Data: 2009-08-31 10:55:22
Temat: Re: redart - pytania o podstawy
Od: "Chiron" <e...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Redart" <r...@o...pl> napisał w wiadomości
news:h7g1uo$g51$1@news.onet.pl...
>
> Użytkownik "Chiron" <e...@p...com> napisał w wiadomości
> news:h79aau$2ng$1@node2.news.atman.pl...
>>> Czemu Ty mnie pytasz o filmy dla dzieci ? :)))
>>> Już mówiłem: dzieci potrzebują Darka Vadera.
>>> Ale to dzieci ... A Ty ?
>>
>> Schodzisz z tematu, czy naprawdę nie rozumiesz? Podałem ogólnie, jak
>> mniemam, znaną postać - jako archetyp. Właściwie to nie odpowiedziałeś
>> mi, czy Asahara był człowiekiem, który osiągnął satori? On tak twierdził-
>> niektórzy buddyści też- no to jak? Nie chce mi się szukać- czytałem o
>> niemieckim buddyście, także podającym się za człowieka oświeconego
>> (nirwana, satori- nie pamiętam)- dosyć podobnego w swym działaniu do
>> Asahary. Zdaje się, że chce znaleźć drogę do Szambali- słyszałeś o nim?
>
> Powiem tak ... Są różne opisy 'oświecenia', niektóre z nich brzmią tak:
> 'nie ma nic do osiągnięcia' ;) Ale, idąc za założeniem, że obaj jesteśmy
> istotami skrajnie uwikłanymi w dualizm postrzegania (w tym, dzielenie
> na 'samsara-nirwana') i gadamy tak sobie właśnie dualistycznie,
> to ja mówię: nie znam Asahary nic a nic, tylko tyle, co przeczytałem,
> ale nigdy bym mu nie zaufał, znaczy się dla mnie nie jest on żadnym
> oświeconym nauczycielem, a psychopatą. I zalecałbym innym podobne
> podejście, tym bardziej, że są ciekawsi ludzie nauczyciele na tym świecie,
> jak np. sam Dalajlama.
Nalegałem, naciskałem- odpowiedziałeś:-). Redarcie- moje naleganie miało
taki cel: brak rozróżnienia na dobro i zło w buddyzmie zawsze zaskutkuje
podobnymi Asaharami, za którym pójdą tłumy. To jest ogromna różnica pomiędzy
buddyzmem a chrześcijaństwem. Czytałem kiedyś o pewnym (bodaj- że) lamie,
który od dziecka medytował, chciał osiągnąć oświecenie, ale zajął się magią
(to chrześcijański dopisek: "czarną"). Aż spotkał na swej Drodze lamę, który
mu wytknął jego niegodziwości- i odtąd sięzmienił. Został uczniem tego lamy.
Jednak- czego się nie dotknął- to zamieniało się w nicość. Np -zaopiekował
się gołębiami, i wszystkie nagle pozdychały. To - jak się okazało- była
sprawka jego mistrza, który go w ten sposób uczył. W ogóle to był ciekawy
układ- mistrz go gnębił i poniewierał nim, dla jego dobra oczywiście. Nawet,
gdy ten błagał o wybaczenie- mistrz postępował tak nadal.
Teraz zapraszam Cię do porównania tej historii z Szawłem z Tarsu. Szaweł-
czyniący w swoim mniemaniu dobro- prześladował uczniów Chrystusa- bo miał
zamknięte serce. Był więc zły. Jezus jednak wsparł go- całą swą bezgraniczną
Miłością- gdy ten tylko otworzył swe serce. Można rzec, że po przemianie w
Pawła- uczynił go najważniejszym swoim apostołem. Całą jego Drogę od tej
pory mu błogosławił i wspierał go.
IMO- porównaie tych 2 historii już pokazuje ogromne różnice pomiędzy
religiami. I to różnic powodujących tak naprawdę brak możliwości prawdziwego
porozumienia. Ba! Często słyszałem- jak rozumiem- w kontekście: "buddyzm
jest lepszy", że można być dobrym buddystą i jednocześnie katolikiem- ale
nie odwrotnie. A to wcale nie jest prawdą- raczej- IMHO wybiegiem, mającym
za zadanie przyciągnięcie ludzi do buddyzmu.
serdecznie pozdrawiam
Chiron
|