Data: 2002-04-28 08:57:57
Temat: Re: radio mówiło o głuchych
Od: Flyer <f...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Krzysztof wrote:
>
> Tak samo moze zalezec od elektryka lub architekta. o jak zle
> zaprojektuja instalacje, to sie czlowiek moze spalic we wlasnym domu.
> Albo od pracownika gazowni... Nie wspominajac o politykach...
> (...) Psycholog nie jest tu jakims wyjatkiem.
Musze przyznac, ze lubie jak ludzie sami mi podsuwaja
odpowiedzi/rozwiazania - a robia to czesto :). Kiedy pisalem poprzedni
post zdawalem sobie sprawe, ze odpowiedzialnosc za innych nie jest tylko
domena psychologow (pierwszym przykladem o ktorym pomyslalem byl
kierowca), ale nie potrafilem wyartykulowac przeswiadczenia o zgodnosci
mojej tezy z rzeczywistoscia (nie potrafie powiedziec, czy
przeswiadczenie wynikalo z checi bycia nieomylnym czy ze swiadomosci ze
mam racje - choroba nie wybiera :)) ).
Zanim zaczne dalej - mala wstawka - obecnie rzeczywiscie troche sie to
popieprzylo (zawod i umiejetnosci) - dla pracy ludzie o zupelnie innym
wyksztalceniu, zainteresowaniach i zdolnosciach, sa w stanie cierpiec 8
h/dziennie wykonywanie pracy, ktorej sie nie rozumie, nie lubi a nawet
ktora sie pogardza, ale ktora daje kase. Ale w zyciu jest tak, ze praca
wykonywana w ten sposob to g.... a nie praca. W ostatnim miejscu
zatrudnienia mialem nieprzyjemnosc pracowac z dyplomowanym muzykiem po
rocznym studium informatycznym, ktory dla pracy w W-wie bylby w stanie
przyjac kazda robote. Sek w tym, ze przez rok pracy jako informatyka,
totalnie nie wykazywal zainteresowania dla tej pracy (chyba, ze
siedzenie na portalach aukcji internetowych uznac jako objaw
zainteresowania :( ) a i wiedze mial niespecjalna i brak jakichkolwiek
checi do jej poglebienia (chyba tylko strach mogl go zmotywowac, ale to
teraz nazywa sie mobbing, wiec postepujac poprawnie politycznie powinno
sie go zwolnic).
Wracajac do tematu - moze przyklad z politykami nie jest najlepszy, bo
pojecie polityk powoli staje sie synonimem osoby, ktora nie ma wiedzy,
inteligencji ale ma chec do latwych zarobkow, wladzy i podejmowania
decyzji . Ale elektryk czy architekt jest w sam raz. Jezeli obaj panowie
zle zaprojektuja instalacje lub budynek i stanie sie komus krzywda, to
teoretycznie obaj powinni odpowiadac przed sadem. Problem w tym, ze ich
wiedza jest dokladnie opisana i mozliwosc nieostrych wyborow
praktycznnie nie istnieje. Po drugie ich zaniedbanie da sie "zmierzyc" i
"oszacowac".
Z psychologami jest gorzej - po pierwsze to oni musza czesto
sklasyfikowac przypadlosc pacjenta wedlug niezbyt precyzyjnych i
powtarzajacych sie w kilku typach schorzen objawow. Po drugie rozwoj
nauk psychologicznych wskazuje, ze sa one nadal "nieskonczone" albo sa
zbyt nieostre - to tez wplywa na to, ze rozpoznanie mozna zrobic albo na
zasadzie - powiedzial dwa objawy i pierwszym schorzeniem z takimi
objawami wg. ksiazki jest ... - albo szukac dalej. Tyle tylko, ze
postawy psychologa nie da sie zmierzyc normalna miara przewodnosci
elektrycznej, naprezenia ani obciazenia mechanicznego. To czy psycholog
bedzie "odwalal" robote na zasadzie pierwszego skajarzenia z
zapamietanym schorzeniem w podreczniku akademickim czy bedzie staral sie
wlozyc w nia swoje zainteresowanie podpada wg. mnie pod sklasyfikowanie
takich postaw jako posiadanie albo nie powolania - inaczej chyba nie da
sie tego zmierzyc. Poprzez brak odpowiedniej wiedzy (caly czas
uzupelnianej - czesto kosztem wolnego czasu), niechec do interakcji
charakterystycznej m.in. dla zawodu psychologa, niechec do pacjentow,
stawianie sie w roli sedziego, odnoszenie wlasnych przezyc i doswiadczen
do zachowania i stanu pacjenta - mozna doprowadzic do tragedii albo
pogorszenia sie stanu czlowieka - i praktycznie nie ma sposobu na
udowodnienie winy psychologowi. To jest zbyt cienka linia, zeby osoby
wykonujace ten zawod mogly kierowac sie w nim tylko wiedza akademicka -
cos jak akrobata na linie.
Rowniez to, czy osoba posiada odpowiednie zdolnosci do wykonywanego
zawodu mozna okreslic miara powolania - tak jak powolaniem pijaczkow
jest kopanie rowow, bo na wiecej checi i zdolnosci im nie starcza.
> IMO to niebezpieczne jest raczej, jezeli psycholog (i kazdy inny) nie
> potrafi oddzielic swojego zycia zawodowego od prywatnego i w zyciu
> prywatnym probuje pelnic role psychologa wobec siebie i innych.
Wracajac do elektryka - nie wyobrazam sobie, zeby dobry elektryk, po
wyjsciu z pracy zapominal cala swoja wiedze zawodowa i stawal sie
bezradny wobec elektrycznosci, jak male dziecko. Elektrykiem sie jest
albo nie jest. Tak samo jak kierowca zawodowym - wychodzi z pracy i musi
jechac autobusem bo nie wie jak sie prowadzi prywatne samochody ?
Zgadzam sie, ze z racji innosci zawodu psychologa problem z
zastosowaniem posiadanej wiedzy jest wiekszy (zwiazany z subiektywizmem
odczuc - cos jak wyciaganie sie za wlosy z wody przez barona
Munchausena). Ale bycie psychologiem nie oznacza zakonczenia pracy nad
soba - kiedys slyszalem/czytalem, ze psychoterapeuci z jednej z firm
musza co pewien czas sami odbywac odpowiednie szkolenia w ramach
"oczyszczania sie".
Po drugie psychologia to jest po prostu zycie i kazdy po trochu stara
sie byc "cywilnym" psychologiem. Inaczej np. ja doswiadczajac duzego
dysonansu i nie zdajac sobie sprawy (co prawda niezbyt dokladnie) ze
zrodel moich uczuc - moglbym zaczac latac z siekiera bo czuje sie zle i
musze to odreagowac. A to, ze ktos zna wiecej chwytow to jest
okolicznosc obciazajaca dla niego a nie lagodzaca.
>
> Nie rozumiem, czemu wymaga sie od tych biednych psychologow, zeby cala
> dobe pelnili funkcje psychologa wobec kazdego.
W tym przypadku chodzilo mi o pelnienie funkcji psychologa wobec siebie
samego a nie innych. Panienki dopiero za jakis czas beda musialy
przekonywac dziecko (jak zacznie sie komunikowac - przy gluchoniemych
pewnie zdrowo pozniej niz u slyszacego dziecka), ze wcale nie jest
gorsze i wyobcowane ze spoleczenstwa ale jest nawet lepsze - tylko zeby
zbyt dobrze im sie nie udalo, bo bedzie problem z osoba, uwazajaca
siebie za lepszego od innych a doswiadczajacego odwrotnych odczuc :(.
> To troche tak, jakbys np. od tlumacza wymagal, zeby cale zycie
> tlumaczyl ;-)
> (akurat bliski mi przyklad :-)) )
Chyba nie powiesz, ze tlumacz ogladajac kanal tv w znanym sobie jezyku
(jezeli jest kanal w takim jezyku), nie rozumie o czym sie tam mowi.
Flyer
|