Data: 2001-01-31 23:28:05
Temat: Re: przemoc w malzenstwie...
Od: "Paulo" <d...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Diana <a...@a...net> napisała w wiadomości
news:3a789013@news.astercity.net...
> Użytkownik Paulo <d...@p...onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
> napisał:957cqm$ar1$...@n...tpi.pl...
>
> > Ludzie
> > sa zwierzetami par excellence spolecznymi - od wiedzy o innych zalezy
> > przeciez pozycja w grupie, samoocena, szczescie w zwiazku i milion
innych
> > interesujacych rzeczy.
> > Dzieki temu nagromadzona przez zwyklych ludzi wiedza i doswiadczenie sa
> > ogromne i psycholog-profesjonalista, choc niechetnie, powinien zdawac
> sobie
> > z tego sprawe.
>
Diana: Dlaczego niechetnie? Psychologia bardzo czesto czerpie z wiedzy i
obserwacji
> potocznej. Nie oznacza to, ze bezkrytycznie przyjmuje (czesto sprzeczne)
> przekonania na temat ludzkiej natury czy swiata spolecznego, ale wiedza
> potoczna dostarcza na pewno materialu do formulowania hipotez, ktore potem
> mozna weryfikowac w procesie empirycznym.
Paulo: Przy tym, nawet jesli u wielu ludzi szwankuje autorefleksja, to z
wiedza
> na
> > temat innych jest juz o wiele lepiej - jest ona i latwiejsza do
uzyskania
> [...]
>
Diana: Wrecz przeciwnie! :) Wnioskowanie o zachowaniach innych, jest
narazone
> na roznego rodzaju bledy i tendencyjnosc, spowodowane chociazby
> nastawieniem czy znieksztalcone przez ladunek emocjonalny. Przede
wszystkim
> ludzie maja zdecydowanie mniej danych na temat innych niz na temat siebie
> samych, ze wspomne tu o podstawowym bledzie atrybucji. Jest to tendencja
do
> wyjasniania zachowan innych ludzi w kategoriach charakterologicznych, przy
> jednoczesnym calkowitym ignorowaniu kontekstu sytuacyjnego. Jezeli wiec
np.
> na jakiejs imprezie zachowujesz sie bardzo spokojnie, obserwatorzy
> prawdopodobnie dojda do wniosku, ze jest to uwarunkowane cechami Twojej
> osobowosci ("Ale z niego niesmialy facet"), Ty natomiast mozesz doskonale
> zdawac sobie spawe, ze takie zachowanie jest dla Ciebie wyjatkowe, bo np.
> zle sie czujesz, masz jakies problemy, ktore nie pozwalaja Ci dobrze sie
> bawic albo tez akurat nie odpowiada Ci towarzystwo.
>
> Nie oznacza to, ze sami swietnie i trafnie umiemy wyjasniac przyczyny
> wlasnych dzialan i ze zawsze dazymy do poznania obiektywnej prawdy o sobie
> (bardzo czesto jest wrecz przeciwnie), ale wnioskowanie o przyczynach
> zachowan innych ludzi jest jeszcze trudniejsze.
>
> Pozdrawiam,
> Diana
Paulo na to rzecze tak:
Hej Diano-
miałem na myśli konkretnego psychologa-profesjonaliste: Dorrit, która wydaje
sie deprecjonowac mozliwosci analizy i pomocy ze strony zwyklych ludzi.
Miałem też na myśli:
a/ relację polegającą na wielokrotnym, długotrwałym, nie jednokrotnym
kontakcie (słynna koleżanka B znająca koleżankę A, a nie obserwujaca osobe
wlasnie poznana na imprezie). Oceny sa wówczas oczywiscie formułowane w
kategoriach charakteru, bo tak juz ludzie funkcjonuja, ale oparte sa na
wielu obserwacjach, a wiec okreslenie "charakteru" (w znaczeniu postaw
najczesciej przybieranych w róznych sytuacjach) nie musi byc obarczone
wielkim bledem. Wiekszosc ludzi przeciez posiada tak okreslony charakter
(tzn. ich zachowanie jest zasadniczo przewidywalne, o ile widzielismy ich w
wielu róznych sytuacjach). [To odróznia korzystnie zwyklego czlowieka od
psychologa, który spotyka sie z dana osoba w sztucznie stwarzanych przez
siebie sytuacjach.]
b/ tzw. zwykłych (czyli prostych ludzi) bez skłonności do introspekcji,
czyli osoby, które raczej nie będą skłonne godzinami zastanawiac sie "Co też
ja właściwie czuję?", "O co mi chodzi?", natomiast beda przeznaczac wiele
czasu na zrozumienie tego, co czuje ON/ONA i o co MU/JEJ chodzi.
Dlaczego latwiej obserwowac innych? Bo ich po prostu widzimy, w odróznieniu
od siebie. Oprócz przekazu werbalnego, mamy do dyspozycji ich mimike, gesty,
zapach, jezyk calego ciala. Jesli jestesmy uwazni, wyczytujemy z tego dosc
duzo prawdy.
U siebie najczesciej nawet nie jestemy tego wszystkiego swiadomi.
Dlaczego jeszcze latwiej obserwowac od zewnatrz niz od wewnatrz?
Sami siebie, swój zwiazek sklonni jestesmy traktowac jako
niepodobnego/niepodobny do zadnego innego, podczas gdy niezalezny obserwator
byc moze nie dostrzeze tych 10% obiektywnie wystepujacych róznic, które
wyolbrzymilismy, natomiast zauwazy te 90% cech dobitnie swiadczacych o tym
ze zyjemy np. z potworem [bo te 90% cech o tym swiadczacych poznal równiez
obserwujac inne osoby i zwiazki].
No i oczywiscie (tak jak napisalas), sami wcale niekoniecznie dazymy do
poznania prawdy o sobie, swoim zwiazku, np. oszukujemy sie, bo przyznanie
sie do prawdy (np. do tego, ze dajemy sie od lat ponizac) zbyt wiele by nas
kosztowalo. Obserwatora z zewnatrz to nie dotyczy. Jesli jest uwazny i
szczery, powie nam czasem o nas wiecej, niz my sami sklonni jestesmy o sobie
pomyslec.
Pozdri
P.
PS: Zgodzic sie wiec z Toba moge tylko w teorii, tzn.
kazdy teoretycznie wie o sobie i swojej sytuacji wiecej niz inni (pominawszy
niemoznosc obserwowania sie od zewnatrz), ale zeby w praktyce tak bylo, musi
byc zdolny do szczerej i wnikliwej introspekcji, a do tego trzeba pewnego
poziomu intelektualnego ORAZ wlasnie pelnej szczerosci wobec samego siebie,
a takie polaczenie wcale nie jest powszechne.
|