Data: 2002-04-13 00:54:07
Temat: Re: pytania elementarne :)
Od: n...@h...pl (Nina Liedtke)
Pokaż wszystkie nagłówki
On Thu, 04 Apr 2002 10:43:12 +0200, Krystyna Chiger <k...@p...pl>
wrote in article <3...@p...pl>:
[...]
> > Coś mi się widzi, że i tak muszę poszukać jakiegoś info o tępieniu
> > tych-tam... protoplastów motyli ;) Ale to dopiero w pracy. Lynxem! ;)
>
> Oczywiście możesz wszystko co zielone spryskać i powtarzać te
> opryski zapobiegawczo, ale nikomu (poza producentami chemikaliów)
> na zdrowie to nie wyjdzie, a zwłaszcza zwierzętom :-(
Zauważam w tej grupie wyraźną fobię anty-chemiczną, silniejszą chyba
nawet, niż moje obrzydzenie do robactwa pełazjącego ;> Jako zdeklarowana
pragmatyczka nie będę wnikać, skąd się to bierze; zastanawiam się
jednak, jaki ma sens...
Chemia nikomu na zdrowie nie wychodzi - powiadacie? Nie jestem
przekonana. Średnia długość życia zdecydowanie wzrosła, odkąd ludzkość
zaczęła bawić się chemią, nie mogą więc te wynalazki być takie całkiem
złe. To raz. Dwa: jak mi robactwo zeżre plony z ogródka, to kupię owoce
w sklepie, a jakie są te ze sklepu? No oczywiście pryskane. Jadłam takie
przez większość życia. Jak będę sama pryskać, to przynajmniej będę
wiedzieć, czego używam i kiedy; a kupując owoce w sklepie nie mam
zielonego pojęcia, czym i kiedy były pryskane.
To jeśli chodzi o drzewka owocowe. A rośliny ozdobne? Hmm. Nie mam
zamiaru produkować konfitur z dzikiej róży (choć pyszne są,
niezaprzeczalnie), nie wiem więc, na czym miałaby polegać szkodliwość
pryskania interwencyjnego i zapobiegawczego. Wątpię, żeby te trochę
oprysków w ogródku wytworzyło gorsze 'opary', niż smog warszawski -
a skoro wytwarza mniejsze, to już jestem na plusie ;-) Przenikanie do
gleby (i stamtąd tajemniczym sposobem do ludzkich organizmów)? E tam.
Wodę mamy z wodociągu (czyli i tak nie wiem, co w niej jest), a roślinki
jadalne rosną daleko od ozdobnych.
Co do zwierząt: ani koty ani pies nie przejawiają zainteresowania
różami ;) Pies z zapałem obsikuje sosenki i świerczki, a koty buszują
głównie w stercie desek na działce sąsiada. Wszystkie trzy są, owszem,
fanami trawy (tarzanie się - pies, skradanie się pomiędzy i gryzienie -
koty), ale akurat trawy nie mam zamiaru ani pryskać, ani nawozić, ani
w ogóle nic z nią robić (TŻ z mieszanką niezdrowej fascynacji i grozy
opowiadał mi o sukcesach swojej ciotki - tej od róż wielkokwiatowych -
w dziedzinie hodowli trawy: otóż najpierw ciotka miała trawę wątłą
i nędzną, a przed samym domem łyse klepisko; potem przez kilka lat
dokładała usilnych starań, żeby uzyskać piękną i bujną trawę, co się jej
w pełni udało; w międzyczasie odmówiła współpracy stara kosiarka
elektryczna, a nabyta po niej kosiarka spalinowa większej mocy jest na
wykończeniu; a tak w ogóle, posiadłość ciotki jest to dom weekendowy,
więc w sezonie trawę trzeba kosić co tydzień, czyli innymi słowy -
trzeba zmarnować pół dnia z dwóch dni weekendu, żeby skosić całe te
połacie bujnego nad podziw trawiszcza ;)
No i jest jeszcze jeden aspekt: roślinki. Człowiek, jak jest chory,
to łyka lekarstwa. Zwierzaki szczepi się profilaktycznie, a jak są
chore, to w te dyrdy wiezie do weterynarza. A roślinki co - tak na
pastwę losu chcielibyście zostawić? :( Czytałam (przejmujące grozą ;> )
opisy Michała, jak to on spokojnie patrzy na szkodniki, zżerające jego
roślinki i jest zadowolony, bo te ostatnie 'jakoś się trzymają'. Toż to
trzeba serca nie mieć! ;>>> W zeszłym roku mszyce żarły mi dziką różę:
pojawił się pąk i ledwie zdążył rozkwitnąć, dopadały go te potwory; po
jednym-dwóch dniach kwiat był rozkłapciany, płatki się rozłaziły i
odpadały... coś okropnego :( Popryskałam - robactwo zdechło, a róża
odżyła :))) Antropomorfizując: myślę, że była zadowolona z mojej
ingerencji - i z tego, że rośnie w ogrodzie, a nie gdzieś przy drodze,
gdzie byłaby zdana tylko na siebie.
No i na koniec: wpływ na nasze zdrowie ma nie tylko to, co jemy czy
wdychamy. Także to, na co patrzymy :) Róże i inne roślinki ozdobne mają
niewątpliwy korzystny wpływ na sampoczucie (a zatem i zdrowie)
człowieka, pod warunkiem, że *zdobią*, a nie przejmują dreszczem zgrozy
;)
Pozdrawiam
Nina
--
___// Antonina Liedtke http://akson.sgh.waw.pl/~aliedt/ {`--.
(_/(( .--'} "Wygnałem z mego ogrodu wszystkie troski świata... {:}'-.}>, jgs
"<{.-'{:} Posadziłem róże pod moimi oknami - a zza nich {.--' )) _
jgs '--.} widać wzgórza..." [Hsieh-Lun-yin] //_/_/
|