| « poprzedni wątek | następny wątek » |
61. Data: 2003-05-04 19:51:57
Temat: Re: rola ojca w wychowywaniu dzieckar...@1...0.0.1 wrote
> Możnaby pomyśleć, że dziecko to jakiś survival i że nie śpi 24 godziny
> na dobe przez 7 dni w tygodniu do szóstego roku życia w ten sposób
> nie dając matce ani chwili na wypoczynek.
Uródź, zacznij wychowywać, a potem pogadamy. Teraz nawet nie zamierzam
podejmować z Tobą tego tematu, bo to jak rozmowa ze ślepym o kolorach :-) Z
całym szacunkiem, ale jakieś 10 lat temu, nie mając pojęcia czym jest
wychowanie dzieci byłam równie naiwna, jak Ty dziwiąc się moim znajomym,
jakie to leniwe babiszony - jedno dziecko, a cały dom jak chlew, matka nie
umalowana, obiad na ostatnią chwilę i zero czasu na plotki. Po urodzeniu
pierwszego dziecka zwróciłam im honor.
Teraz już nigdy nie osądzam kogoś, gdy sama nie przekonam się na własnej
skórze, jak to jest.
> Dlatego, że np. pracuje na pełny etat (a właściwie znacznie więcej).
A kobieta co niby co robi? Człowieku, proszę Cię - nie kompromituj się takim
podejściem do tematu, bo nóż się w kieszeniu otwiera.
> Wierzę w to, że dziecko to praca o wysiłku mniej więcej równającym
> się pracy na etacie, .
A wierz, wierz ;-) Obyś się kiedyś nie zdziwił, hehe :-))))
> Ja nie zamierzam wstawać w nocy do dziecka. To sprawa żony.
A tu już mi śmierdzącym trollem zajeżdża. Coś czuję, że dałam się
sprowokować.
Thalia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
62. Data: 2003-05-04 19:52:01
Temat: Re: rola ojca w wychowywaniu dzieckar...@1...0.0.1 wrote
> Ja tak mysle, ze burza jest w dużym stopniu o ten "podział ról" (słowo
> kluczowe, płachta na byka), nie o rzeczywisty wysilek
To BARDZO źle myślisz młody kolego.
Thalia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
63. Data: 2003-05-04 19:52:13
Temat: Re: rola ojca w wychowywaniu dzieckar...@1...0.0.1 wrote
> Tu oddam sprawiedliwość, że tzw. "rodzina nuklearna" ma pod
> tym względem trudniej. Ale nawet dzisiaj babcie są pomocą
> dla młodych, obserwuję po mojej matce i matce mojej bratowej.
Ale weźże rozejrzyj się może szerzej poza krąg własnej rodziny i znajomych.
Nie każdy ma do dyspozycji babcie, nianie i sąsiadki.
Thalia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
64. Data: 2003-05-04 19:52:48
Temat: Re: rola ojca w wychowywaniu dzieckar...@1...0.0.1 >wrote
> jakby dawniej kobiety nie były w stanie wychować wielokrotnie więcej dzieci
nie umierając
> od wyczerpania po jednym.
Wiesz, to że nie umierały nie znaczy, że było im lekko, miło i przyjemnie.
Śmiem twierdzić, że miały "przesrane" na całej linii, ale jak myślisz, co
mogłby z tym zrobić, co powiedzieć? Kobieta była nikim i niechby jeszcze
spróbowała poskarżyć się, że jest jej ciężko.
IMO to bezsensowne porównania z przeszłością.
> Robicie z tego dramat
Dramat to robi biedny "Pan Z Banku", który niestety nie dorósł do roli
świadomego i odpowiedzialnego ojca.
Thalia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
65. Data: 2003-05-04 20:20:36
Temat: Re: rola ojca w wychowywaniu dzieckaOn Sun, 4 May 2003 09:42:05 +0200 I had a dream that boniedydy
<b...@z...pl> wrote:
>Dawniej kobiety albo miały cały dom służby, często łącznei z boną dla
>dziecka, co sprawiało, że swoich dzieci czasem nawet pratycznie prawie nie
Naczytałaś się za dużo harlekinów.
--
Grzegorz Janoszka odpowiadając POPRAW adres
UWAGA, mam specyficzne poczucie humoru! Na newsach wyrażam swoje prywatne
specyficzne poglądy, a nie moich byłych, obecnych i przyszłych pracodawców.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
66. Data: 2003-05-04 21:07:55
Temat: Re: rola ojca w wychowywaniu dziecka
Użytkownik <r...@1...0.0.1> napisał w wiadomości news:
> >Dawniej kobiety albo miały cały dom służby, często łącznei z boną dla
> >dziecka, co sprawiało, że swoich dzieci czasem nawet pratycznie prawie
nie
> >widywały, albo nie miały słuzby, ale tez nie zajmowały się dziećmi
> >nadmiernie - ot, pętało się po obejściu, to się pętało, z czasem może
nawet
> >coś pomogło.
>
> Jeżeli tak było, to jakim cudem dzieci w ogóle przeżywały (wyłączając
> niższy stan medycyny). Nb. co z resztą argumentów.
Śmiertelność dzieci była bardzo wysoka. Przeżywały najsilniejsze
egzemplarze; mimo to były czasy, kiedy twarz nioszpecona przez ospę
wyłącznie z tego powodu była uznawana za piękną, czyli ci najsilniejsi
przezywali też niezłym kosztem. Śmiertelnośc dzieci w znakomitej części
sierocińców sięgała 95 - 100%.
> O gorszych warunkach życia (opieka medyczna, wyżywienie, ilość
> godzin pracy dziennie, charakter i ryzyko przy pracy) w ogole jakoś
> zapominamy? O ile mi wiadomo, średnia długość życia zarówno
> kobiet, jak i mężczyzn była w niska (i chyba bardzo podobna).
Tak, tak, męźczyźni częsciej ginęli w wojnach :) Średnia długość życia była
bardzo zaniżana przez wysoką smiertelność niemowląt i małych dzieci, poza
tym była tylko nieco krórsza, niż teraz (o, co ja mówię; niż za komunizmu.
Teraz średnia długość życia nieźle się wydłużyła - to pewne od tego głodu,
który nastał za demokracji, bo głód jak wiadomo, konserwuje ;-> )
boniedydy
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
67. Data: 2003-05-04 21:11:37
Temat: Re: rola ojca w wychowywaniu dziecka
Użytkownik "Grzegorz Janoszka" <G...@p...onet.pl-----USUN-TO>
napisał w wiadomości news:
> On Sun, 4 May 2003 09:42:05 +0200 I had a dream that boniedydy
<b...@z...pl> wrote:
> >Dawniej kobiety albo miały cały dom służby, często łącznei z boną dla
> >dziecka, co sprawiało, że swoich dzieci czasem nawet pratycznie prawie
nie
>
> Naczytałaś się za dużo harlekinów.
Pudło. Niestety nie przeczytałam ani jednego, panie zarozumialcze.
boniedydy
Ps. Naczytałam sie za to dużo historii wychowania, niestety musiałam ;->
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
68. Data: 2003-05-04 22:02:01
Temat: Re: rola ojca w wychowywaniu dzieckaOn Sun, 4 May 2003 23:11:37 +0200 I had a dream that boniedydy
<b...@z...pl> wrote:
>> >Dawniej kobiety albo miały cały dom służby, często łącznei z boną dla
>> >dziecka, co sprawiało, że swoich dzieci czasem nawet pratycznie prawie
>nie
>> Naczytałaś się za dużo harlekinów.
>Pudło. Niestety nie przeczytałam ani jednego, panie zarozumialcze.
>boniedydy
>Ps. Naczytałam sie za to dużo historii wychowania, niestety musiałam ;->
Wybacz, ale sama piętnujesz jakiekolwiek braki naukowe w moich postach,
a potem sama sadzisz pierdoły jak wyżej. Dla mnie to obłuda.
--
Grzegorz Janoszka odpowiadając POPRAW adres
UWAGA, mam specyficzne poczucie humoru! Na newsach wyrażam swoje prywatne
specyficzne poglądy, a nie moich byłych, obecnych i przyszłych pracodawców.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
69. Data: 2003-05-05 06:57:54
Temat: Re: rola ojca w wychowywaniu dzieckaUżytkownik "Grzegorz Janoszka" <G...@p...onet.pl-----USUN-TO>
napisał w wiadomości news:
> On Sun, 4 May 2003 23:11:37 +0200 I had a dream that boniedydy
<b...@z...pl> wrote:
> >> >Dawniej kobiety albo miały cały dom służby, często łącznei z boną dla
> >> >dziecka, co sprawiało, że swoich dzieci czasem nawet pratycznie prawie
> >nie
> >> Naczytałaś się za dużo harlekinów.
> >Pudło. Niestety nie przeczytałam ani jednego, panie zarozumialcze.
> >boniedydy
> >Ps. Naczytałam sie za to dużo historii wychowania, niestety musiałam ;->
>
> Wybacz, ale sama piętnujesz jakiekolwiek braki naukowe w moich postach,
> a potem sama sadzisz pierdoły jak wyżej. Dla mnie to obłuda.
Kotku, nie rozumiem, na jakiej podstawie kwestionujesz to, co piszę. Pisałam
o stylu wychowywania dzieci klas wyższych. Oddawanie dzieci mamkom było
powszechną praktyką na świecie. Oczywiście, nie zawsze i nie wszędzie tak
było, niemniej jednak może z dzisejszej perspektywy nie możesz sobie tego
wyobrazić, ale zdarzało się, że dzieci rzadko widywały matkę, a jako circa
10-latki były ysyłane np. na giermków czy na dwór do bogatszych panów.
Zastnawiam się, skąd Twoja niezbita pewnosć siebie; jako mężczyzna, i to
biały, z definicji wiesz lepiej, niż ktoś, kto musiał przez dwa lata wkuwać
historię wychowania i zdał ją na całkiem niezły stopień?
boniedydy
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
70. Data: 2003-05-05 08:49:45
Temat: Re: rola ojca w wychowywaniu dzieckaOn Mon, 5 May 2003 08:57:54 +0200 I had a dream that boniedydy
<b...@z...pl> wrote:
>> Wybacz, ale sama piętnujesz jakiekolwiek braki naukowe w moich postach,
>> a potem sama sadzisz pierdoły jak wyżej. Dla mnie to obłuda.
>Kotku, nie rozumiem, na jakiej podstawie kwestionujesz to, co piszę. Pisałam
>o stylu wychowywania dzieci klas wyższych. Oddawanie dzieci mamkom było
>powszechną praktyką na świecie. Oczywiście, nie zawsze i nie wszędzie tak
>było, niemniej jednak może z dzisejszej perspektywy nie możesz sobie tego
>wyobrazić, ale zdarzało się, że dzieci rzadko widywały matkę, a jako circa
>10-latki były ysyłane np. na giermków czy na dwór do bogatszych panów.
Nie neguję tego, że tak było w klasach wyższych.
>Zastnawiam się, skąd Twoja niezbita pewnosć siebie; jako mężczyzna, i to
>biały, z definicji wiesz lepiej, niż ktoś, kto musiał przez dwa lata wkuwać
>historię wychowania i zdał ją na całkiem niezły stopień?
Poczytaj wątek, było napisane:
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=artykul&group=pl.s
oc.rodzina&aid=24219561
Na pytanie "jak dawniej kobiety rodziły dzieci" odpowiedziałaś, że
"miały cały dom służby", nie było tam słowa o klasach społecznych.
Wiesz, odwaga wymaga przyznania się czasem do błędu, nawet jak się
"zdało na całkiem niezły stopień".
--
Grzegorz Janoszka odpowiadając POPRAW adres
UWAGA, mam specyficzne poczucie humoru! Na newsach wyrażam swoje prywatne
specyficzne poglądy, a nie moich byłych, obecnych i przyszłych pracodawców.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |