Data: 2002-10-09 21:50:13
Temat: Re: przesadzam??
Od: "Elżbieta" <w...@b...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik <s...@p...onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych nap
isał:3...@n...onet.pl...
>
> Widziałaś to? Jak zareagowałaś?
>
> > Elżbieta
>
Niestety nie widziałam. Może opiszę dokładniej. Ja miałam ostatnią salę na
korytarzu, byłam tam sama z Kacprem. Piotruś był na drugim końcu korytarza
na pierwszej lub drugiej sali, razem z nim na sali była mama z dziewczynką
czekającą na operację.
Właśnie kładłam Kacpra spać, gdy drzwi naszej sali się otworzyły i wpadł z
płaczem Piotruś "ja nie chcę spać". Zabezpieczyłam łóżeczko z Kacprem i
poszłam z Piotrusiem odprowadzić go do sali tłumacząc, że jak nie chce to
jeszcze nie musi, że się pobawi z Natalką i inne takie. Po drodze mały z
awołał "chcę sikać" przynajmniej ja tak to zrozumiałam, poszłam z nim do
łazienki obok jego sali (tam są pokoje z łazienkami), mały zaczął wymiotować
(z tego płaczu) dopiero wtedy skojarzyłam, że mówił "zigać" a nie "sikać".
Zostawiłam go tam (w sali była mama Natkali) i poszłam zgłosić siostrze co
się dzieje. Nie wracałam już tam, bo nie widziałam takiej potrzeby, wróciłam
do swojego pokoju na drugim końcu korytarza. Resztę znam z opowiadań mamy,
która była na tej sali, że siostra powiedziała mu, że te wymioty to ma na
zawołanie, przestań ryczeć i te wszystkie inne hasła, które wcześniej cy
towałam. mama Natalki opowiadała mi to dopiero następnego dnia (siostra już
zeszła z dyżuru). fakt przyznała się, że nie zareagowała poza tym, że po
wiedziała, że ona położy spać Piotrusia wtedy gdy Natalkę będzie kładła
(cała awantura była o to, że pielęgniarka chciała go położyć spać, a on nie
chciał, bo Natalia jeszcze nie spała)> szczerze przyznała się, że nie za
reagowała ostro.... ze strachu, ona z Córeczką miała tam być jeszcze 2 t
ygodnie. Nie chcę jej osądzać, była młodziutka, nieśmiała. Powiedziałam o
tym ojcu Piotrusia, ta mama opowiedziała mu szczegóły. Wiem, że umawiał się
na wizytę u ordynatora, ale nie wiem jak to się skończyło, bo my szliśmy do
domu.
Pamiętam tylko, że następnego dnia gdy tamta mama mi to opiweidziała sko
jarzyłam fakt, że chwilę po tej akcji z Piotrusiem ta siostra chodziła j
eszcze z nocnymi lekami, zabiegami itp., no i weszła do nas i oczywiście
była bardzo miła, śmiem twierdzić, że to dlatego, iż byłam z dzieckiem w
sali.
--
Elżbieta
|