Data: 2002-04-19 19:09:41
Temat: Re: prosba było(..)
Od: Maja Krężel <o...@f...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
tweety napisała
: Nadal twierdzę, że poprostu nie
: zarzekam sie ze bede wierna do konca swoich dni i zdaje sobie sprawe ze mój
: mšż tez moze nie bc i to wszystrko i z tego powodu mamy sie nie wiem
: rozstac? Że ja mówię, ze nie wiem czy bede mu wierna? Że jak spotkam faceta
: przy którym mnie porazi to opuszczę męza. Dla mnie to fałsz.
Coś mi się jeszcze nasunęło. Wg tego, co napisałaś powyżej, cała przysięga
małżeńska jest jednym wielkim fałszem, nie sądzisz?
Poza tym, czy jeśli byś tego nie powiedziała, a zdarzyłoby Ci się odejść
kiedyś od męża, to czy sądzisz, że miałby on wówczas pretensje do Ciebie o to,
że wcześniej nie powiedziałaś mu, że "w życiu różnie bywa"? Przecież to
niepoważne.
I jeszcze coś. Piszesz "w życiu różnie bywa". Zgadzam się. Są sytuacje, gdy
robimy coś, o czym zawsze mówiliśmy, że "nigdy, przenigdy". Ale to IMHO
najczęściej są działania, do których samo życie nas zmusiło, robimy coś, choć
tego nie chcemy, robimy, bo inaczej się nie da (np. stanowcza przeciwniczka
aborcji jest zmuszona ze względów zdrowotnych do przerwania ciąży). Sytuacji,
w której odchodzimy od ukochanego człowieka, bo inny nas "poraził" nie
zaliczyłabym do takich. Dlatego, że tu nasze kroki zależą TYLKO i WYŁĄCZNIE od
naszych decyzji. Nikt mi nie powie, że musi odejść do innego faceta, bo ...
musi. Po prostu tego chce i już. Jest to jego decyzja, a skoro tak, to
absolutnie nie pasuje tu stwierdzenie "w życiu różnie bywa", bo akurat w tym
wypadku sami "własnomózgowo" odpowiadamy za to życie.
Sorry za przynudzanie, ale musiałam to napisać :-)
--
Pozdrawiam
Maja
|