Data: 2000-02-13 01:10:59
Temat: Re: przejmować się..
Od: "Kubus Fatalista" <b...@p...man.lublin.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Danusia napisał(a) w wiadomości: <884ptd$1g9$1@sunsite.icm.edu.pl>...
>Próbuję mu pomóc już dwa lata,nic więcej już chyba nie mogę zrobić.
>Jeżeli sami nie chcemy sobie pomóc to nikt nam nie pomoże,po dwóch
>latach upartego znoszenia czyichś nastrojów może się odechcieć.
>Zresztą to by już chyba zakrawało na współuzależnienie...
>
Bo to jest wspoluzaleznienie. Nie bez powodu przy poradniach dla alkoholikow
sa poradnie dla ich rodzin. Ty i tak masz szczescie - nie jestes jego zona,
matka jego dzieci i po prostu mozesz odejsc.
Nie napisalas jak wyglada jego leczenie - czy ten esperal pojawia sie na
czyjas usilna prosbe, czy on tego chce, czy nie pije zupelnie (nie sadze),
czy raczej ma przerwy w piciu?
Ja jestem bardzo sceptycznie nastawiona do takich sytuacji. A wlasciwie
szkoda mi dziewczyn, ktorym sie wydaje, ze moga cos zrobic.
Tak naprawde, to bardzo niewiele, a na dodatek popelniaja ten sam blad -
wydaje im sie, ze pomoc polega na stalej obecnosci, na przekonywaniu,
proszeniu. Wierza, bo chca wierzyc, ze z milosci ten ktos sie opamieta, ze w
koncu zrozumie....
Moze.
Znam taki jeden przypadek.
Jesli bedziesz chciala spojrzec trzezwo (!) i z boku na niego i jego
postepowanie - byc moze sama odpowiesz sobie na pytanie - czy warto i czy to
co robisz, robisz z sensem. A najprosciej - popytac fachowcow!
Wszedzie sa takie poradnie, nawet na telefon mozesz sie duzo dowiedziec.
Pozdrawiam
Bozena - Kubus Fatalista
|