Data: 2005-01-15 15:40:59
Temat: Re: rozwód a dzieci...
Od: "Dariusz Drzemicki" <d...@a...com.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "proxy11" <p...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:csaq0d$t0m$1@korweta.task.gda.pl...
>> Więc miałem jednak rację, że chodzi tylko o niedopasowanie.
>> Moje małżeństwo jest podobne. Moja żona także ma do mnie pretensję, że
>> zwracam na nią mało uwagi,
>> nie mówię, że ją kocham, nie chwalę, jak ładnie wygląda, nie kupuję co
>> jakiś czas kwiatów. Ja natomiast miłość okazuję poprzez codzienne
>> obowiązki i o tych gestach
>> zapomiam.
>
> No wlasnie, a moze to wynika z braku tzw. pociagu do siebie?
Raczej z hierarchii wartości. Te gesty traktuję jako mało ważne, bo to, że
żonę kocham jest oczywiste i nie wymaga ciągłego potwierdzania.
> Malzenstwo traktujesz troche jako obowiazek (nie mowie ze nie kochasz zony
> czy Jej nie porzadasz).
Tak, poczucie obowiązku jest ważnym elementem.
> Ale mysle ze mozna by tutaj wprowadzic troszke urozmaicen. Ile razu gdzies
> sie bawicie, chodzicie razem,
Wyjście do teartru czy kina raczej rzadko sami, z dziećmi częściej.
Częsciej spędzamy czas ze znajomymi. Tradycją jest świętowanie rocznicy
ślubu.
>rozmawiacie o roznych blachych sprawach codziennych a nie ciagle o
>malzenstwie?
Rozmawiamy, właśnie rozmowy o małżeństwie są za rzadko.
> I tu Cie mam. Mysle ze jestes WYJATKOWYM egoista! To co nazywasz
> blachostkami jest dla kobiety sprawa jedna z najwazniejszych. Widzisz,
> wlasnie stad biora sie u was pretensje. Ty patrzysz na malzenstwo i zone
> tylko przez pryzmat siebie.
Masz rację i to staram się zmienić, choć bronię się odwołując do argumentów.
A czy jestem egoistą wyjątkowym? Podobne postawy spotkałem też w innych
związkach.
> Nie liczysz sie wogole z psychika kobiety. A jesli chodzi o wiare, to
> postepujesz przeciwko jednemu z dwoch najwazniejszych celow malezntwa
> zdefiniowanego
> przez Kosciol, maleznstwa dla obopolnego dobra i rozwoju malzonkow.
> Widzisz
> psychika mezczyzny nie potrzebuje tego co potrzebuje psychika kobiety, i
> jesli cos dla Ciebie nie jest wazne to nie znaczy ze dla kogos nie jest
> rowniez.
Rozumiem. Ale czy należy poprzestać tylko na subiektywnych ocenach?
Czy nie można odwołać się do argumentów?
Czy to, co jest ważne dla jednego z małżonków jest rzeczywiście ważne?
> Moja rada: zachowaj resztki swojej godnosci i popracuj najpierw nad swoim
> zwiazkiem a przede wssytkim nad soba i swoim mysleniem.
Staram się to robić.
> Bo widze, ze masz dobre myslenie, spokojne, to dobrze ale zbytnio
> nastawione na siebie, na
> swoja osobe, w ten sposob ktos kolo Ciebie moze cierpi.
Dziekuję za dobre słowo, bo już myślałem, że mnie wdepniesz w ziemię.
> Popatrz na swoje malzenstwo. Zona Ci mowi o waznych sprawach a Ty
> taktujesz
> to jako blachostki. Czy to jest sluchanie i rozmowa, ktora sam proponujesz
> komus innemu.
Uzasadniam, dlaczego są to błahostki.
>To skoro sam proponujesz cos (wysluchanie) a tego nie robisz, to nie
>uwazasz ze to jest hipokryzja?
Nie. Wysłuchuję i jestem otwarty na argumenty. Natomiast argumenty w stylu
tak bo tak mnie nie przekonują.
> Ja nie mowie ze latwo jest np. zrozumiec mezczyznie kobiete,
Oj, bardzo trudno.
> ale jesli np. Twoja zona jest spokojna, to do konca zycia moze byc
> nieszczesliwa w srodku,
> Ty bedziesz szczesliwy (z poczucia dobrze wykonanego obowiazku) a po
> smierci i tak
> bedzieci w roznych miejcach.
Żona trafi do nieba, a ja do piekła?
--
Pozdrawiam,
Dariusz Drzemicki
|