Data: 2011-07-15 09:39:30
Temat: Re: prasowka
Od: "R" <r...@p...interia.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Iwon(K)a" napisała w wiadomości
news:iviu39$ima$1@inews.gazeta.pl...
> "Fragile" <s...@o...pl> wrote in message
> news:1idu1rizh4lhj$.pjoay4m737he$.dlg@40tude.net...
>> Dnia Tue, 12 Jul 2011 08:48:18 -0500, Iwon(K)a napisał(a):
>>> [...] Fragile natomiast
>>> (rozumiem, ze jest tez
>>> Katoliczka) definiuje pozycje ksiezy jako zawod czlowieczy.
>>>
>> Nie.
>> Twierdze jedynie, ze po swieceniach kaplanskich czlowiek nadal pozostaje
>> czlowiekiem.
>
> twierdzilas, ze to zawod.
Bo to w pewnym sensie jest zawód, zawód do którego powinno się mieć
powołanie. Ale nie zawsze się je ma. W końcu już Chrystus ostrzegał, że będą
fałszywi prorocy (ja to też rozumiem jako "fałszywi kapłani"). Inaczej
byłoby zbyt łatwo a w końcu droga do nieba miała być wąska i stroma. Nikt
też nie obiecywał (a przynajmniej ja takiej obietnicy się nigdzie nie
doszukałam), że wystarczy ślepo słuchać pierwszego lepszego spotkanego
kapłana i już nie trzeba myśleć - przeciwnie każdy sam jest odpowiedzialny
za własne zbawienie i sam odpowie za własne wybory (być możę będą brane pod
uwagę jakieś okoliczności łagodzące, być może taką okolicznością łagodzącą
będzie zaufanie fałszywemu prorokowi/złemu kapłanowi - a być może nie).
Kapłan ma mieć (w moim rozumieniu) przede wszystkim rolę służebną: pełnić
rolę "kierowniczą" przy wszelkich obrzędach, święcenia dają mu moc
udzielania sakramentów, ma też za zadanie być pośrednikiem między ludźmi
świeckimi a Bogiem - wg. mnie mieści się tutaj też informowanie ludzi o tym
jakie jest Prawo Boże i podawanie interpretacji tego Prawa (ale - wg.
dogmatów katolickich - tylko papież jest nieomylny w tej interpretacji i to
nie zawsze ale pod pewnymi warunkami). Ale też nigdzie nie było obietnicy,
że będzie takim pośrednikiem zawsze (w końcu nawet Piotr się zaparł Jezusa a
był Jego głównym apostołem, nie wspominając już nawet o Judaszu, który też
był apostołem). Nie było też obietnicy, że bycie kapłanem jest warunkiem
wystarczającym do bycia świętym - a świętość to właśnie życie zgodne z
Prawem Bożym. Na kapłanie spoczywa odpowiedzialność za sprowadzanie ludzi
"na manowce" ale też i na ludziach spoczywa odpowiedzialność za to, że na te
manowce się sprowadzić dali.
>>> Negujac rowniez
>>> wiele bledow
>>> jakie KK popelnia (z racji, ze tworza to instytucje ludzie).
>>>
>> No wlasnie wrecz przeciwnie - nie neguję, wiec nie pisz, prosze, rzczy
>> niezgodnych z prawda. Ksiezom, czyli _ludziom_, zdarza sie popelniac
>> wiele
>> bledow, i kazdy myslacy katolik majacy Boga w sercu, jesli nie jest slepy
>> i
>> gluchy, to widzi. Nie oznacza to jednak absolutnie, ze nie ma wsrod
>> ksiezy
>> ludzi niezwykle madrych, swiatlych, o wielkich umyslach i sercach,
>> zaslugujacych na miano przewodnikow duchowych. Bo to, ze kazdy z nich
>> powinien byc kaplanem uduchowionym i z powolania, to nie ulega
>> watpliwosci.
>> Szkoda, ze nie zawsze tak jest, o czym sami ksieza czesto mowia...
>
> wlasnie mi o to chodzi- Ty tez jestes czlowiekiem, i ocena Twoja
> kto co czyni jest objete bledem ludzkim. To jest wlasnie dla mnie
> zastanwaiajace, ze
> tak sobie Katolicy sami decyduja kogo teraz by posluchac, albo nie- bo
> serce im
> tak mowi. A serce mylic sie moze.
Bo bycie katolikiem (czy ogólnie chrześcijaninem) nie jest równoznaczne z
dobrowolnym ubezwłasnowolnieniem. Każdy człowiek sam osobiście odpowiada za
swoje wybory przed Bogiem - i to niezależnie od tego czy podjął je
całkowicie sam czy też oparł się na czyjejś poradzie, w końcu sam wybrał
czyjej porady poszuka i której radzie zaufa i czy ona (porada) nie jest
sprzeczna z Prawem. W jakiś tam sposób zostały w Bibli podane kryteria tego
rozstrzygania. Tak mi się tutaj nasuwają dwa cytaty:
Mt. 22, 34-40 <<Gdy faryzeusze dowiedzieli się, że zamknął usta
saduceuszom, zebrali się razem, a jeden z nich, uczony w Prawie, zapytał Go,
wystawiając Go na próbę: "Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest
największe?" On mu odpowiedział: "Będziesz miłował Pana Boga swego całym
swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i
pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego
bliźniego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe
Prawo i Prorocy">>.
Mt. 7, 15-20 <<Miejcie się na baczności przed fałszywymi prorokami. Oni
przychodzą do was w przebraniu owczym, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami.
Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z cierni lub figi z
ostów. Tak właśnie każde dobre drzewo rodzi dobre owoce, a drzewo
zagrzybione rodzi owoce zepsute. Nie może dobre drzewo rodzić zepsutych
owoców ani drzewo zagrzybione rodzić dobrych owoców. Każde drzewo, które nie
rodzi dobrego owocu, jest wycinane i wrzucane do ognia. Tak zatem poznacie
ich po ich owocach.>>
>>> No bo jesli
>>> tylko zalozyc co postuluje Vilar,
>>> to po jakiego czorta sie deklarowac jako katolik. Po prostu niechaj sie
>>> czlek zadeklaruje jako
>>> "wierzacy".
>>>
>> Pozdrawiam,
>> M. wierzaca w Boga, katoliczka.
>
> katpliczka jak mi pasuje, powinno byc.
--
Renata, wierząca i praktykująca katoliczka. Z frakcji nawet bardziej
radykalnej niż Fragile, Ikselka i Chiron razem wzięci i nie mająca zamiaru
odpowiedzialności za własne zbawienie oddawać w niczyje ręce = starająca się
swoje wybory podejmować samodzielnie skoro też sama ma wziąć za nie
odpowiedzialność przed Bogiem (a inaczej się nie da).
Ps. Biblia jest źródłem dość ogólnym - bo dla wszystkich chrześcijan a
jeżeli brać pod uwagę Stary Testament to także dla Żydów i Muzułmanów.
Źródłem interpretacji Prawa wyłacznie dla katolików jest Katechizm Kościoła
Rzymsko-Katolickiego.
Pps. Należy zdecydowanie oddzielić znajomość interpretacji Prawa i uznanie
danej interpretacji za najbardziej zbliżoną do prawdy (=przyznawanie się do
bycia członkiem danego kościoła) od stosowania się do zawartych w tej
interpretacji wskazówek (=życia w świętości). Już nawet pomijam tak
oczywisty fakt jak przyznawanie się do bycia członkiem danego kościoła bez
posiadania bladego pojęcia o zasadach głoszonych przez ten kościół (bo chyba
głównie to miałaś na myśli) - niestety dość popularna postawa.
|