Data: 2005-09-12 11:22:13
Temat: Re: psp-parkiet
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Albert" w news:dg1l99$hlh$1@atlantis.news.tpi.pl...
/.../
> próbowałem sobie przed chwilą wyobrazić co takiego widzisz.
> i wiesz co zobaczyłem?
> ścianę.
> w drodze ku Twojej Wolności.
> ...kolejną ;-P
Zgoda.
Dzięki bogu/naturze pobudzającą równocześnie do dalszego wysiłku :).
Odkurzyłem wczoraj hasełko, dość dobrze oddające stan rzeczy:
"Jeśli w długiej perspektywie nie potrafisz powiedzieć wszystkim,
czym się zajmujesz, twoja praca jest bezwartościowa".
Powiedział to Erwin Schrödinger, a więc gość, który niezwykle często
i świadomie obijał się o własną ścianę, nigdy nie przestając (w końcu
przełożył jakiś tam jej fragment na "ludzki język" i od tej pory fizycy
i nie tylko, cieszą się z posiadania kota Schrödingera ;)).
Całe szczęście, żaden rozsądny gość nie próbuje _ustalić_, _ile_
_wynosi_ "dłuższa perspektywa", choć wie równocześnie, że takie
postępowanie jest całkowicie niezrozumiałe dla nierozsądnych gości.
A więc - póki życia starczy...:).
> > Czy zauważyłeś również, że gdy bez przerwy oceniamy JEDNĄ
> > sprawę, zachodzi takie "przedziwne" zjawisko, jak zmiany
> > polaryzacji ocen?
> > Czy potrafisz wskazać moment, w którym rzecz się stabilizuje,
> > oraz dlaczego właśnie jest to ten moment? (punkt na
> > drodze do prawdy).
> chyba tak.
> myślę, że chodzi tu o moment przetrawienia/przemyślenia
> drugiej/odmiennej oceny/zdania.
> wtedy kiedy w głowie na podstawie zebranych dodatkowych
> informacji powstanie mapa, która mówi że ta druga też jest
> możliwa/równie_prawdopodobna.
Też tak sądzę... no może z wyjątkiem krytycznego w tym momencie
punktu samej stabilizacji ("ustalenia mapy"). W nim właśnie tkwi
autentyczny klucz do wszystkiego. Pozwolisz, że narysuję sobie
(sobie) powiększony znak X, i zadumam się nad nim jeszcze raz?..
.... Dzięki;).
[przyznam jednak, że robię to też z myślą, że kiedyś pomoże mi
Lea, MAG, Hania, jbaskab i inni zacni, znani mi literkowo ludzie,
co do których mam pełne prawo podejrzewać, że to czytają].
Model krystalizowania się opinii i poglądów człowieka
^ czas własny osoby Xy [w punktach umownych]
| CI
35| &
| / \
| CI / \
20| & / \
| / \ / \
| CI / \ / \
5 | & / \ / \
| / \ / \ / \
czas własny
o------|-------------------|-----------------|------
--> osoby Xy
5 20 35 [w
punktach]
Znak "&" wyznacza punkt stabilizacji opinii/poglądu Xy, ze względu
na ograniczenia zewnętrzne i wewnętrzne. Powyżej tego punktu
istnieje jednak _nieznane_, co do którego istnieje siła CI zwana -
"ciekawością informacyjną". Osoba Xy, mająca świadomość swych
naturalnych ograniczeń, otwiera się na tę przestrzeń poza krystalizacją &,
choć zdaje sobie sprawę, że jej towarzystwo, inne osoby Xy stale
z nią konkurujące, oczekują, iż na każdym etapie będzie ona miała
swój pogląd / opinię (na dowolną sprawę). Zatem z jednej strony,
nie mając niczego innego niż & wypowiada się - prezentując np.
pogląd / opinię &5, ale też słyszy pogląd / opinię &10, której nie
rozumie, z oczywistego braku informacji / wiedzy.
Dopóki jednak osoba Xy _słyszy_ takie opinie / poglądy, które wykra-
czają poza jej własny stożek percepcji - czyli punkt & w dowolnej
sprawie, dopóty występuje w niej siła CI, czyli ciekawość informacyjna.
A ta z kolei wywołuje w Xy elementarny niepokój (siłą nośną jest tu
emocja), że oto może istnieć coś, co kiedyś zagrozi jej bezpieczeństwu,
bądź czego nie zbadanie okaże się ewidentną stratą (co na jedno wychodzi).
Moim zdaniem wszelkie społeczne [cenz.NIS] działania, oparte na
komunikacji i relacjach, prowadzą do wzrastania wypadkowego
dla grupy / społeczności, stożka wzrostu, gdzie dominuje nieustanny
proces wypatrywania i wspinania się jednych & w kierunku innych &.
W drodze ścierania się myśli i argumentów (punktów widzenia),
całość populacji ... zamieszkującej ziemię ;), ma szansę na ciągłe
podróżowanie "w górę", ku większemu nasyceniu informacją i wiedzą.
Jak wiadomo dzieje się to nieustannie - a bardzo wyraźnie widać to
na wzroście tzw. myśli technicznej, gdzie równanie opisujące przyrost
wiedzy ogólnej w funkcji czasu ma postać funkcji wykładniczej
y = a^x (dla a > 1).
> > *** Nieustające zgłębianie dowolnego bytu-rzeczy, równoważne
> > ciągłemu poznawaniu, nieustannie zbliża nas do prawdy. Jednak
> > żaden poziom poznania nie można uznać [...] za ostateczny [...].
> W każdej rzeczy-bycie zgłębianej niezwykle dokładnie i nieskończenie długo
> odbija się wszechświat w całej swojej złożoności i skomplikowaniu.
Tak - bez wątpienia masz rację. Jednak ... jak należy się trafnie spodziewać
nie stanowi to końca poznawania !:). Określenie, że w ziarnku piasku mamy
cały wszechświat, mówi cośkolwiek bardzo nielicznym, i jak dotychczas
nie sprawiło, że poznaliśmy odpowiedzi na wszystkie pytania ;). Zatem
istnieje bez wątpienia potrzeba dalszego poznawania - zaglądania poza
ten magiczny punkt &, za którym jest tylko mrok niewiedzy.
> > *** [...] procesy poznawania cechuje ambiwalencja. [...] poznając
> > kolejne poziomy wiedzy o bycie-rzeczy, wartość poznania zmienia
> > swój znak - z dodatniego na ujemny i odwrotnie, będąc tym
> > samym stymulatorem samego poznawania [siła CI] [NIS].
> Moim zdaniem "poznanie" dzieje się wciąż i nie musi być w żaden
> sposób stymulowane.
> Świadomość nie jest konieczna w procesie poznania i służy wyłącznie
> kierowaniu ciała na bodźce.
> W przypadku braku interesujących nowych informacji mózg kontynuuje
> proces poznania samodzielnie (przetwarzając to co już ma).
Mówiąc o stymulacji mam na myśli to, co jest _wbudowane_ w znany
nam świat głęboko, w samych jego korzeniach. Wbudowane wprost
przez Naturę / Boga właśnie jako stożek wzrostu. Gdybyś mnie na
przykład zapytał, co to jest życie - dzisiaj odpowiedziałbym, że jest to
efekt kumulatywnego oddziaływania naturalnych stożków wzrostu. Zdaję
sobie jednak sprawę, że nie jest to odpowiedź ostateczna i dlatego ....;)
szukam dalej. Oczywiście we własnej głowie, a nie gdzieś tam....
Co do świadomości widzianej jako "kierowca ciała na bodźce"...
Sądzę, że jest to zawężające, choć sensowne określenie. Rzeczywiście,
w odpowiedzi na bodźce zewnętrzne, człowiek (czy też dowolny organizm
posiadający świadomość) reaguje wyprzedzająco. Ma poczucie
upływającego czasu, a więc może z jednej strony analizować wskazane
bodźce, a z drugiej decydować o kierunku i sposobach własnych reakcji.
I w tym momencie - teza, że świadomość nie jest konieczna w procesie
poznania, sprowadza ten niby świadomy obiekt do roli zwierzęcia,
reagującego na bodźce i nabywającego plany reakcji na zdarzenia
_bez wyprzedzenia_, czyli bez możliwości kreacji zdarzeń.
(jak wiemy, już szympansy to potrafią w ograniczonym zakresie).
Z trzecim zdaniem też nie za bardzo się zgodzę. Mówisz:
> W przypadku braku interesujących nowych informacji mózg kontynuuje
> proces poznania samodzielnie (przetwarzając to co już ma).
No niby tak. Ale jeśli wskażemy równocześnie, że "to, co już ma"
może być skierowane na "wyobrażeniowe" kreowanie tego, co nie ma -
docieramy do sedna człowieczeństwa, czyli tego, co odróżnia nas
od zwierząt. Człowiek potrafi przecież ciągle zaskakiwać siebie samego.
Trzysta lat temu nie miał pojęcia co się stało, gdy jabłko spadło mu
na głowę (przed Newtonem). Sto lat temu nie wiedział, czy i jak
zobrazować to, co nazywamy atomem (Bohr), rok temu nie wiedział
tysięcy rzeczy, które dzisiaj rozgrzewają mu policzki emocjonalną
zagadką, ślęcząc nad nią w laboratoriach, obserwatoriach, kabinach
statków kosmicznych i innych narzędzi stworzonych tylko po to, by
dostarczyć sobie nowych informacji. Informacji, które nieodwołalnie
stają się drogą ku poznaniu czyli pożywieniem wiedzy.
> > Żeby to zobrazować narysowałbym w powiększeniu w pełni
> > skalowalny znak X (rysunek wektorowy, a nie mapa bitowa),
> > gdzie dwie górne gałęzie /.../
> [...]
> hmm...
> dlaczego stożek?
> a może dobrym modelem będzie kula o stałej wielkości wypełniona
> rozciągłymi/kurczliwymi nitkami które moga łączyć się ze sobą
> w dowolnych miejscach (punktach)? punktami powiązania nitek
> będą symbole, które same z siebie nie oznaczają nic konkretnego,
> ale sposób powiązania z innymi już
> _coś_?
> Poznanie polegałoby na mocowaniu nowych nitek, czyli tworzeniu
> nowych punktów (symboli)?
> I przy tym raz stworzonego mocowania nie da się już cofnąć!
> Co ty na to i co Ci to przypomina?
Chętnie przyjmę model kuli jako zamkniętego zbioru (energii / materii),
w którego wnętrzu dokonują się te wszystkie cuda poznawania.
Jeśli rozwiniesz ten model, opowiesz, w jaki sposób nitki oddziaływają
na siebie nawzajem, gdzie umieścić w nim znane nam już procesy
wzrostowe, oraz konkretny udział w nich jednego, dowolnego Xy,
(dla ułatwienia zrozumienia), .... może będzie to krok dalej.
Póki co, w modelu tym widzę tylko nieskoordynowaną plątaninę
chaosu, w którym tylko nieliczne nitki wiedzą, co i w jakim celu łączą.
Dodatkowo nie wiem, co wyobraża elastyczność nitek - skłonny byłbym
ją widzieć jako zaczyn dodatkowych możliwości połączeniowych..
Wielość nitkowych splotów widzę też jako możliwość nieskończonych
splątań, a te jak wiadomo, nie prowadzą do sprawnego wykorzystania
zapasów energii ;)). Szczególnie gdy powstają sploty typu gordyjskiego ;)
.
Jednym słowem - bez nożyczek i piffka - nie rozbieriosz...;)))
Dlatego stożek umieszczony wewnątrz kuli - stożek, który ma cudowną
własność w postaci swego ciemnego odbicia "po drugiej stronie tęczy" -
(niewiedzy), stożek, którego jasna strona (wiedza) ma naturalny napęd
do powiększania się i zajęcia jak największej przestrzeni wewnątrz kuli -
bardzo mi odpowiada.
Kłopot w tym, że nie do końca wiadomo czy kula ma stałą, czy też
zmienną objętość, i jak się mają do siebie te dwa, niezależne przyrosty.
> Zdrówko
> Albert
Zdrówko
All
|