Data: 2011-12-23 10:34:51
Temat: Re: reakcje paranoika
Od: zażółcony <r...@c...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2011-12-22 15:09, Ren@t@ pisze:
>> .. ale przecież my nie mówiliśmy o tym, co jest 'łatwiejsze',
>> ale co jest 'słuszne' ...
>
> A dlaczego taka klasyfikacja nie miałaby być słuszna?
> IMHO jest i słuszna i w dzisiejszych czasach dość łatwa do
> przeprowadzenia (pomijając koszty). Ale też i tak mi się wydaje, że
> nikt nie badałby DNA płodu, którego rodzicami są ludzie w kierunku
Spróbuję krótko: normy etyczne nie opierają się na matematyce DNA.
Jest dokładnie na odwrót: najpierw są normy etyczne, a potem jest prawo
i jego narzędzia, które mają je chronić. Jeśli rozważamy kwestie etyczne
dot. zabijania dzieci, to powoływanie się na zawartość DNA jest imo bez
sensu. Równie dobrze mogłabyś w ten sposób próbować bronić własnego
dziecka. Bywały takie czasy, kiedy matka, by obronić swoje dziecko,
musiała udowodnić, że nie nosi ono żydowskich genów. Nikomu chyba
nie życzysz powrotu do tak konstruowanych norm etycznych ?
> zmącenie wody celem uzyskania pewnych efektów. Coś niecoś poczytałam
> też Twoje wypowiedzi w sprawie kary śmierci i IMHO - przynajmniej na
> jakimś etapie swojej świadomości doskonale rozumiesz o co w tym
> chodzi. A i ja kiedyś nie pamiętając jakie masz w tej sprawie
... niepotrzebnie eksponujesz swoją protekcjonalność ...
> stanowisko trafiłam (tj. wyczuwam jakiś brak spójności itd) w Twoje
> podejście do niej.
Brak spójności powiadasz ... Spróbuj wyjść nie od DNA, ale
od określenia 'czującej istoty'. Jako, że nie jest to dobra definicja,
spróbujmy ją nieco skonkretyzować, oprzeć na czymś bardziej namacalnym
niż nasze uczucia. Zróbmy to tak: im bardziej złożony układ nerwowy,
tym istota 'bardziej czująca'. To nie jest doskonałe przybliżenie - ale
bardzo dobre. Z tego miejsca bardzo łatwo dojść do miejsca, w którym
śmierć 'najgorszego mordercy' waży więcej, niż śmierć zlepka komórek,
które układu nerwowego w ogóle jeszcze nie wytworzyły.
Waży więcej z punktu widzenia podmiotu - morderca jest podmiotem
o ludzkich cechach, zlepek komórek jest "podmiotem" równym
"podmiotowi" współpracujących limfocytów typu T.
Czy w tym, co napisałem wyżej widać niespójność ?
> mieli czasu zrealizować swoich planów itd. - dlatego najbardziej żal
> mi umierających dzieci, bo to one nie miały jeszcze czasu by zaznać
> czegokolwiek i też dzieci rodziców którzy musieli umrzeć zanim te
> dzieci dorosły (zaraz potem tych zmarłych rodziców, że nie widzieli
> jak te dzieci dorastają itd).
Ale tu właśnie mieszasz różne sprawy i chyba nawet tego nie widzisz.
Stosujesz nieuprawnione przeniesienia emocjonalne.
Dziecko poczęte w macicy narkomanki, która daje na prawo i lewo, żeby
mieć kasę na kolejny strzał nie ma potencjału takiego, jak dziecko
poczęte w macicy zdrowej emocjonalnie rodziny, z mamą, tatą, babciami,
dziadkami, rodzeństwem, wujkami, ciociami, nawet jeśli w tej rodzinie
np. mamy lub taty zabraknie trochę za wcześnie.
Dziecko z wrodzoną łamliwością kości nie ma tego potencjału, co
dziecko bez wad genetycznych. Kiedyś takie dzieci umierały, matka
się z takim dzieckiem żegnała, wysyłała je do bozi i wszystko było
OK.
A w kulturach, w których istnieje wiara w reinkarnację (a nie
w piekło/niebo), można było sobie tłumaczyć to tak, że duch
dziecka postanowił poczekać na lepsze ciało. Wspominam o tym
nie po to, by sprowadzić rozważania na grunt 'która religia
jest lepsza', ale po to, by wrzucić kamyczek do ogródka
'potencjału'. Imo zupełnie nieuprawnione jest twierdzenie,
że w śmierci nie ma żadnego potencjału. A tym bardziej,
że nie ma go w usunięciu ciąży. Głęboko upośledzone
dziecko to ogromny ciężar dla całej rodziny. Czy nie jest
przypadkiem tak, że jego narodziny to odarcie z potencjału
jego starszego rodzeństwa ? Ile rodzin z upośledzonym dzieckiem
stacza się w alkoholizm, ile z nich nawet nie potrafi skorzystać
z pomocy psychologicznej ? A jaki jest potencjał takiej pomocy ?
Imo. jak człowiek sobie powie: nie spieszmy się, spróbujemy
jeszcze raz później - to naprawdę nie ma tragedii.
|