Data: 2018-04-29 20:10:51
Temat: Re: pszczoly..
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
collie pisze:
>> Wcześniej myślałem tylko o wspomożeniu owadów jakimś ziemnym domkiem
>> w ogrodzie. Ale coraz bardziej skłaniam się ku temu, by kupić sobie
>> takie pudełko z trzmielami. Nie mam szklarni, nawet namiotu foliowego.
>> W moim ogrodzie nie rośnie nic, co ma wydać plon uzależniony od zapylania.
>> Chodzi mi wyłącznie o zatrzmielenie okolicy, to ma być jedyny zysk z tej
>> inwestycji. Muszę tylko przemyśleć gdzie taką kolonię umieścić, by jej
>> mieszkańcom dobrze się działo.
>
> Bez dwóch zdań, fajnie mieć swojego trzmiela w ogrodzie, ale... Jeśli
> za domem nie rośnie nic, co wymaga zapylenia, to z czego ten trzmiel ma
> żyć? Trzmiel nie lata daleko, więc coś do żarcia musi znaleźć na miejscu,
> w ogrodzie. U mnie obecnie jest co zapylać, bo posadziłem liczne drzewa
> i krzewy owocowe. A nie było nic z tych rzeczy, tylko iglaki duże i małe.
Trudno przechodzić z jednej skrajności (wszystkie pszczoły szlag trafił,
kwiaty kwitną, a nie ma kto zapylać) w skrajność drugą (biedne trzmiele
nie będą miały co jeść). Też pomyślę nad ich menu na cały rok, ale nie
sądzę, by u mnie miały głodem przymierać. Co do zasięgu, jest on całkiem
spory. Sam widywałem trzmiele na szczytach Tatr. Skąd przyleciały, tego
by nawet Nikołaj Rimski-Korsakow nie dociekł.
> Sąsiad w zeszłym roku wyharatał wszystkie pięknie kwitnące krzewy
> i posadził tuje. Mało tego, parę dni temu ściął wiśnię, całą obsypaną
> kwiatami. Nawet nie poczekał parę dni, by przekwitła. Podobnie jest
> u dalszych sąsiadów - same iglaczki. A potem mówimy, że nic nie brzęczy
> na gumnie. Sami gotujemy pszczołom ich los.
U mnie sąsiedzi sami porządni.
Jarek
--
Szuja -- najpiękniejszy kęs mi życia ujadł
Szuja -- toczył ze mnie hektolitry łez
Szuja -- cóż takiego uczyniłam mu ja
Żem jak tuja poderżnieta przezeń dzisiaj jest
|