Data: 2002-10-08 12:41:03
Temat: Re: przywitania
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Pyzol" w news:gKto9.501372$f05.21697663@news1.calgary.shaw.ca
...
> "Masoneczka"
> > Kasiu jak zareagujesz na rozbiegane oczy swojego rozmówcy? wrrr
> > Spojrzenie spojrzeniu nie równe ;) IMo chociaż na twarz rozmówcy
> > wypada patrzeć, a głęboko w oczy to już etap zażyłości.
> Ano widzisz, tutaj nie tylko rozbiegane oczy sa zle przyjmowane, ale chocby
> chwilowe zdjecie wzroku z oczu rozmowcy. B. to dla mnie ciagle meczace,
> ciagle w tym czuje jakas jednak zenujaca mnie natarczywosc.
>
> Kaska
Czy masz wrażenie, że dla "tubylców" jest to całkowicie naturalne zachowanie?
Zrozumiałe jest, że Tobie sprawia to trudność - w naszej kulturze odbierane to jest
tak jak mówisz - natarczywość, powodująca zakłopotanie drugiej strony.
A może ten obyczaj sięga korzeniami jakiś atawizmów? Mierzenie się wzrokiem
w celu ustalenia przywództwa w stadzie?
Mam ostatnio do czynienia (sporadycznie jako gość) z ogromnym bydlęciem -
niesamowitym psem, bardzo silnym i bardzo dobrze ułożonym całe szczęście.
Jednak każdorazowo przy spotkaniu musi się tu odbyć "próba sił" w postaci
zmierzenia się wzrokiem. Nie było kłopotu, gdy pies był szczeniakiem. Teraz
nie sposób mu się przeciwstawić. Za radą gospodarzy i opiekunów trzeba po
prostu unikać jego wzroku. Patrzenie mu w oczy (takie właśnie natarczywe)
zostaje w jego psim/bydlęcym/pierwotnym mózgu odbierane jako wyzwanie,
a nie daj boch, aby otworzył swoją szczękę...;))). Lepiej więc go ignorować,
co on uznaje za nie podejmowanie walki o prymat i zachowuje się nadal jak
pan i władca domostwa (oczywiście swego pana uznaje bez szemrania).
All
|