Data: 2005-10-07 15:02:48
Temat: Re: samotnosc..
Od: "LM" <l...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "LECH DUBROWSKI" <l...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:di61lu$ksl$1@atlantis.news.tpi.pl...
>> Nie mówię tutaj o tym, że powiedzmy przyzwoitość nakazuje to czy tamto,
>> bo to zupełnie inny temat.
>
> Moim zdaniem zostawienie kogos w takiej sytuacji to brak odpowiedzialnosci
> lub jak kto woli egoizm.
>
> Leszek
>
>> LM
To chyba nie do końca jest takie proste. Popatrz na to z drugiej strony.
Wiązało się dwoje ludzi zdrowych. Jedno wskutek choroby/wypadku zmienia się
w sposób istotny dla związku. Drugie dochodzi do wniosku, że po tej zmianie
już niewiele ich łączy - poza wspomnianym poczuciem odpowiedzialności. Czy
naprawdę ma sens trwanie na siłę w związku opartym na samym poczuciu
odpowiedzialności? W wielu przypadkach taki związek może dla obu stron
okazać się na dłuższą metę gorszą pułapką niż rozstanie. Osoba zdrowa będzie
całe życie trwała w poczuciu krzywdy ("zmarnowała sobie życie"), być może
osoba chora - w poczuciu winy ("zmarnowała życie innej osobie"). Czy taki
związek naprawdę ma sens?
Oczywiście mówimy tutaj o określonej sytuacji - takiej, kiedy w pewnym
momencie jedynym czynnikiem łączącym ludzi staje się poczucie
odpowiedzialności. W dojrzałych związkach mamy do czynienia z zupełnie inną
hierarchią wartości i tam zwykle nie ma tego problemu.
LM
|