopowiedzeń".
Więc ...
Jak to w życiu ...
Być może na potrzeby "starych związków" należałoby zmienić tytuł wątku ?
"krzywdzenie partnera".
I spytać: czy wolno krzywdzić partnera ?
To nie kwestia wolno-nie wolno. To kwestia głebokiego poznania
potrzeb jego, potrzeb swoich, ograniczeń, wrażliwości i ... podejmowania
decyzji z braniem odpowiedzialności za nie.
Jest wiele rozwiązań pierwotnego problemu tego wątku, jeśli
za punkt wyjścia przyjmiemy potrzeby i wrażliwość - własną
i partnera (listonosza pomińmy może, aczkolwiek ...):
"nie można"
"można"
"można, ale lepiej kiedy nie patrzy"
"można, ale trzeba to za wszelką cenę ukrywać"
"można, ale trzeba wielokrotnie zapewniać słownie, że ..."
"można, a nawet trzeba, a nawet trzeba to posuwać(!) dalej"
Rozwiązaniem "najprostszym" jest "nie można". Przyjęcie go
po prostu daje najmniejsze ryzyko, a wymaga tylko ew. zrewidowania
swoich fantazji na temat "nieograniczonej wolności w związku".
Nie wymaga wielkich dyskusji z partnerem. Inne rozwiązania są
karkołomne, ale niektórzy lubią maksymę: "co mnie nie zabije
to mnie wzmocni" ... A trudne dyskusje i tak są nieuniknione, więc
można i takie sprawy spróbować obgadać. I tyle.
|