Data: 2002-10-10 04:44:11
Temat: Re: przesadzam??
Od: s...@p...onet.pl
Pokaż wszystkie nagłówki
> szczerze przyznała się, że nie za
> reagowała ostro.... ze strachu, ona z Córeczką miała tam być jeszcze 2
> tygodnie. Nie chcę jej osądzać, była młodziutka, nieśmiała.
Podobnej odpowiedzi się spodziewałam... :-(
Też jej nie potępiam, choć nie dlatego, że młodziutka i nieśmiała, a dlatego,
że jest matką dziecka, którego dobro w jakiś sposób zależało wtedy od jej
reakcji... Łatwiej przychodzi nam ryzykowanie własnego dobra, niż naszego
dziecka. Nie zmienia to faktu, że w tej właśnie postawie rodziców widzę,
przynajmniej dużą część, przyczyny takich patologicznych(?) zachowań np.
personelu medycznego.
> Pamiętam tylko, że następnego dnia gdy tamta mama mi to opiweidziała sko
> jarzyłam fakt, że chwilę po tej akcji z Piotrusiem ta siostra chodziła j
> eszcze z nocnymi lekami, zabiegami itp., no i weszła do nas i oczywiście
> była bardzo miła, śmiem twierdzić, że to dlatego, iż byłam z dzieckiem w
> sali.
Dałaś mi tym fragmentem dużo do myślenia. To znaczy i tak o tym myślę... Na
temat dotyczący mojego dziecka... Nie w szpitalu, a w szkole... Czy pani, na
której lekcje syn boi się chodzić jest taka, jak widzą ją rodzice, czy taka,
jak widzą ją dzieci (a relacje są aż nieprawdopodobne)? Czy, co się na logikę
wydaje najbardziej prawdopodobne - nie aż tak poprawna jak się pokazuje
rodzicom, ale dzieci przesadzają?
Nie chcę zrobić krzywdy tej pani, jeśli nie jest "zła", jeszcze bardziej nie
chcę by dziecko zostało przez nią skrzywdzone. Nie chcę też zrobić dziecku i
sobie wroga ze szkoły, a być może też kościoła i całego środowiska wiejskiego,
bo to katechetka...
Nie jestem młodziutka i niśmiała, ale wiem, że na tę szkołę dziecko może być
skazane nie przez dwa tygodnie, a prawie sześć lat!
> Elżbieta
Sadira
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|